Rozdział 1

853 124 69
                                    

Zbliżała się burza

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zbliżała się burza. Zmierzałem w kierunku kawiarni "Red'' aby spotkać się z przyjaciółmi. To była nasza ulubiona knajpka. Przeważnie było tam spokojnie, cicho, ogólnie mało osób tam zaglądało, co było nam jak najbardziej na rękę. Gdy dotarłem na miejsce, przez szybę zobaczyłem czekających na mnie Michaela i Iana, którzy prowadzili ożywioną rozmowę. Kiedy mnie zauważyli, natychmiast ucichli.

— Hey, przepraszam za spóźnienie — powiedziałem.

— Cześć — odpowiedzieli jednocześnie.

— O czym tak rozmawiacie? — zapytałem z zaciekawieniem słyszalnym w głosie.

— A tak o niczym — odpowiedział wymijająco Ian.

Ta jasne, przecież doskonale zdawałem sobie sprawę, że coś ukrywali. Nie rozumiałem, dlaczego nie chcieli mi powiedzieć, o czym tak zaciekle dyskutowali, co to za wielka tajemnica? Przecież znaliśmy się już od wielu lat.

— Dobra, nieważne — mruknąłem pod nosem. — Ja naprawdę nie mam pojęcia, co powinienem myśleć o tym połączeniu naszej szkoły ze szkołą imienia Vlada Tepesa, ale serio jakoś mnie to niepokoi — dodałem.

— Ja też nie jestem zachwycony — powiedział Michael, przyglądając się mojej osobie, jak również mrużąc oczy. Nigdy nie lubiłem, gdy tak robił. Czułem wtedy, jakby mnie prześwietlał.

— Ja tam wierzę, że będzie dobrze — dodał Ian, poprawiając swoje blond włosy, na co kilka siedzących niedaleko dziewczyn westchnęło, jednak wszyscy troje byliśmy do tego przyzwyczajeni, więc nie zareagowaliśmy.

— Ty zawsze myślisz pozytywnie, Ian — odparł Michael.

— Ktoś musi z naszej trójki. — Uśmiechnął się w ten swój ''ianowy'' sposób.


Pewnie rozmawialibyśmy dalej, gdyby nie zadzwonił telefon Michaela. Zerknął na urządzenie, gwałtownie spoważniał, a następnie się oddalił.

— Chris, dalej miewasz te koszmary? Blado wyglądasz. Wszystko w porządku? — zapytał Ian, próbując odciągnąć moją uwagę od bruneta.

— Niestety tak. W ogóle nie spałem ostatniej nocy. Już nie wiem, co mam robić — odpowiedziałem, po czym westchnąłem z bezsilności. To było oczywiste, iż chłopaki w końcu zauważą moje roztargnienie, problemy z koncentracją oraz zmęczenie spowodowane brakiem snu. 

— To nie za ciekawie. Naprawdę się o ciebie martwię... zresztą nie tylko ja — wyszeptał ostatnią część wypowiedzi, z trudem ją usłyszałem. Najprawdopodobniej miał na myśli czarnowłosego, wówczas nie pomyślałem o innej możliwości...

— Dziękuję za troskę, ale nie martw się o mnie, jakoś dam radę.

— A co ci się właściwie tym razem śniło? — zadał pytanie.

— Znajdowałem się w pomieszczeniu, widziałem dookoła tylko ciemność. Nieoczekiwanie zaczęła otaczać mnie woda ze wszystkich stron. Nie mogłem oddychać, topiłem się... wtedy nagle dostrzegłem rozmazany obraz w oddali. I w tym momencie się obudziłem.


Wtedy do kawiarni wrócił Michael. Blondyn nie czekając, aż to ja wyjaśnię sytuację naszemu opanowanemu, zawsze racjonalnie myślącemu przyjacielowi, streścił mu całą naszą wymianę zdań, lecz nieprecyzyjnie. Jedynie powierzchownie, mało szczegółowo. Chłopak po usłyszeniu wieści, spojrzał na mnie zmartwiony.

— Od kiedy cię one nękają? — zapytał Michael, posyłając wymowne spojrzenie niebieskookiemu.

— Nie pamiętam, może z pół roku — odparłem. W tamtym momencie nawet się nie zdziwiłem, że wiedział dokładnie, bardzo dokładnie, o czym rozmawiałem z blondynem.

Nie do końca wiedziałem, dlaczego obaj się tym tak przejmowali. Nie potrafiłem tego w ogóle zrozumieć. 

— Dobra, skończmy o mnie — powiedziałem, chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat. Nie miałem ochoty ponownie sobie przypominać tych koszmarów. One i tak za często zajmowały moje myśli.

Spojrzałem na zegarek. Była siedemnasta trzydzieści, a obiecałem, że wrócę o osiemnastej.

— Niestety muszę już się zbierać do domu. Obiecałem rodzicom, że wcześniej wrócę przed rozpoczęciem roku. Dokończymy jutro — zwróciłem się do nich, wstając od stolika.

— Już?! — wykrzyknął Ian.

— Nie każdy nie ma obowiązków tak jak ty — stwierdził ewidentnie rozbawiony Michael.

— Odezwał się Pan Doskonały. — Zaśmiał się Ian.


Wyszedłem z uśmiechem na ustach, zostawiając ich w tej słownej potyczce. Idąc przez miasteczko Starhood, tak się zamyśliłem, iż wpadłem na kogoś.

— Strasznie przepraszam, nie zauważyłem cię.

— Nic się nie stało — odpowiedziała dziewczyna.

Podałem jej telefon, który upuściła przeze mnie. Dopiero teraz spojrzałem na nią. Wyglądała na moją rówieśniczkę, była sporo niższa ode mnie. Miała proste, rude włosy sięgające do obojczyka. Nagle dostrzegłem rękę machającą mi przed oczami. Ocknąłem się z moich przemyśleń.

— Jesteś tam? Słyszysz mnie? — zapytała ironicznie.

— Tak, tak jestem. I jeszcze raz strasznie przepraszam.

— Naprawdę nic nie szkodzi. A tak w ogóle jestem Grace — oznajmiła z lekkim uśmiechem.

— Christopher — odrzekłem, wyciągając rękę.

— Przepraszam, chętnie bym porozmawiała, ale spieszę się. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy — powiedziała, mrugając do mnie, po chwili odeszła.

Odszedłem kawałek i odwróciłem się, lecz jej już nie było, jakby się rozpłynęła.


***

Po kilkunastu minutach wreszcie dotarłem do domu.

— Wróciłem! — oznajmiłem. Mama wyjrzała z kuchni.

— Za dziesięć minut będzie kolacja, Chris — poinformowała mnie.

— Okay — odparłem.

Poszedłem do swojego pokoju. Nie zastanawiając się nad niczym, szybko się przebrałem, by było mi wygodnie, a następnie zszedłem na dół.

— Tata będzie na kolacji? — spytałem, siadając do stołu.

— Niestety nie da rady wrócić — odpowiedziała ze smutkiem w oczach. — Co tam u ciebie? Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlep...

— W nocy spać nie mogłem, nie martw się — odrzekłem, przerywając jej umyślnie. 

— Dlaczego? — Nie miała zamiaru odpuścić.

— Koszmary miałem. Wiesz... już jadłem, nie jestem teraz głodny, pójdę do siebie i się wcześniej położę — powiedziałem, wstając.

— Na pewno nie jesteś głodny?

— Nie — powiedziałem, wchodząc po schodach.

Ponownie skierowałem się do swojej sypialni. Zamknąłem drzwi, miałem się właśnie kłaść, kiedy nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami...

Początek Wieczności (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz