18

622 50 26
                                    

Siedziałam dalej w miejscu w którym rozmawiałam z Żyłą na ławce przy strumyku, niedaleko skoczni. Wszyscy byli teraz na treningach lub na rozmowach z trenerem więc ja nie miałam nic do roboty. A potrzebowałam chwili spokoju. W końcu cała sytuacja z Adamem po mnie nie spłynęła. Jednak przy skoczkach muszę udawać, że wszystko jest dobrze. Przecież nie mogę obarczać ich swoimi problemami. Zwłaszcza teraz gdy najważniejsze są dla nich zawody. Ustaliłam więc, że narazie nikt się o tym nie dowie.

-Kogo ja tu widzę?  Moja księżniczka. Taka samotna. - Z moich przemyśleń wyrwał mnie dobrze znany mi głos.
Niestety należał on do Gregora. Nie odpowiedziałam mu tylko zaczęłam wstawać z miejsca z chęcią oddalenie się od niego - No nie wydaję mi się - powiedział Gregor łapiąc mnie za nadgarstek, przez co uniemożliwił mi ucieczkę.

-O co ci chodzi?  - zapytałam zachrypniętym głosem. Byłam bardzo przestraszona.

-Nie mogę porozmawiać z moją księżniczkom?

-Wydaję mi się, że nie mamy o czym. - powiedziałam pewniej lecz dalej bardzo przerażona.

-Dobra nie będę z tobą grał w kotka i myszkę - powiedział lekko zdenerwowany - Masz zerwać z Wellingerem i wrócić do mnie.

-Nie ma mowy! - Prawie krzyknęłam.

-To nie była propozycja. Masz czas do wieczora. Grzecznie się spakujesz i jutro odwiozę cię do domu. Masz szczęście, że nie skacze w drużynówce. A i bym zapomniał. Zostawisz list do tego swojego chłoptasia i do polaczkow, że jesteś ze mną i nie chcesz ich znać. Bo oni nie wiedzą o niczym prawda - popatrzył na mnie z wielką złością.

-Nie, nie wiedzą. - skłamałam ponieważ Maciek znał całą historię, dlatego mam nadzieję, że jak zobaczy list domyśli się wszystkiego.

-To dobrze. Oczywiście chce zobaczyć te listy. A teraz idź do pokoju się pakuj. Wszyscy teraz są na skoczni więc nikt tego nie zauważy. Jak tego nie zrobisz lub mi teraz uciekniesz, ucierpią na tym twoi bliscy- Gregor uśmiechnął się arogancko. A ja odeszłam cała we łzach.

Zmierzałam w stronę hotelu. Byłam cała zapłakana. Właśnie wracałam do największego koszmaru. Nie mogłam jednak nic zrobić. Nie chce, żeby zrobił coś moim przyjaciołom oraz Wellingerowi. Nie wybaczyłabym sobie tego. Miałam tylko nadzieję, że nie spotkam do wyjazdu nikogo. Nawet nie mogę się z nimi pożegnać. Ani nawet zdradzić im prawdy. Tylko złamać im wszystkim serca. Zwłaszcza Andreasowi...
Mam tylko nadzieję, że w końcu mu się znudze i sam wyrzuci mnie z domu.

***

Dochodziła już 23. Na telefonie widniało wiele nieodebranych połączeń, a do mojego pokoju już wiele razy ktoś próbował wejść. Napisałam tylko, że nie mam ochoty rozmawiać żeby nie pomyśleli, że coś mi się stało. Byłam już spakowana. Teraz zostało tylko napisanie listów.
Było to dla mnie bardzo ciężkie. Długo myślałam jak to napisać. W liście do Maćka zostawiłam malutkie kropeczki przy kilku słowach mając nadzieję że  zrozumie przekaz. Kiedyś często uzywaliśmy czegoś takiego.

Listy były już napisane. Ja byłam spakowana. Można powiedzieć, że jestem już gotowa na wyjazd do piekła. Położyłam się na łóżku z wielką nadzieją, że uda mi się zasnąć. Oczywiście nadzieja matką głupich. Od tej rozmowy nie przestawałam płakać. Moje życie wreszcie zaczęło się przynajmniej trochę układać to właśnie teraz mam je niszczyć.
Czy ja nie zasługuje na szczęście?
W końcu wycieńczona płaczem zasnęłam.

Budzik zadzwonił o godzinie czwartej tak jak mieliśmy ustalone. Szybko się ubrałam i doprowadziłam do ładu.
Równo o czwartej trzydzieści Gregor przyszedł do mojego pokoju i wziął walizki. Kazał mi roznieść listy i do niego przyjść. Zagroził mi, że mam tylko pięć minut.

Szybko poszłam do pokoju Wellingera. Lekko uchyliłam otwarte drzwi. Chłopak naszczęscie spał. Zostawiłam kopertę na biurku. Już miałam wychodzić, ale niestety stało się.

-Justyna?  Co się wczoraj stało?  Nie byłaś na konkursie. Dzwoniłem do ciebie chciałem przyjść. Martwiłem się - powiedział z wielkim przejęciem, a ja czułam jak serce mi pęka. Wiedziałam jednak, że muszę to zrobić żeby on mógł żyć.

-Wszystko masz w tej kopercie - pokazałam palcem na list i szybko wyszłam z pokoju.

Z listem dla Maćka poszło zdecydowanie szybciej. On jak i Piotrek spali jak zabici i nawet jakbym zaczęła na środku pokoju coś śpiewać oni i tak by się nie obudzili.

Weszłam do samochodu starając się nie trzasnąć drzwiami. Wiedziałam, że nawet za taką błachostkę dostanę w twarz. Jechaliśmy już jakiś czas. Byłam bardzo senna ponieważ bardzo mało spałam w nocy jednak bałam się zasnąć w samochodzie.
Patrzyłam na Austriackie uliczki. Wszystkie wydawały mi się takie same.
Szare, ponure i smutne.

-Nawet nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę - odezwał się w końcu Gregor, a mnie przeszedł dreszcz. - Może się wreszcie odezwiesz co?

-A co mam mówić? - powiedziałam cicho, prawie że do siebie. Gregor już nic nie odpowiedział.

Kolejnym rozdział za nami ❤

Dziękuję za wszystkie głosy i za komentarze :
JULA551
MilkiLusja
adacixa
nikifiki12

Jeśli rozdział wam się podobał pamiętajcie o zestawieniu głosu i komentarza

Do następnego

 To the stars through dif­fi­cul­ties /Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz