2

192 16 15
                                    

ADAM

To był ten dzień. Wielki dzień przyjazdu Kogoś. Zastanawiałem się kim może być. Z resztą moja siostra pewnie też. Jakże by inaczej. Modliłem się, żeby to nie była kolejna dziewczyna kochająca k-pop. W połączeniu z Kirą... oj, może i się nie znam na chemii, ale takie połączenia zawsze są niebezpieczne. Mogą wybuchnąć... jak wulkan!

Lecz teraz mniejsza z wulkanem, mogę znieść nawet wybuch, byleby Kira była zadowolona. Myśli zakrzątał mi facet. To znaczy... nie w tym sensie. Chodzi o faceta, któremu powinienem przyłożyć już wcześniej, ale brakowało mi zgody siostry. A jej zdanie jest zawsze najważniejsze. Dlatego wymyśliłem inny sposób zemsty. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek ranił uczucia mojej młodszej siostrzyczki.

Schowałem się za jakimś autem. Poprawiłem materiałową torbę z Koreańczykiem na środku, który układa swoje ręce w serduszko. Tak, pożyczyłem ją od Kiry. Tak właściwie ukradłem. Ale ja to zrobiłem tylko i wyłącznie dla jej dobra. Z resztą, co ja się będę tłumaczył. Nie wiedziałem czy przesadzam, ale ostatecznie stwierdziłem: "A co mi tam".

Dlatego wstałem z ukrycia. Rozmasowałem też łydkę. O, kurczę. Dostałem skurczu od tego kucania.

Wziąłem głęboki wdech, zdjąłem gumkę i pokręciłem lekko głową, aby moje jasne włosy się ułożyły. To do dzieła.

Cały wyprostowany, pewnym siebie krokiem, wkroczyłem do lodziarni. On tam siedział, śmiał się ze znajomymi. Och, jego nowa dziewczyna też tam była. Niebywałe, jakimi palantami potrafią być heterycy. Strzeliłbym mu w ten pysk, ale nie dzisiaj. Zrobię to kiedy indziej, przy okazji. Teraz czas na show.

Miałem na sobie ciasną, różową koszulkę. I czarne rurki. Kurtkę ściągnąłem, ale śliczny szaliczek zostawiłem. I torbę, ona dopełniała całość. Uśmiechnąłem się, wyglądałem właśnie tak jak chciałem. A on mnie nawet nie poznał. Cóż, nigdy wcześniej czegoś takiego na sobie nie miałem, nie rozpuszczałem też moich włosów. Idealnie. Och, nawet koszulka jest za krótka. Zaraz się popłaczę. Bo wyglądam nieziemsko, przysięgam.

Podszedłem bliżej tej grupki. Tym moim ekstrawaganckim krokiem oczywiście. Zawinąłem kosmyk włosów za ucho i odchrząknąłem.

- Daniel, kochanie - powiedziałem. - Nie przywitasz się ze mną?

- Co to za dziwak? - usłyszałem.

Któryś z jego przyjaciół zrobił skwaszoną minę. Ja spojrzałem się na niego z pełnym wrogości wzrokiem.

- Nie jestem dziwny - poprawiłem go. - Jestem jedyny w swoim rodzaju.

- Z pewnością - zaśmiał się drugi.

Już ja się z nimi rozliczę, poczekajcie tylko. A teraz wdech.

- Daniel, no coś ty - udałem oburzonego. Położyłem dłoń na mojej klatce piersiowej, aby udoskonalić moją grę aktorską. Powinienem dostać jakąś nagrodę za tą rolę, naprawdę.

- Adam? - zdziwił się.

- No... ba! - poprawiłem teatralnie włosy, trochę nawet zwolniłem ruchy. To było powolne przeczesywanie włosów. - Pomyślałem, że może chciałbyś się znów spotkać. Ostatnim razem było miło.

Bitwa o KoreańczykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz