Wszędzie była ciemność, jednak widziałem nieznaczny zarys pomieszczenia. Było ono niewielkie. Poczułem pod stopami wodę. Pokój zaczął się wypełniać wodą w bardzo szybkim tempie, a mnie zaczęła ogarniać wręcz histeria. Próbowałem się wydostać, ale nigdzie nie mogłem wyczuć żadnych drzwi ani okien, czegokolwiek. Chodziłem w kółko, dopóki żywioł mi na to pozwalał. Moja panika coraz bardziej rosła, a po kilku minutach znajdowałem się już pod wodą. Nie mogłem oddychać, domyślałem się, że jeszcze kilka sekund i się utopię. Nagle kątem oka zobaczyłem błysk światła, odwróciłem się raptownie. Ujrzałem, sam do końca nie wiedziałem co, ciężko to określić. Jakby obraz albo coś na jego kształt. Zmrużyłem oczy, licząc, że to jakkolwiek pomoże. Niestety widziałem wszystko rozmazane. Wyciągnąłem rękę, próbując tego dotknąć. Gdy już prawie mi się udało, wszystko zniknęło. Stałem wówczas na wzgórzu, pogoda była okropna, zapowiadało się na burzę. W oddali słyszałem grzmoty. Spojrzałem na swoje ręce, były całe we krwi. Podniosłem głowę i zamarłem. Przede mną stała piękna kobieta cała w nieskazitelnej bieli. Podniosła rękę, po czym wskazała na mnie palcem.
— Hari... — powiedziała.
No to teraz kompletnie zgłupiałem.
— Słucham?
Uśmiechnęła się i po chwili zniknęła, a mi zaczęło się strasznie kręcić w głowie. Wszystko wokół mnie wirowało.
Otworzyłem oczy, szybko zorientowałem się, że leżałem na podłodze. Jeszcze przez co najmniej kilka minut patrzyłem się tępo w sufit i nie wiedziałem, co się do końca wydarzyło. Miałem mętlik w głowie, co było ewidentnie uzasadnione. Kiedy oprzytomniałem, starałem się sobie to wszystko poukładać. Sen był trochę inny niż wcześniejsze, początek się zgadzał, ale później spotkanie z tą dziewczyną. Tego jeszcze nie było... i to jej słowo. Co to w ogóle miało znaczyć? Nic z tego kompletnie nie rozumiałem. Uznałem, że najlepiej będzie to sprawdzić w Internecie. Podszedłem do biurka, wziąłem laptopa, a następnie usiadłem na łóżku. Wpisałem słowo w Google i o dziwo od razu znalazłem, że pochodziło ono z filipińskiego oraz oznacza «król». Zastanawiałem się co o tym wszystkim sądzić, lecz nie mogłem w ogóle zebrać swoich myśli. Kiedy tak gapiłem się bez sensu na ten wyraz, usłyszałem sygnał mojej komórki. Wyjąłem ją z kieszeni, po czym spojrzałem na ekran, dzwonił Ian. Nie byłem przekonany, czy miałem ochotę na rozmowę z kimkolwiek, jednak ostatecznie odebrałem.
— Co tam? — zapytałem bez zbędnych uprzejmości, nie miałem na to humoru. Mój umysł wciąż był pochłonięty senną marą.
— Zapomniałem się ciebie spytać, czy jutro zabierasz się ze mną do szkoły? Bo miałeś jeszcze gdzieś jechać przed rozpoczęciem zajęć, tak wspominałeś.
— To już nieaktualne. Tak jasne, pojadę z tobą — odparłem po minucie ciszy, kiedy wreszcie udało mi się skoncentrować na rozmowie.
— Świetnie. To do jutra. — Pożegnał się, w tle mogłem usłyszeć czyjś głos. Należał on do mężczyzny, jednak nie byłem w stanie do nikogo go dopasować.
— Do jutra. Na razie — odpowiedziałem. Ciekawiło mnie, kto u niego był, jednak nie zamierzałem Iana o to wypytywać. Było spore prawdopodobieństwo, że blondyn sam się wygada, często tak właśnie robił. Chłopak był niesamowitą duszą towarzystwa, tego można było mu jak najbardziej pozazdrościć.
Odłożyłem telefon oraz laptopa na szafkę nocną. Wziąłem MP3, aby posłuchać muzyki w celu uspokojenia. Miałem utworzone specjalne play listy do swojego konkretnego humoru. Wybrałem sobie składankę w kompletnym dole, po czym włączyłem. Słuchając, powoli zacząłem zasypiać przy piosence Imagine Dragons "Demons''.
Oczywiście musiałem zaspać w pierwszy dzień szkoły. Inaczej nie byłbym sobą. Szybko wciągnąłem przyszykowane ubranie, a następnie zszedłem na dół. Wszyscy już jedli śniadanie. Ledwo co przekroczyłem próg kuchni, dostałem SMS-a od Iana, że już na mnie czekał przed domem. Wziąłem kanapkę ze stołu, pożegnałem się z rodzicami i pośpiesznie wyszedłem.
Wsiadłem do samochodu kumpla. Było to czarne BMW i8. Strasznie mi się podobało to auto, sam takie chciałbym mieć. Pojazd robił niesamowite wrażenie, chłopak uwielbiał niebieski kolor, więc samochód oczywiście musiał mieć właśnie takiego koloru delikatne wstawki, gdzieniegdzie.
— Hey — powiedziałem, wsiadając.
— Siema — odpowiedział, uśmiechając się szeroko.
Rozmawialiśmy przez całą drogę do szkoły, głównie skupiliśmy się na ustaleniu miejsca wspólnych, krótszych wakacji. Co roku wymyślaliśmy coś innego. Nic szczególnego, na szczęście, się nie wydarzyło. Nie wiedziałem, czy mi się zdawało, czy też nie, ale wydawało mi się, że dostrzegłem dziewczynę, na którą wczoraj wpadłem, kiedy wracałem do domu. — E tam... pewnie miałem przywidzenia. Tak, to na pewno to. Wątpię, że to była ona. Z pewnością ktoś podobny i tyle — pomyślałem. Koniec końców dojechaliśmy. Nie miałem pojęcia, dlaczego nękały mnie takie złe przeczucia odnośnie dzisiejszego dnia. Coś czułem, iż on się źle skończy, lecz nie miałem wyboru, musiałem iść. Niechętnie wysiadłem z samochodu. Poczekaliśmy jeszcze pięć minut na Michaela i razem poszliśmy w kierunku szkoły...
CZYTASZ
Początek Wieczności (KOREKTA)
FantastikZmiana dyrektora szkoły doprowadziła do tego, iż zamierza on połączyć świat ludzi z niezwykłym, a zarazem okrutnym światem wampirów. 16-letni Christopher zostaje zmuszony do przeniesienia się do nowej placówki edukacyjnej, właśnie tam poznaje piękną...