5. Przyjaciółka.

165 14 0
                                    

Reszta lekcji minęła na podobnych zasadach, no może oprócz wf-u musieliśmy się przebrać i graliśmy w siatkówkę, przynajmniej jedyna gra która miała dla mnie sens. Nim się obejrzałam a już leżałam na łóżku przyjaciółki.

- Jak będziesz w przyszłym roku przez wszystkie lekcje wyobrażała sobie czego to byś nie zrobiła z ciałem tego bruneta to na pewno nie zdasz. - Amber zaśmiałam się z fotela naprzeciw mnie.

- Wcale o nim nie myślałam! - Zaprotestowałam rzucając w nią poduszką.

- Nie? Ty, tylko wzdychałaś do Pana Banera.

- To obrzydliwe.

Nasz nauczyciel od historii miał z 50 lat.

- Jak on ma tak właściwie na imię?

- Nie wiem...

Dopiero teraz zadałam sobie sprawę, że nie znam nawet jego imienia. Przywitała się i przedstawiłam ale on odpowiedział tylko przeciągłym „czeeść", może go przestraszyłam swoją pewnością siebie, albo wcale nie chciał mi tego mówić.

- No to nieźle dziewczyno, zapraszasz typa na swój ukochany motocykl a nawet nie znasz jego imienia. - Zaśmiała się. - Musisz mi opowiedzieć wszystko z szczegółami.

Zdałam jej relacje z całego ranka. Chciałam wyjąć mały wisiorek wilka z bluzy, żeby jej pokazać, ale go tam nie było. Zaczęłam energicznie przeszukiwać kieszenie spodni a potem dobiegłam do plecaka i wszystko wyspałam na podłogę. Byłam pewna, że był w bluzie ale musiałam sprawdzić wszędzie i się upewnić.

- Co za palant, ja bym na jego miejscu skorzystała. Tak w ogóle to twój obiekt westchnień nie lubi motocykli jak się z tym czujesz? - zaśmiała się gardłowo - Czego ty szukasz?

- Nie ma go! - wykrzyczałam

- Czego nie ma?

- Tej bransoletki.

- Jak to nie ma?

Podeszła do mnie i pomogła mi szukać.

- No nie ma była w bluzie razem z naszą karteczką... jej też nie ma!

Spojrzeliśmy na siebie. Może i była tylko znaleziona, ale coś w niej było czułam to, była wyjątkowa a ja głupia ją zgubiłam.

- Mogła Ci wypaść kiedy przebierałaś się na wf.

- Nie wiem. - Złapałam się za głowę. - nie wiem ale już przepadła a w tej chwili ktoś czyta, że ślinie się na widok nowego.

- Bez przesady nikt tego nie weźmie na poważnie, a z resztą pewnie większość lasek w szkole ma mokro kiedy na nie spojrzy. Jest kurewsko przystojny. Poza tym jest możliwość, że sprzątaczka to znalazła i jest w rzeczach znalezionych. - mówiła taki tonem jakby to była oczywistość próbując mnie pocieszyć.

-Taa, może i masz rację.

- Sprawdzimy to jutro.

To tylko bransoletka świat się nie zawalił, a poza tym mogła należeć do kogoś kto jeszcze bardziej ubolewał nad jej stratą. Myślałam tak, ale nadal byłam na siebie zła, że ją straciłam i lepiej nie schowałam.

Do pokoju wszedł jej tata. Wysoki szatyn zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha w luźnym polo i dżinsowych spodniach. Biło od niego tyle ciepła, wyobrażałam sobie, że mój tata był taki sam jak on i pocieszałam się w duchu, że gdy żył bylibyśmy bardzo blisko.

- Dziewczynki jesteście głodne? - Zapytał tak miło i czule.

- Jak wilki. -Odpowiedziała za nas Amber.

Przytaknęłam tylko głową. To porównanie, słowo wilk mnie prześladuje. Ile można tego słuchać nawet jak śpię to tylko jedno i to samo w głowę, może wariuje.

-Bardzo dziękuję Panu za odprowadzanie motocykla. - Uśmiechnęłam się patrząc na mężczyznę.

-Och gwiazdeczko co to za problem. Powiedz mi lepiej jak się czujesz?

- Wszystko już dobrze.

Po paru minutach drzwi znów się otworzyły, a w progu ujrzałam tatę Amber z wielkim talerzem kanapek. Byłam taka głodna. Od razu wpakowałam spory kawałek jednej do buzi, im więcej jadłam tym mój apetyt rósł.

- Bo się udusisz. - Spojrzała na mnie jedząc dopiero drugą kanapkę.

Ja zjadłam ich już z sześć albo siedem.

- Ostatnio jem bardzo dużo. - To mówiąc wzdrygnęłam ramionami.

- Swoją drogą przystojny ten Matt z trzeciej klasy. - Zmieniła temat.

- Ten z którym poprawiałyśmy w piątek matmę?

-Taa ten, ma takie ładne włosy i zajebiście się ubiera. - Wypuściła powietrze z płuc.

-Podoba ci się! - Uśmiechnęłam się i dwa razy uniosłam brwi.

- Mooże. Ty masz swojego bruneta, a ja nie mogę. - Teraz ona się uśmiechała.

- On nie jest mój.

- Ale na lekcji Historii był. - Zaczęła się śmiać.

- Uhh, nienawidzę cię. To nie prawda!

-Mów co chcesz ja tam wiem swoje.

Gadaliśmy o jeszcze paru innych rzeczach, nigdy nie brakowało nam tematów. Zrobiło się późno i uznałam, że pora wracać do domu.

- Będę się zbierać, widzimy się jutro w szkole. - Powiedziałam kiedy skończyła mówić o jej ulubionym aktorze z serialu.

- Już musisz iść.

- Tak, jest dwudziesta a ja jeszcze chciałam ogarnąć trochę w pokoju. Nie mam co ubierać, wypadałoby zrobić pranie.

- I tak będziesz leżała z dupą na łóżku.

Zaśmiałam się. Zeszliśmy na dół. Pożegnałam się najpierw z rodzicami dziewczyny, a potem z Amber i wyszłam.

Wsiadłam na motocykl, nie zakładałam kasku. Wiatr wplątywał się w moje włosy, kochałam te momenty, czułam się wolna. Nagle usłyszałam przeraźliwy ryk silnika, zwolniłam i stanęłam na uboczu. Próbowałam sprawdzić w czym tkwi problem, ale zawodowym mechanikiem nie byłam. Wpatrywałam się tępo w maszynę, cholera. Nie uśmiechało mi się prowadzić motocykla połowę drogi z dwa kilometry, może trochę więcej, poza tym byłam zmęczona. No cóż trudno, podniosłam stopkę motocykla i zaczęłam kierować się w stronę domu. Po paru metrach usłyszałam czyjeś kroki, od razu się odwróciłam i nie wierzyłam własnym oczom. Usłyszałam przeciągłe

- Czeeść...

Komentarz/gwiazdeczka?
Mam wene za nie długo nowy. ;)
Miłego dnia/wieczoru.
Dziękuję, że czytasz!

Zostaw mnie proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz