26 czerwca
Wreszcie zaświeciło słońce! Chłopcy przyszli do mnie z samego rana. Jest sobota, więc mogą dotrzymać mi towarzystwa tyle, ile się da. Co najlepsze, byliśmy wszyscy. Jack już nie miał gorączki, wiec mama pozwoliła mu mnie odwiedzić. Wiedziałem, że nie było to bezpieczne ze względu na zarazki, ale strasznie się za nim stęskniłem.
Ja, Brook, Andy i Rye wybuchnęliśmy śmiechem gdy zobaczyliśmy go w dwóch bluzach i szaliku zakrywającą mu usta i nos. Zauważmy, że jest początek wakacji i końcówka czerwca. Nie mogliśmy powstrzymać się od chichotów, ale widząc ich wszystkich wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie jeszcze lepszy niż poprzedni.
Można by zapytać czego nie zdążyliśmy dzisiaj zrobić. Nie było chwili by czymś mnie nie zajęli. Spacer po parku, spontaniczny koncercik w altance, drugie śniadanie w szpitalnym bufecie, które nawiasem mówiąc było genialne, a na koniec kilka filmów, które z nudów postanowiliśmy obejrzeć jeszcze raz.
Brakowało tylko Peggy. Gdy o niej wspomniałem chłopakom zrzedły miny i zaczęli się jąkać. Już od samego początku wiedziałem, że kłamią. Wcisnęli mi kit, że Peggy od trzech dni nie widzieli w szkole. Nonsens. Nie opuszczałaby lekcji bez powodu. Jeszcze dzisiaj muszę do niej zadzwonić i dowiedzieć się o co chodzi.
M.
Macie pierwszy dzisiaj rozdzialik! Jak bedzię w miarę szybka aktywność to dodam jeszcze kilka!
Bye!
CZYTASZ
Goodbye Mikey. |cobban|✔
Fiksi PenggemarMikey Cobban. Gdyby świat był dla niego odrobinę łaskawszy. Każdy wie jak to jest, gdy od jednej rzeczy sypią się kolejne. Nastolatek, który nigdy nie uznawał narkotyków, alkoholu i tytoniu, nigdy nie sprawiający problemów w domu u szkole chłopak zo...