W zamyśleniu wyszłam z klasy. Nie miałam zbyt dużo czasu na rozmyślania, ledwie podniosłam głowę do góry a ujrzałam twarz mojej przyjaciółki.
-Jesteś najbardziej nieogrniętą osobą na świecie. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Wiem, ale serio myślałam że dzisiaj sobota. - Próbowałam się wytłumaczyć.
-Głupa. Co ty byś beze mnie zrobiła.
-Nie przeżyłabym. - Uśmiechnęła się po czym dała jej sójkę w bok.
Szliśmy razem w stronę szatni od wf-u. Spojrzałam w stronę szafek tak zupełnie bez celu i zauważyłam bruneta, musiał być nowy bo nie poznałam jego twarzy, a w tej małej szkole z widzenia znał się na pewno każdy. Szturchnęłam w bok Amber wskazując na niego ruchem głowy.
-Jakiś nowy? - Obie spojrzeliśmy w jego stronę.
-Chyba tak, nie widziałam go wcześniej.- Spojrzała na mnie. -Nie gap się tak bo Ci ślinka pocieknie. - Dodała ze śmiechem.
Parsknęłam a wtedy chłopak spojrzał prosto na mnie. Zrobiło mi się głupio, że się tak w niego wpatruje pewnie ostatnie czego teraz potrzebuje to, żeby wszyscy się w niego wgapiali i szeptali po kontach szybko zawiesiła głowę.
Nagle poczułam straszny ból brzucha. Cholera jakby coś wykręcało mi flaki. Ugięłam się w pół i nie było szans żeby mogła się wyprostować. Amber zareagowała błyskawicznie.
-Izzy co się dzieje!? - czułam jej zaniepokojenie.
Nie odpowiedziałam tylko zsunęłam się na ziemię. Ostatnie co pamiętała to zetknięcie mojego policzka z zimną nawierzchnią i czarne mroczki przed oczami.
Obudziłam się na czymś twardym strasznie mnie bolało nie była w stanie określić co. Kurwa chciałam zacząć krzyczeć z bólu. Dopiero kiedy wróciłam do rzeczywistości usłyszałam jakieś dwa głosy, chciałam im powiedzieć, że mają przestać drzeć te mordy tak bardzo bolała mnie głowa.
-Boli. -wyszeptałam przez zaciśnięte zęby.
Usłyszałam kroki. Były tak cholernie głośne, ktoś do mnie pobiegł.
-Izzy ty żyjesz! Co ci się stało? -powiedziała Amber piskliwym i przestraszonym głosem, ale z ulgą.
-Boli mnie wszystko. Proszę nie krzycz tak.- odparłam tak zmęczonym głosem jakbym miała za chwilę umierać albo jak bym wróciła z długiego maratonu.
Miałam mętne spojrzenie, ale już wiedziałam gdzie jestem, był to gabinet pielęgniarki szkolnej. Podeszła do mnie i chwilę na mnie popatrzyła pod jej spojrzeniem zdałam sobie sprawę, że leżę zwinięta w kłębek z jedną ręką przy uchu a druga na brzuchu.
-Możesz wstać?- Zapytała miłym i cichym głosem. Choć dla mnie nadal był za głośny. Wszystko odbijało się echem trzy razy głośniej niż powinno.
-Nie wiem. -Mówiłam próbując się podnieść. Bez skutku.
Widziałam jak moja przyjaciółka stoi i patrzy na mnie zdezorientowana i przerażona.
-Może odwiozę ją do domu? -Powiedziała bardzo cicho choć wciąż za głośno.
- Ja... dam radę sama. -zaoponowałam i wszystkimi siłami oderwałam się od łóżka lekarskiego.
-W taki stanie nie pozwolę Ci się nawet ruszyć a co dopiero prowadzić motor! -wykrzyczała rozłoszczona moim zachowaniem.
Wstałam i na taką ilość dźwięków przysłoniłam uszy dłońmi. Motocykl nie motor tyle razy jej tłumaczyłam. Powoli kierowałam się w stronę wyjścia ignorują przyjaciółkę. To był błąd.
- Nie zgadzam się na jej jazdę motorem. Jest osłabiona i narobił sobie i nie daj Boże innym tylko kłopotów powodując wpadek! Dzwonię po rodziców.
- Nie! - Krzyknęłyśmy w dwójkę kiedy pielęgniarka nerwowo zaczęła szukać telefonu mojej rodziny zastępczej.
Spojrzała to na mnie to na Amber i ściągnęła brwi.
- Ja mam samochód odwiozę ją obiecuje, poza tym zanim jej rodzice tu przyjadą ona już dawno będzie w domu leżeć w łóżku- Amber uśmiechnęła się i pomimo że nie widziałam jej twarzy była pewna że ma te słodkie przekonujące oczka. Ratowała moją dupę.
Nie chciałam żeby przyjeżdżała po mnie ciotka bo wuja i tak bym tu nie zobaczyła choć nie wiadomo co by się stało. Mogłabym złamać obie nogi on i tak miałby to w dupie. Jedno było pewne ktokolwiek z nich by przyjechał w domu miałabym taki opierdol, że boję się pomyśleć. Poczułam teraz nie tylko kurewski ból fizyczny ale też to że brakuje mi rodziców, że od momentu ich wypadku nikt się mną nie opiekuje i, że poza Amber nie mam nikogo. Łzy napłynęły mi do oczu i zaczęły spływać po policzkach. Nie uszło to uwadze pielęgniarki.
-Daje wam kredyt zaufania, nie powinnam wam na to pozwalać jedźcie już. Daj jej w domu coś przeciw bólowego. - Dodała wyraźnie przestraszona.
-Dziękujemy Pani bardzo. Przyrzekam się nią zająć. - Amber spojrzała na nią z uśmiechem po czym skierowała wzrok w moim kierunku i jej uśmiech zniknął znowu była przerażona.
-Dziękuję. - Wyszeptałam cicho do pielęgniarki.
Znów poczułam fale uderzeń w każdą możliwą część mojego ciała.
![](https://img.wattpad.com/cover/134685227-288-k409869.jpg)
CZYTASZ
Zostaw mnie proszę
Hombres LoboIDIOTO KOCHAM CIĘ! Te trzy słowa krążyły mi w głowie, ale ja musiała powiedzieć coś całkowicie odwrotnego. Nie chciałam go skrzywdzić, nie mogłam pozwolić, żeby kolejna najważniejsza dla mnie osoba cierpiała przeze mnie. -Zostaw mnie prosze! - Wykrz...