KIRA
- To do zobaczenia jutro na treningu - pożegnałam się z Abi.
Wracałam do domu po męczącym dniu w szkole. Kto to wymyślił, aby robić sprawdzian z matmy tydzień po feriach? W dodatku wiem, że dostanę z niego fatalną ocenę.
Wracałam do domu na piechotę. Jakoś nie miałam ochoty jechać dzisiaj autobusem. Na niebie było słońce, które świeciło niemalże tak bardzo jak przepiękny uśmiech J-Hope'a, który świeci jaśniej od najjaśniejszej gwiazdy. Szkoda by było zmarnować takie popołudnie. Jedynym minusem było to, że temperatura była chyba niższa niż na biegunie północnym, co groziło chorobą, ale nie przejęłam się tym, bo przecież trzeba korzystać z tego pięknego, jak uśmiech J-Hope'a, słońca.
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Mój dobry nastrój zniknął tak szybko jak się pojawił.
Na mojej drodze do domu stanął Daniel. Ten parszywy szczur, który zdradzał mnie na boku z jakąś lafiryndą. Jak widać na mnie czekał, bo zaczął kierować się w moją stronę. Był sam, a to oznaczało tylko i wyłącznie problemy. Chciałam go ominąć, znaleźć jakąś inną drogę do domu, ale złapał mnie za nadgarstek. Bolało mnie, bardzo bolało. Syknęłam z bólu, jednak on nie zwrócił na to uwagi.
- Co ty sobie wyobrażasz, co? - warknął na mnie z jadem w głosie.
- O co ci chodzi? - Nie rozumiałam jego wybuchu. - To ty mnie zdradzałeś, a ja ci to łaskawie odpuściłam. Nie mamy ze sobą już nic do czynienia - odpowiedziałam tym samym tonem co on.
Próbowałam się mu wyrwać, ale był zbyt silny.
Zaśmiał się bez rozbawienia, odchylając głowę do tyłu.
- Odpuściłaś mi? - zapytał z preraźliwym błyskiem w oku. - W takim razie jestem prawiczkiem, jeśli mi odpuściłaś.
Zupełnie nie wiedziałam, co się dzieje. Z przerażeniem wyczekiwałam jego kolejnego ruchu. Wiedziałam, że mi nie odpuści. On już taki był. Był niebezpieczny, ale byłam zaślepiona jego grą. Widziałam, co robił z ludźmi z jego paczki, którzy go zdradzili. Widziałam jak traktował innych. Wcześniej coś ode mnie chciał, więc był miły, ale teraz wszystko się zmieniło. Teraz byłam tylko dziewuchą, która mu w czymś przeszkodziła, a z takimi osobami postępuje się tylko w jeden sposób.
- A ten teatrzyk, co twój brat odwalił to sobie przywidziałem, tak?
O czym od do cholery gada? Czy Adam rzeczywiście zrobił coś Danielowi, by się za mnie odegrać? Nie prosiłam go o to!
- Przez niego straciłem niezłą laskę, która w przeciwieństwie do ciebie nie była płaska, a przede wszystkim była chętna. Dlatego zapłacisz mi za to ty mała...
Już czułam, jak mnie rzuca na ziemię, jak mnie obraża i pluje na mnie, po czym odchodzi, zostawiając mnie pokiereszowaną na pokrytej śniegiem ziemi. Obawiałam się tego, że skończę dzisiaj z nie tylko posiniaczonym nadgarstkiem.
- Co tutaj się dzieje? - usłyszałam obok siebie znajomy głos.
Wzrok Daniela skierował się na Aleksa, który pojawił się we wspaniałym momencie. Ja również na niego zerknęłam. Miał na sobie białą bluzę z kapturem i skórzaną kurtkę. Na nogach miał przetarte jeansy i musztardowe Timberlandy. Musiało mu być zimno w takim stroju, ale wyglądał, jakby nic go nie obchodziło, oprócz chłopaka naprzeciwko niego. Jak zawsze jego włosy były w artystycznym nieładzie, a jego ciemne oczy z nienawiścią wpatrywały się w mojego byłego. To było zarazem przerażające, jak i kojące. Czułam się bezpieczniej wiedząc, że mnie ochrania.
CZYTASZ
Bitwa o Koreańczyka
RandomAdam i Kira byli zgranym rodzeństwem, ale kiedy do ich życia tanecznym krokiem wszedł Kim Jung wszystko obróciło się do góry nogami. Czy rodzeństwu uda się jakoś rozwiązać ich konflikt w pokojowych warunkach? ©kamseok & maddie_maggy 2018-2022