12.✔

295 23 8
                                    


Po wejściu do domu Slasha, od razu poczułem zapach alkoholu, papierosów i potu. Zaskoczył mnie wystrój. Salon był urządzony bardzo urodzinowo. To mnie zaskoczyło przecież nikt nie miał urodzin... Chwila który dzisiaj jest? O nie, 10 maj. Urodziny Jas. Czy tylko ja zapomniałem. Jesteś głupi Jackson.

Od razu opuściłem dziewczyny i udałem się w poszukiwaniu Saula. Siedział w kuchni zapalając świeczki.

- Ej... Dzisiaj urodziny Jas prawda?- zapytałem zaniepokojony.

-Oooo nasz mały Michaelek zapomniał. Wujek Slash pomyślał za ciebie. Daj jej to.- mówiąc to podał mi uroczo zapakowany prezent. Sam nie wiedziałem co to.

- Ale... To nie są no wiesz te zabawki do ten teges prawda?

-No coś ty widziałem ją raz... I nie kupił bym jej tego- odpowiedział rozbawiony- dopiero na wasz ślub

- Widzę że już mi wszystko planujesz Saul

- Oczywiście, że tak. Ty to taka ciota, że sam nie potrafisz. Więc trzeba myśleć za ciebie. A tak po za tym widzę jak na siebie patrzycie z Jas...

Czyli nie tylko ja to widziałem, że ona mi się podoba. Slash to osoba bezpośrednia więc nie musiałem się martwić, zawsze powie mi wszystko szczerze. I on był moim przyjacielem. Prawdziwym przyjacielem. No jeszcze Jasmine. Ale postaram się to zmienić, jak najszybciej.

Jasmine już się zaczęła rozkręcać. Postanowiłem nie pić dużo. Niestety mi nie wyszło. Jasmine tym bardziej. Widać że była mocno wstawiona. Nie ogarniała już powoli. Około 22 poszliśmy do pokoju Saula, bo miał coś nam dać. Poszedłem biorąc Jas za ramię. Slash wziął za rękę Nik.

Dziewczyny usiadły na podłodze, a my wraz z nimi.
Slash wyciągnął z kieszeni woreczki z białym proszkiem i parę skrętów. O nie, nie ma mowy Saul. Jasmine jeszcze kontaktowała, a ja miałem jeszcze trochę zdrowego rozsądku.

Ułożył cztery długie kreski i wciągnął pierwszy. Potem poprosił blondynkę. Dziewczyna wciągnęła. Następnie Jas. Nie chciałem by tego robiła. Wkońcu to jej 18. Nie wiem co robić. Po chwili została tylko kreska dla mnie.

-Mike'uś - odezwała się Jas. Widać że zaczęło działać. - zrób to dla mnie. Mam urodziny. No proszę kochany.- po czym złożyła pocałunek na moich wargach. Nie był długi, lecz za to bardzo namiętny.

Uległem jej. Podeszłam do Slasha i po tym jak pokazał mi, jak to się robi, kreska zniknęła ze stołu.

Poczułem mrowienie w nosie. Siedziałem na podłodze z 5 minut i nie odczuwałem skutku.
Nagle poczułem wielką euforię. Wszystko sprawiało mi przyjemność. Porozgladalem się. Saul rozmawiał z Nicole i pożerali się wzrokiem. Jasmine siedziała sama przy łóżku Slasha.

Nie byłem świadomy niczego. Gdy zorientowałem się że na mnie spogląda uśmiechnąłem się zalotnie. Jas przygryzła wargę. Sprawdziłem godzinę na telefonie. Była 23:30. Hmmm pora dać Jasmine prezent "ode mnie". Sam zastanawiałem się co to będzie. Oby Slash nie wyskoczył z jakimś dziwnym prezentem.

- Jasmine, w...wyjdziesz ze mną gdzieś?- spytałem z trudnością.
Pokiwała tylko głową. Jakoś wyszliśmy z pomieszczenia, a później weszliśmy na płaski dach. Nie wiem po co Saulowi płaski dach. Wsumie teraz się przyda.

- Hej...J-Jas kontaktujesz?

-Yhym. Chyba raczej taaak.

- Mam coś dla ciebie na urodziny. Proszę.- podałem jej prezent

-Dziekuje Mikye. - uśmiechnęła się uroczo. Aż poczułem dziwne uczucie w brzuchu.

- Otwórz...

"Waitin For You" -Michael Jackson X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz