*rozdział nie sprawdzony za wszystkie niedogodności i błędy przepraszam z góry*
Meggi :3Michael pov
Siedzialem w tej kawiarni, a Kamilla strasznie mnie nudziła. Ludzie zaczeli zbierac się w około, sam nie wiem czemu... Ale tak po zastanowieniu to jednak wiem. Kamilla byla znaną modelką, wiec pewnie dlatego.
Gdy rozmysłem zielonooka postanowiła to wykorzystać i usiadła na moich kolanach, zaczęła się do mnie przytulać oraz całować bo szyji i szczęce.-Ej, co ty robisz?
-Jak to co... Liczyłam na to że do siebie wrócimy.
-Nie masz na co liczyć... spotkałem się z tobą, bo mam godność i szacunek do ludzi, ale nic z tego nie będzie.
-Ale Michaelkuuu, kochanie -mówiąc to przybliżyła się do mnie i złaczyła nasze usta w pocałunku.
Uslyszalem tylko dźwięk wchodzącej osoby. Zobaczyłem kto to i gorzej nie moglem trafić.
Jas patrzyła na mnie ze łzami w oczach. Wybiegła. Musiałem isc za nią. Zrzuciłem z siebie Kamillę i pobiegłem za nią jak najszybciej potrafiłem. Krzyczałem jej imię ale ona się nie zatrzymywała. Kurwa, znów wszystko zjebales Jackson, pedale~ warknąłem na siebie w myślach.
Gdy już prawie łapałem Jas za ramię to ta upadła i uderzyła mocno głową o wystający krawężnik.
Moje serce zabolało, a czas jakby zwolnił.
Dźwięki były niezbyt wyraźne.
Ktoś coś krzyczał.
Dopiero po chwili obudziłem się z transu i zacząłem mówić do mojej ukochanej.
-Jas... JAS nie zasypiaj... patrz na mnie skarbie proszę nie zamykaj oczu błagam.- Krzyczałem spanikowany. Boże, czemu wszytko spotka mnie!? Czemu, wszytkie cierpienia idą na mnie!?
Z mojego monologu do stwórcy wyrwały mnie ciche słowa mojej kobiety.-Michael...-szepnęła ledwo co słyszalnym głosem
-Tak Jasmine.- nachylilem się nad nią, by lepiej ją słyszeć.
-(Nie)Czekaj na mnie...- wydusila z siebie ostatnie słowa, zagluszane przez karetkę po która zadzwonił któryś z przechodniów, za co byłem wdzięczny, ponieważ sam nie dałbym rady.
Łzy zaczely niekontrolowanie spływać po moich policzkach. Skarbie zawsze będę czekać~pomyślałem juz z wielką tęsknotą za ukochaną którą wzięli do karetki.
-Przepraszam!- krzyknąłem do jednego z ratowników.
-Tak?
-Do którego szpitala ją zabieracie?
Mężczyzna podał nazwe a ja wsiadłem w auto i ruszyłem pod wskazany adres.
Wbiegłem do szptala, zmachany, by jak najszybciej dowiedzieć się na jakim oddziale położyli Jasmine. Pielęgniarka z niechęcią podała mi numer sali, to może dlatego że nie wyglądałem dość poważnie jak na narzeczonego poszkodowanej.
Eee... no czasem trzeba coś podkoloryzować...
Noo także tego... wracając...
Gdy usiadłem w sali przy łóżku mojego skarba postanowiłem napisać do jej przyjaciółki.Pół godziny po wysłaniu wiadomości do Nik, blondynka wbiegła do sali krzycząc jak to nie odpowiedzialny jestem i znosząc się stłumionym szlochem. Gdy już się w miarę uspokoiła postanowiliśmy czuwać nad Jas.
Ahhh skarbie... możesz być pewna że zamierzam czuwać nad tobą, tak długo aż się nie obudzisz.
Czekam na ciebie.
CZYTASZ
"Waitin For You" -Michael Jackson X OC
FanfictionPatrzą się na mnie jego piękne czekoladowe oczy ... Czekaj co!! Ja tego nie pomyślałam prawda?! To tylko ten sam irytujący idiota... Chyba?! Z Początków może być trochę nie fajne Ale myślę że później wszytko w miarę się rozwija. Ostrzegam przed nark...