Dzień rozprawy.
Leżałam sobie na boku do połowy nakryta kołdra patrzyłam w okno, myśląc o tym ze za pare godzin znów będę musiała spotkać się twarzą w twarz z Eric'iem. Usłyszałam cicho otwierające się drzwi i kroki. Materac trochę się uniósł pod ciężarem Mike'a, polozyl głowę na moim biodrze z wyrysowanym uśmiechem ma twarzy.
- Jak się czujesz? - położył dłoń na mojej talii. Wzruszyłam delikatnie ramieniem unosząc trochę kąciki ust.
- Aniela chodź na śniadanie, bo ostygnie. - weszła do pokoju wycierając ręce w ścierkę. Włożyłam twarz w poduszkę nadal nic się nie odzywając. Kasia wywróciła oczami i wyszła z pokoju.
- Nie chce ci się jeść? - przysunąć się do mnie bliżej odgarniając moje włosy.
Popatrzyłam na niego i pokiwałam głowa na nie przy czym się trochę uniosłam żeby wstać z łóżka. Szybko zszedł z łóżka i ukucnął przede mną kładąc ręce na moich patykowatych nogach.
- Zaczynam się martwić. - popatrzył mi w oczy - nie odzywasz się, nie chcesz jeść nawet nie wiem czy spałaś w nocy. Co się dzieje.. - spytał z troską w głosie.
Ucieszyłam się w duchu, że tak bardzo się o mnie troszczy, położyłam ręce na jego policzkach i musnelam jego usta. Uśmiechnęłam się dość szeroko, żeby przestał się już martwić. Wstałam z łóżka okrażając go, ubrałam spodnie dresowe nie mając żadnych krępacji przy Mike'u, bo jakoś mogłam mu zaufać. Ściągnęłam koszule nocną i ubrałam stanik, a następnie bluzkę na noramkach. Odwróciłam się do niego i zauważyłam ze siedzi odwrócony do mnie plecami z opuszczona głową. Podeszłam do niego powoli i wyciągnęłam rękę. Podniósł po chwili głowę i wstał z podłogi łapiąc mnie za rękę.
- Będę już się powoli zbierać Aniela bo muszę jechać do domu, spotkamy się pod sądem okey?..- wyszliśmy razem z pokoju i poszłam za nim na korytarz. Ubrał swoje buty i wziął kluczyki od auta. - do zobaczenia Kasia..
- Czeeesc. - wydarła się z końca domu.
- Wytrzymasz te pare godzin beze mnie? - przyjzal się mi.
- Mhm.. - kolejny raz się sztucznie uśmiechnęłam i się w niego wtulilam. Po dłuższej chwili się od niego odsunęłam żeby mógł wyjść z domu. Poszłam do kuchni z trochę opuszczona głową i włączyłam sobie ekspres.
- Aniela co się dzieje? - spytała stojąc obok mnie. Nadal nie miałam ochoty się odzywać - Jak chcesz. - powiedziała oburzona i wywaliła do śmieci jajecznicę która zrobiła dla mnie i wrzuciła talerz do zlewu. Poszła szybkim krokiem do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami, a ja tylko zacisnelam oczy.
***
Jechałam już z Kasią do sądu nadal nie odzywając się ani słowem. Teraz moją jedyna chęcią która była to do kogoś przytulić się i po prostu zapomnieć o rzeczywistości. Stanęłam na światłach i przyjrzałam się mężczyźnie i kobiecie, którzy byli niesamowicie szczęśliwi z dziecka, które leżało w różowym wózeczku.///
Posadziłam małą Cristal na biodrze śmiejąc się razem z nią.
- Wiesz kto dzisiaj przyjedzie do domu? - spojrzałam na córeczkę - Tatuś z wujkami, chyba tak samo nie za bardzo lubisz jak wyjeżdżają na całe miesiące z domu na swoje koncerty co? - usiadłam na kanapie, a maleństwo usadzilm na kolanach i sobie tylko gaworzyło. Przytuliłam ją do piersi i bawiłam się jej loczkami, które dostała po tacie. - Mam cichą nadzieje, że wszystkich genów nie dostałaś po tacie. - cicho się zasmialam i pocałowała ją w główkę.
CZYTASZ
Ordinary World.
FanfictionKontynuacja poprzedniej opowieści. Wiec znajomość treści może być przydatna. *** -Billie jakim cudem mnie tu znalazłeś?! -Dłuższa historia..-zachichotał i oboje rzuciliśmy się w ramiona. *** Powiem wam tak, prawda jest jedna, że nie wiesz, co wydar...