14 czerwca
Ostatnie dwa dni minęły mi bardzo wolno i niesamowicie nudno. Wczoraj popołudniu odwiedziła mnie Peggy, a ja nie mogłem się nie uśmiechnąć widząc ją w drzwiach. Była zgrzana, ubrana w zwykłe legginsy i bluzę, moją bluzę z kapturem za dużą przynajmniej o dwa rozmiary. Przyszła do mnie prosto z treningu piłki ręcznej, dlatego jej buzia była lekko czerwona przez dłuższy czas, co bardzo jej przeszkadzało.
Spędziliśmy ze sobą sporo czasu, ale jednak wciąż za mało. Dopiero około godziny dwudziestej pierwszej przyjechała po nią jej starsza siostra Leigh.
Cieszyłem się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Uśmiechałem się i śmiałem na zmianę, nie szczędziliśmy czułości. Peg wyglądała ślicznie, a ja za każdym razem spoglądając na nią czułem jak moje serce zaczyna szybciej bić.
Zaraz po tym jak przyszła zdecydowaliśmy się wyjść na krótki spacer, który w rzeczywistości trochę się przeciągnął. Dopóki nie zaczęło się ściemniać siedzieliśmy w pustej altanie. Było na tyle ciepło, że bez problemu mogłem chodzić jedynie w bluzce na długi rękaw i wreszcie zmusiłem się do założenia rurek.
Uczyłem Peg grać na gitarze, to był zabawny widok. Jej początkowe zmagania z gryfem i strunami kończyły się klęską, ale już po godzinie udało mi się nauczyć ją kilku podstawowych chwytów i przejść. Z rozbawieniem obserwowałem jak w skupieniu przygryza wargę i marszczy nos.
Czując jej dotyk i oddech na policzku; słysząc jej głos i śmiech utwierdziłem się w przekonaniu jak cholernie ją kocham i tęsknię za nią, za chłopakami, za domem. Widziała w moich oczach wszystkie bo jako jedna z nielicznych wiedziała, że cholernie się boje. Od momentu kiedy znalazłem się w szpitalu boję się o to czy dane mi będzie zostać na świecie mając przy boku ludzi, których kocham bezgranicznie. I ja i ona zdawaliśmy sobie sprawę, ze może nie wyjść, że organizm przestanie chcieć walczyć. Bałem się, że będę musiał zostawić ją, chłopaków i rodziców.
Chciałem wygrać, podnieść się i żyć tak jak dawniej. Chciałem to zrobić głównie dla nich bo ja w siebie przestałem wierzyć już dawno.
Obawiałem się jednak tego, że wszyscy w okół mnie zaczynają patrzyć na mnie ze współczuciem i litością. Patrzą w sposób, w jaki nie chcę żeby patrzyli. Wiedzą, że nie mam szans.
Czemu ja nie chciałem w to wierzyć?
Ach tak, bo bardzo boję się zostawić ludzi których kocham. Boję się śmierci.
Do następnego listy (mam nadzieję)
M.
Przyznać się komu zaszkliły się oczka podczas czytania. Chociaż troszku? Ja osobiście złapałam doła, więc rozdział wyszedł jak wyszedł. Miał pojawić się dzisiaj jeszcze jeden rozdział, ale nie wiem czy tak się stanie ...
Z resztą, zobaczy się później
Bye!
CZYTASZ
Goodbye Mikey. |cobban|✔
ФанфикMikey Cobban. Gdyby świat był dla niego odrobinę łaskawszy. Każdy wie jak to jest, gdy od jednej rzeczy sypią się kolejne. Nastolatek, który nigdy nie uznawał narkotyków, alkoholu i tytoniu, nigdy nie sprawiający problemów w domu u szkole chłopak zo...