4

1K 48 8
                                    

Zastanawiałam się nad pytaniem, które zadał mi w SMS pewien Jan. Czy mi na nim zależy? Czy może jednak nie? Moją głowę przepełniło wiele myśli. Stwierdziłam jednak, że dzisiaj robię sobie przerwę. Nie przyjechałam tutaj żeby się nad tym zamartwiać. Zwłaszcza, że jesteśmy ostatni dzień w Zakopanym i jutro jedziemy do Japonii! Podeszłam do pokoju Kota i zapukałam.

-Justyna? Ty na bezsenność cierpisz?! - Zapytał zaspany Maciek

-Może i tak - uśmiechnełam się do niego - Ubieraj się, idziemy na spacer

-Teraz? Czy ty masz jeszcze rozum i godność człowieka?! - zaśmiał się

-No proszę nie lubię chodzić sama - Maciek zrozumiał chyba wtedy, że będziemy sami. Zarumienił się i szybko ubrał

-Jestem gotowy -objął mnie za ramię i ruszyliśmy

Kątem oka zobaczyłam Wellingera i uśmiechnełam się do niego jak wychodziłam z hotelu trzymając Kocurka za rękę. Nie odwzajemnił mi, wyglądał na smutnego. Stwierdziłam jednak, że o 6 rano ludzie mogą być nie w humorze.

Wyszliśmy na zewnątrz. Piękny zapach lasów i gór roznosił się po okolicy. Było wspaniale, tak rześko miło i przyjemnie. Chwilami mocniej łapałam dłoń Kota. On tylko popatrzył na mnie z uśmiechem... Nasze relacje były bardzo skomplikowane. Jednak kochałam go jak przyjaciela jak brata, wiedziałam, że on też mnie kocha miałam tylko nadzieję, że właśnie jak przyjaciółkę lub siostrę nie w żaden inny sposób...

Spacerowaliśmy tak w milczeniu. Nie dlatego, że nie mieliśmy wspólnych tematów tylko dlatego, że nie mogłam przestać zachwycać się otoczeniem.

-Justi... -Odezwał się w końcu Maciej

-Tak? - Maciek popatrzył na mnie jak na swoją młodszą siostrę

-Wiesz, że zobaczysz się z nim w Japonii? - Zapytał Kot, a ja w tym czasie posmutniałam.

-Tak... Wiem. Nie unikne tego, ale mam was i wel... -Przerwałam swoją wypowiedź, nie dlatego, że głupio mi było się przyznać, że coś mnie ciągnie do tego chłopaka,ale nie byłam pewna czy on byłby tym wsparciem. Maciek dziwnie na mnie spojrzał.

Naszczęscie postanowił nie ciągnąć tematu.

-Spójrz - krzyknął i wskazał na oscypki - kupimy sobie? - Spytał prosząc jak małe dziecko.

- Ja na odpowiedź skinełam mu głową powstrzymując się od śmiechu.

Po chwili siedzieliśmy razem i zajadalismy oscypki.

Gdy zaczęliśmy wracać znów milczałam tym razem nie dlatego, że podziwiałam przyrodę, a myślałam o skoczku którego spotkam w Japonii.

Gdy zbliżalismy się do hotelu poprosiłam Maćka, żeby zostawił mnie samą a on poszedł do środka. W odpowiedzi chłopak zdjął czapkę założył ją na mnie i się uśmiechnął.
Myślami wróciłam do tej osoby tej okropnej osoby miałam na myśli Gregora... Gregora Schlierenzauera. Miał on zacząć swój sezon od właśnie Japonii. Na samą myśl o nim bałam się jak mała dziewczynka. Tak bardzo się go bałam...

-Hej mogę się dosiąść? - Zapytał znajomy mi głos. Był to Marcus. Uśmiechnęłam się porozumiewawczo, a chłopak zasiadł koło mnie

-Wszystko ok? -Zapytał

-Tak wszystko dobrze - nie chciałam zadreczac nikogo moim problemami a już tym bardziej o tym mówić.

-To się uśmiechnij księżniczko, będzie dobrze - powiedział całując mnie w głowę i odszedł. Nie rozmawialiśmy, długo, ale nie wiedząc czemu mi to pomogło.

 To the stars through dif­fi­cul­ties /Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz