21 czerwca
Czemu tak długo nic nie zapisywałem?
Bardziej realistyczna była by wersja, że dużo się działo i nie miałem czasu. Niestety jednak nie działo się nic na tyle ciekawego, żeby móc o tym napisać choćby jedno zdanie.
Mogę tylko powiedzieć, że w ostatnim czasie nic nie idzie tak jak powinno. Od tygodnia nikt mnie nie odwiedził, wszyscy mają jakieś zajęcia, są zabiegani. Żaden z chłopaków, Peggy ani nawet rodzice nie znaleźli czasu, aby odwiedzać mnie codziennie.
Każdy z nich ma teraz swoje problemy. Chłopcy odwołali wyjazd do Barcelony. Brook jest w totalnej rozsypce, ponieważ on i jego mama dowiedzieli się, że jego ojciec zmarł kilka dni temu. Był wojskowym, został ranny w strzelaninie na terenie Egiptu. Stracił zbyt dużo krwi, a tamtejsi lekarze nie zdążyli go uratować. Zanim jego ciało zostanie przewiezione do domu musi minąć trochę czasu.
Biedny Brook, tak bardzo chciałbym być teraz przy nim. Jestem najgorszym przyjacielem na świecie.
Peggy też na razie nie ma dla mnie czasu. Wiecznie zabiegana teraz ma dwa razy więcej roboty i nauki przed końcem roku. Trudno jej się dziwić, chce wypaść jak najlepiej i dostać się do wymarzonego collage'u, a ja w tak ważnej chwili nie chcę być dla niej przeszkodą.
Moja siostra Maya kilka dni temu wyjechała na wymianę do Francji. Dzwoniła do mnie jeszcze przed wylotem i przepraszała, że nie mogła się ze mną pożegnać, ale miała problem z paszportem i musiała to szybko załatwić.
Pogoda także nie sprzyja temu tygodniowi. Pada deszcz na zmianę z gradem, co staje się cholernie dołujące. Nie można pozwolić sobie na wyjście na zewnątrz, więc zabijam czas spacerując po szpitalnych korytarzach.
Od jakiegoś czasu czuję się coraz bardziej osłabiony i niewyspany. Koszmary, które opuściły mnie na góra trzy dni powróciły znowu stając się coraz bardziej realne. Nie mam pojęcia, czemu, ale lekarze wyznają zasadę im więcej tym lepiej, dlatego zwiększyli mi dawkę leków obowiązkowych. Przez ich nadmiar zacząłem wymiotować.
To jest mój najgorszy tydzień. Coraz częściej zastanawiam się czy dalsza walka się opłaca.
Nie wiem ile jeszcze wytrzymam.
Nie mam już siły, chcę spokojnie umrzeć.
Poddałem się ...
M.
Nie bez powodu nie dopisałam tego standardowego zdania 'do następnego listu'. Mam nadzieję, że się podoba i proszę żebyście wyrazili swoja opinię na temat tego rozdziału.
Zaznaczam, że bardzo mi zależy.
Muszę was także rozczarować lub nie, ale to opowiadanie zostanie zakończone do końca tego tygodnia. Czemu? Przewidywałam i planowałam, że to opowiadanie będzie krótkie, że będą to same listy i nie ma sensu rozwlekać to na nwm ile.
Powstanie jeszcze dużo takich opowiadań. Jedno już nawet jest w trakcie konstrukcji, ale to w dalekiej przyszłości!
Bye!

CZYTASZ
Goodbye Mikey. |cobban|✔
FanficMikey Cobban. Gdyby świat był dla niego odrobinę łaskawszy. Każdy wie jak to jest, gdy od jednej rzeczy sypią się kolejne. Nastolatek, który nigdy nie uznawał narkotyków, alkoholu i tytoniu, nigdy nie sprawiający problemów w domu u szkole chłopak zo...