Minął już rok od wyjazdu chłopaków z Polski i wydania płyty "Revolution Radio". Oczywiście chłopaki o mnie pomyśleli i nie musiałam specjalnie wydawać pieniędzy w empiku żeby kupić ich płytę.. Chociaż i tak bym nie kupiła, bo słuchałam ich kawałków już przed wydaniem Rev Rad. A co u mnie się zmieniło przez ten rok? Szczerze to nic. Skończyłam szkole, zdałam maturę i pracuje sobie w restauracji na dwie zmiany, 4 dni w tygodniu. Pracuje wraz z moją przyjaciółka Kasią pewnie pamiętacie ją z początków mojego opowiadania. Uwierzcie mimo moich humorków i odpalow została nadal ze mną, to jest prawdziwa przyjaźń, a zapytacie co się stało z Michaliną i Sandrą.. Co by dużo gadać Michalina wyjechała ze swoim chłopakiem do Gdańska nadal utrzymujemy kontakty takie same jak przedtem, ale teraz trudniej się spotkać, strasznie mi brakuje tych wygłupów na przerwach i na lekcjach jak zamiast pisać, robiliśmy sobie piknik.. Tak to były czasy..Z Sandrą straciliśmy kontakt tuż po zakończeniu 3 klasy nie mam pojęcia, gdzie się podziewa, poszła do technikum żeby go nie skończyć przecież to jest mądre. I tak wyszłam z jednej monotoni w drugą. A spytacie jak tam u mnie w związkach.. Tak samo jak w codziennym życiu, każdy monotoniczny związek mnie nudzi po 4 miesiącach.
-Aniela!.-odrazu się obudziłam, gdy usłyszałam głos mojej ulubionej szefowej.
-Tak?
-Weź się w garść, bo od tygodnia jestes nie obecna przy klientach i już są na Ciebie skargi. Albo wiem, weź sobie parę dni urlopu dobrze Ci zrobi.
-Dobrze szefowo..-wywrocilam oczami podświadomie i poszłam do szatni. Kasia już się szykowała do pracy.
-Cześć Kasia..-lekko się do niej usmiechlam i odwiązałam zapaskę. Po czym usiadłam na ławce.
-Hej Anielą.. Co Ty dzisaj nie pracujesz?.-związała włosy w kuca i usiadła obok mnie.
-Szefowa dala mi parę dni wolnego, bo ponoć nieobecna jestem przy klientach i takie tam pierdoly gadała od rzeczy..-ściąglam gumkę z włosów.
-I ma rację jesteś nieobecna czasami.. Tak jak byś była zupełnie w innym świecie.
-Słuchaj męczy mnie już ten świat wstaje, idę do pracy, wracam i idę spać i tak przez 4 dni w tygodniu, a w pozostałe dni to zostaje w łóżku i udaje faraona.. Ja chce stąd wyjechać, a za tak marna pensje mogę jedynie do Warszawy jechać..-zaczelam się przebierać w codzienne rzeczy.
-No na pewno dalej niż do Warszawy.. A może zadzwoń do rodziców może załatwia ci bilet do Stanów? Może odrazu byś mnie wzięła, że sobą..-lekko się uśmiechla.
-No rzeczywiście, bo bym nie wpadła na to już dawno.. Kasia ja nie chce ich obciążać kosztami, ja im się nigdy nie wypłacę, jeszcze dochodzi do tego wiza, kto wie czy nam ją dadzą...-ubrałam kurtkę.
-Przestań pierdolic.. Oni są twoimi rodzicami i na pewno by nie chcieli od ciebie zwrotu.. A z wiza damy radę.. Aniela przemysl to jeszcze okej?...-spojrzałam na nią i pokiwałam tylko głową. Wyszłam z restauracji tylnymi drzwiami. Poszłam do swojego auta. A może Kasia ma racje, może spytam się czy by załatwili bilety w jedna stronę do Stanów.. choć nie to jest głupi pomysł.. od przeprowadzki nie mam z nimi kontaktu ze względu na ojca.. szczerze to on mnie wywalił z domu tuż po tym jak zdałam szkole i poszłam do pracy. Pamietam jego słowa „skoro jak już pracujesz i potrafisz o siebie zadbać to pakuj manele i szukaj sobie mieszkania". Kochany tatuś.. a co na to mama powiecie szczerze to wszystko przemilczała, siedziała cicho jak mysz pod miotła. I ze niby nic się nie stało przez ten rok heh. A pamiętacie moj dziwny sen, który miałam na lekcji angielskiego? Taa odbił się on na prawdę, tylko tym razem nie weszłam na scenę i nie zemdlałam po pocałunku BJ. Miałam bilet tuż przy samej scenie, ale nie wiem czy mnie Billie zauważył czy nie, bo nie dzwonił, a ja się specjalnie nie wyrywałam. Tak szczerze to za nimi tesknie. Nawet za tą koza tęsknie, bo tez dobry jajcarz z niej był. Zaczął do mnie dzwonić telefon. O, o wilku mowa. Włożyłam telefon do statywu i włączyłam na głośnik.-Cześć Aniela!
-No cześć Billie, co tam u ciebie? Długo się nie odzywałeś..-stanęłam w korku.
-A wiesz tak sobie.. ostatnio przeleżałem pół miesiąca w łóżku, bo tak się rozchorowałem, a Co tam u ciebie piękna?.- czy on do mnie powiedział piękna? Czy on się nie boi tego, że Adi może to usłyszeć.. choć może mu się po prostu wymsknęło.
-Dobrze raczej.. stoję właśnie w korku, szefowa dała mi jeszcze pare dni urlopu, bo ponoć nieobecna jestem.. a ja po prostu jestem zmęczona ta monotonia.. tesknie za wami wiesz? Z wami się chociaż nie nudziłam, a teraz.. muszę przybywać w jednym mieszkaniu ze współlokatorka, która jest nawiedzona, ona zamiast iść spac po pracy to wcale w nocy nie śpi i gada sama ze sobą.- Billie zaczął się śmiać.
-Może po prostu nie jest zmęczona praca. No właśnie chciałem ci się spytać jakim cudem udało mi się do ciebie dodzwonić hah.. my za tobą tez tęsknimy piękna..-Jednak mu się nie wymsknelo.
-Billie?
-Tak..
-Ty się nie boisz, że Adi może usłyszeć jak ze mną gadasz? Bo wiesz w każdej chwili może wejść do pokoju.
-Nie, nie boję się.. Pokłóciliśmy się poltora tygodnia temu. Choć chce jutro pojechać do niej i przeprosić, bo powiedziałem dwa słowa za dużo i tak jakoś..
-To będę trzymać kciuki żeby Ci wybaczyła.
-No ja za siebie też będę je trzymać haha.. Dobra ja kończę najwyżej się jeszcze jutro odezwę paa.- rozłączył się.
CZYTASZ
Ordinary World.
FanfictionKontynuacja poprzedniej opowieści. Wiec znajomość treści może być przydatna. *** -Billie jakim cudem mnie tu znalazłeś?! -Dłuższa historia..-zachichotał i oboje rzuciliśmy się w ramiona. *** Powiem wam tak, prawda jest jedna, że nie wiesz, co wydar...