21

692 57 27
                                    


3 godziny 24 minuty dokładnie tyle minęło odkąd Maciek pojechał po Justynę.

Niby plan wydaje się bardzo prosty. Kot jedzie do domu Schlierenzauera zabiera dziewczynę i wraca. My w tym czasie mówimy, że Maciej wyjechał  w ważnych sprawach rodzinnych. Jednak jeśli Gregor planuje wrócić do domu albo zorientuje się gdzie jest Kot możemy zginąć wszyscy, a Justyna przede wszystkim. Nie wiemy też czy w domu nie zostały ukryte żadne kamery bądź ochrona. Jednak wierze, że się nam uda.

Usiadłem na łóżku. Zacząłem rozglądać się po pokoju. Mój wzrok został na czarnym podkoszulku Justynki. Tak bardzo za nią tęsknie. Chciałbym już przy niej być. Słyszeć jej głos, czuć jej zapach, przytulać się do niej, całować...
Dopiłem ostatni łyk herbaty i zacząłem przygotowywać się  do kwalifikacji. Pierwszy raz miałem ochotę zająć miejsce, które nie pozwoli mi brać udziału w jutrzejszych zawodach. Z drugiej strony wiedziałem, że kibice na mnie liczą odkąd Richard Freitag doznał lekkiej kontuzji, która wykluczyła go z kilku konkursów byłem jedyną nadzieją dla Niemców.
Ubrałem się poszedłem w stronę skoczni gdzie zaraz miały odbyć się kwalifikacje.
-Andreas - usłyszałem głos swojego trenera. Zwykle dobrze mi się kojarzył, dzisiaj jednak była to najgorsza rzecz jaką mogłem usłyszeć.
-Coś się stało? - zapytałem, chociaż domyślałem się o co chodzi.
- Możesz mi do cholery powiedzieć co się tutaj dzieje ?! Od kilku dni chodzisz wszędzie jakby cię mieli zaraz zabić. Twoje skoki są fatalne albo nawet gorzej niż fatalne. Co ciekawe Polacy tez nie skaczą teraz dobrze, a ty ciagle z nimi przebywasz.
- Trenerze... Niech mi pan da kilka dni, a naprawdę się poprawie. Nie mogę panu powiedzieć co się dzieje, ale za kilka dni wszystko się wyjaśni i będę skakał najlepiej jak się da - mam nadzieję dodałem już w myślach.
- No dobrze powiedzmy, że dam ci jeszcze tydzień luzu na poukładanie wszystkich spraw, ale później...
- Dziękuje jest pan najlepszy !

Pobiegłem w stronę skoczni gdzie odrazu ujrzałem Dawida i Kamila.
- O Andreas dobrze, że jesteś widziałeś dzisiaj Gregora? - zapytał Kubacki.
-No rano na śniadaniu. A coś się stało ? - zapytałem lekko zaniepokojony.
-Tak tylko pytam bo nie możemy go nigdzie znaleźć.
- Może zaraz ma skok i się do niego przygotowuje tak samo jak my powinniśmy - przerwał nam Stoch.

Siedziałem już na belce. Czułem zimny wiatr, który wiał w moje policzki. Kiedyś kochałem ten sport, teraz go nienawidzę. Zobaczyłem zielone światło. Nie myślałem już o niczym tylko wystartowałem. Gdy wylądowałem ujrzałem tablice z wynikami. Prowadziłem i to z wielką przewagą. Kibice szaleli, koledzy z drużyny gratulowali, trener był ze mnie dumny. A ja marzyłem tylko żeby zostawili mnie w spokoju. Odrazu każdy chciał robić ze mną wywiad bo przecież ,, jeden z lepszych niemieckich skoczków, który poszedł już prawie na stracenie wrócił do formy'' jak to ujął speaker. Jednak ja wszystkim odmówiłem.

-Wellinger ku*wa szybko chodź tutaj - usłyszałem zdyszanego Kamila. - Schlierenzauera zdyskwalifikowali więc wkurzony pojechał do domu.
- Co?! Dzwońcie do Maćka, ja wsiadam w samochód i jadę do nich.
- Nie odbiera. I wyjechał podobno ponad półtorej godziny temu. Musisz się spieszyć, ale uważaj na siebie. - już mu nie odpowiedziałem tylko pobiegłem do samochodu.

Droga nigdy tak bardzo mi się nie dłużyła. Mimo, że złamałem już mnóstwo przepisów to i tak wciąż jechałem zbyt wolno. Musiałem nadrobić dwie godziny żeby być tam przed nim. Wolałem nie myśleć co będzie jeśli nie zdążę. Nie wybaczę sobie jeżeli coś się jej stanie. Śnieg pruszył bardzo mocno, na drodze nie widziałem praktycznie nic. Wiedziałem tylko, że zbliżam się do Austrii. Przez ten cały czas próbowałem dodzwonić się do Macieja jednak bez skutku. Byłem już coraz bliżej. Mijałem wiele drewnianych domków wszystkie były takie same, a w środku były zapalone światła. Pewnie mieszkały tam szczęśliwe rodziny. Takie rodziny jaką chciałbym stworzyć. Jednak teraz to wszystko może zostać tylko w moich marzeniach. Ale coś mówiło mi, że Kot zdążył zabrać już Justynę i razem są bezpieczni. A mnie tam nie ma. Dlaczego nie pojechałem razem z nim? Może teraz bardziej bym się przydał. To wszystko jest moją winą. Jako chłopak Justyny powinienem jej pomóc, a nie jak kołek siedzieć w pokoju i brać udział w konkursie. Czasu niestety nie cofnę. Jak już będę razem z Justyną nie opuszczę jej na krok. Oświadczę się jej i już zawsze będziemy razem.

Podjechałem już pod dom Gregora. Otoczony był samochodami policyjnymi. Policjanci chodzili po domu albo rozmawiali z sąsiadami. Ujrzałem Maćka szybko wysiadłem z samochodu i do niego podbiegłem. Miał podbite oko i zakrwawiony nos.

- Co się stało? Gdzie Justyna ? - zapytałem.
- Justyna... Ona... ona... nie żyje ! - krzyknął zapłakany.

Bardzo dziękuje za piękną okładkę wykonaną przez ollxqx  ❤️

Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Dziękuje za wszystkie komentarze i głosy.
Tak samo jak cała ta historia

 To the stars through dif­fi­cul­ties /Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz