4.✔

335 30 14
                                    

- Mam do ciebie ważne pytanie... Czy między nami coś zaszło ?... No wiesz- spytałam skrępowana.

- No co ty... Po pierwsze, już nie kontaktowałaś, a po drógie nie zrobił bym tego z dziewczyną, jak by ona tego nie chciała...- mówiąc to wbił wzrok w podłogę.

  Uff jaka ulga. Ale on może kłamać... Choć może też  mówić prawdę. A Ahh no trudno. Raz się żyje.

- Dobra Jackson wierzę ci. A teraz daj te leki i sok - na te słowa znów zaczął się szczezyć. Co to za szczęśliwy człowiek!? Ludzie... ja bym nie mogła tyle wytrzymać z uśmiechem na twarzy. No ale cóż, on nie jest mną. Na szczęście.

    Po zażyciu leków i wypiciu soku poszłam się ubrać. Wsumie nie opłacało się dziś iść do szkoły skoro wstaliśmy o 10. Ubrałam więc szare dresy i jakiś czarny podkoszulek. Szanowny ,, Król" Michael ubrał to co miał wczoraj i zeszliśmy do kuchni. Postanowiłam zrobić omlety. Mike poszedł natomiast na kanapę. Rozłożył się wygodnie i wziąłszy pilota włączył Nicelodeon. Serio on też to ogląda. Odwróciłam wzrok, bo zauważyłam że złapał mnie na tym że mu się przyglądałam. Ahh... Wyglądamy jak jakaś para czy coś.
  
                          **********

   Mike wyszedł jakoś dwie godziny temu, czyli około 14. Wsumie dobrze się z nim rozmawia. Jest bardzo zabawny, przystojny, uroczy i te jego oczy oraz uśmiech... Czekaj Jas zagalopowałaś się. Mam staraszny mętlik. Nie wiem co o nim sądzić.
Kurcze. Dobra trudno potem nad tym pomyśle. Teraz pora ogarnąć lekcje. Wybrałam numer do przyjaciółki. Pierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał...

  - Halo- usłyszałam głos blondynki

- Hej Nic tu Jasmine, mam prośbę. Nie było mnie w szkole i czy mogłabyś mi pożyczyć lekcje ? - zapytalam prosto z mostu

-No pewnie, to ja podejdę do ciebie z zeszytami i pogadamy. Muszę ci coś powiedzieć. Będę za 15 minut, no dobra może 25 bo wejdę jeszcze do sklepu. - zaśmiała się

- Okej... Czekam laska. See ya- powiedziałam po czym się rozłączyłam.
  
    No to teraz czekamy. Gdy minął jej planowany czas przyjścia  nadal jej nie było. Nagle usłyszałam śmiech...? I to był śmiech Nicole, lecz nie tylko słyszałam tam jeszcze drógi znajomy śmiech. Chwila. Podeszłam do okna, odchylając trochę zasłonę. To co tam zobaczyłam wstrząsnęło mną.
Stała tam blomdynka opierając się o czarny sportowy samochód. Nie znam się na markach ale chyba to było Porsche.
Nad nią stal JACKSON z tym swoim uwodzicielskim uśmiechem. A już myślałam że to spoko facet a tu co... Czekaj ja jestem zazdrosna o niego. Nie... Chyba nie. Ah ale po co wogule on tu przyszedł. Czekaj przecież tu jest jego kapelusz. No super. Za nim pomyślałam wybiegłam przed dom. Rzuciłam w Jacksona kapeluszem, wyrwałam z ręki Nicole siatkę i wbiegłam do domu.
To było ... Dziwne. Zrobiłam szybką akcję. Inaczej tego się chyba nie da nazwać.
W siatce były dwa wina, i zeszyty z dzisiaj. No cóż dzisiaj znów odpłyne. Po przepisaniu lekcji otworzyłam jedną z butelek i zaczęłam pić. Po pewnym czasie butelka była pusta, a ja zaczęłam odczuwać skutki. Czułam że odpływam. Nagle zrobiło mi się smutno przez to że on ze mną tylko flirtuje. Chwila, przeceiz Nicole ma CHŁOPAKA. No trudno, lecz naprawdę czuje, że Mike zaczyna mi się podobać. Moje rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi.
Miałam to w dupie... A niech se dzwoni. Niestety wkońcu nie wytrzymałam. Podbiegłam ( no według mnie podbiegłam lecz to musiało wyglądać inaczej po takiej dawce alkoholu) do drzwi a w nich zastałam blondynke z łzami w oczach. Od razu zrobiło mi się jej żal i zaprosiłam ją do domu. Opowiedziała mi że przez Jacksona chłopak z nią zarwał.  I, że jest jej przykro, że nie zareagowała na jego zaloty.

- Wiem że Mike ci się podoba... Widzę to w twoich oczach. Zawsze gdy przechodzi lub na niego patrzysz pojawiają się w twoich oczach iskierki. Naprawdę przepraszam.- powiedziała prawie płacząc.

- Kochana jest okej... Tylko następnym razem opanuj się i nie pozwól mu się do ciebie "dobierać"- odpowiedziałam z troską w głosie. Dziewczyna tylko przytaknęła. Na co uśmiechnęłam się i otworzyłam drugą butelkę. Oczywiście dla Nicolr ja już wystarczająco byłam nawalona.
Około 23 postanowiliśmy iść spać bo wkońcu jutro szkoła. Oczywiście mogłam nie iść ale no nie chce mieć tyle nieobecności. Jeszcze to nowa szkoła. Zasnęłam od razu. Niestety obudziłam się w nocy ponieważ miałam straszny koszmar.

   Noc.
Piękne gwiazdy. Szłam cichym, śpiącym miastem. Nagle usłyszałam kroki. Zaczęłam biec lecz znów usłyszałam tylko powtórzony po mnie ruch. Wbiegłam w uliczkę, lecz to nie było dobre rozwiązanie. Ta osoba poszła za mną. Przygwoździła do ściany. I zaczęła całować po dekolcie. Krzyczałam. Po chwili zaczęła mnie rozbierać a ja już nie miałam siły. Zaczęłam głośniej krzyczeć a łzy leciały jak opętane z moich oczu.

Wtedy się obudziłam. Poszłam do kuchni nie budząc Nicole. Głowa bolała mnie bardzooo. Masakra z tym alkoholem. Wzięłam przeciwbólowe i popiłam wodą. Następnie wróciłam do łóżka. Zaczęły mnie męczyć myśli. A co jeśli Mike w ogóle mnie nie lubi i tylko chce zaliczyć. Może chce się zabawić. Ale wydaje się być szczery. Jeśli jest to tylko gra to jest świetnym aktorem.
  

                             ********
 

Wstałam około 6, naszczęście bez bólu głowy . Zaczęłam budzić Nicole.

- Hej laska wstawaj - poszturchalam ją trochę lecz brak reakcji.

Wiem... Poszłam do łazienki że szklanką. Napełniłam ją wodą i wróciłam do mojego królestwa. Kurde będę miała mokre prześcieradło. Dobra walić to.
Po wylaniu usłyszałam tylko.

- Aaa ja się topie pomocy. Mamo ratunku.
Patrzyłam na to z wielkim rozbawieniem. To... Było ... Wspaniałe ...

- Witam księżniczkę. Kompiel już była to może śniadanie do łózia. Hmmm....- zapytałam uśmiechając się.

- Ja ci dam. Ale śniadanie możesz zrobić. Stara tylko coś normalnego. Haha - powiedziała Nicole.

- Okej. Okej... Hmmm co powiesz na naleśniki?! - zapytałam z ciekawością.

- Pewnie. Tylko by nie było surowe.- obie się zaśmiałysmy

- Dobra to ty leć się umyj. Ja ci coś wybiorę. Potem ja idę wziąć prysznic i się przebiorę i zrobię śniadanie. To wejdziemy jeszcze do ciebie i weźmiemy twoje rzeczy na dziś. A potem do szkoły. Jej...- powiedziałam

- Okej to ja idę pod prysznic

-Dobra - odkrzyknęłam Nicole.

  Okej co by jej tu wybrać. Dobra to jej dam moje białe jeansy i szary top, a na to sweter. Ja sobie wezmę czarne rurki, biały podkoszulek, a na to jeansowa kurtka. Nicole wyszła z łazienki. Podałam jej przygotowany zestaw, a sama udałam się pod prysznic.  wyjściu z pod prysznica ubrałam przygotowany ubrania. Spięłam włosy w luźnego koka i podkreslilam oczy. Następnie poszłam do kuchni. Przecież obiecałam naleśniki. Chwila. Zaraz tu pachnie naleśnikami. Gdy weszłam do kuchni zastałam tam Nicole, która je smaży. Jak miło z jej strony. Postanowiłam się z nią trochę podroczyć.

- Witam służącą. Widzę że dziś się postarałaś. Możesz liczyć na premię. - powiedziałam zmienionym głosem.

- Oh dziękuję szefowo. Nie trzeba było. Ja tylko robię swoje obowiązki.- powiedziała Nik prubując udawać powagę. Nie wychodziło jej to na co obie ryknelysmy głośnym śmiechem.

Nicole dokończyła smarzenie. Później w spokoju zjadłyśmy śniadanie i około 7:00 wyszliśmy z mojego mieszkania. Ruszyłyśmy spokojnie do domu blondynki. Mieszka ona niedaleko mnie lecz jej rodzice mają piękną białą willę z basenem. Tak to jest jak ma się rodziców prawników. W ogóle nie poświęcają jej czasu i starają zastępować go pieniędzmi. Postanowiłam poczekać przed jej willą. Ona weszła tylko na chwilę do siebie po plecak. A wtej samej chwili jak weszła do domu podjechał tu....

        /   //    ////   ///   /////   /////   //   //////    //
  
Wiem wiem ... Polsat ze mnie.
No to mamy 4 rozdział. Przepraszam jeszcze raz za wszystkie  błędy.Dzirkuje za wszystkie komentarze. Bardzo motywują do napisania następnych rozdziałów.

(1200 słów po korekcie)
Lecę dalej poprawiać ten shit. Sory jeśli coś w tej książce dalej nie ma sensu Ale się staram TwT

Yoo Xx

"Waitin For You" -Michael Jackson X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz