10. Już czas.

121 13 3
                                    

Obudziłam się, czując jak pulsuje mi głowa. Usłyszałam równe pikanie. Co za cholerstwo wydaje z siebie ten dźwięk. Otworzyłam oczy i zobaczyłam białą pościel, a zaraz potem moją rękę od łokci do palców w gipsie. Szpital? Chciałam odtworzyć to co się wydarzyło. Ostatnie co pamiętałam to pożegnanie z Mattem i jak weszłam do domu. Mój wuj zrobił mi awanturę, zresztą wcale się mu nie dziwię. Stałam na pierwszym piętrze tuż przy schodach. Kłóciliśmy się i na tym moja świadomość się kończy. 

-Gdzie jestem? - Wyszeptałam, mówiłam ochryple poczułam suchość w gardle.

-W szpitalu. Twoja rodzina nieźle się wściekła na tą całą akcje. - Ten głos był znajomy, bardzo znajomy.

-Amber? Co się stało? - Nie mogłam odtworzyć żadnej z chwil przyjazdu do szpitala.

-Twój wuj był zdenerwowany. Popchnął Cię i spadłaś ze schodów. Tak mi przykro. Izzy wszyscy się martwili. Gdzie byłaś? Dzwoniłam do ciebie setki razy. - Mówiła to takim głosem jakby widziała mnie całą połamaną. Była tak smutna, od razu wiedziałam, że ma mi coś jeszcze do powiedzenia.

-Yyy... z Mattem. 

-Kto to Matt? - Zapytała zdezorientowana.

-Ten nowy brunet. Ja mogę wszystko wytłumaczyć. - Chciałam już się bronić bo widziałam jak wiele starań wkłada w to, żeby na mnie nie nawrzeszczeć jaka to jestem nieodpowiedzialna. 

-Na noc u nowego?! – Zmieniła wyraz twarzy, była podekscytowana. Szczerze zdziwiła mnie jej reakcja. 

-Popsuł mi się motocykl i dostałam tego ataku bólu, a on mnie zabrał. Było już późno, więc musiałam zostać. - Chciałam jej opowiedzieć wszystko ze szczegółami ale byłam bardzo zmęczona. 

-Byliście u niego sami na noc! Co robiliście?! – Myślałam, że zaraz zacznie skakać ze szczęścia. Zaśmiałam się w środku do siebie.

-Opowiem ci wszystko obiecuje, ale chciałabym odpocząć. - Mówiąc to zamknęłam oczy, powieki same mi opadały.

-No tak przepraszam. Ale musisz coś wiedzieć... - Jej głos zmienił się diametralnie. Była smutna i widziałam, że nie wie od czego ma zacząć. 

-Mów zniosę wszystko. 

-Mój tata chciał dzwonić na policje odnośnie twojego wuja, sama rozumiesz. Wybiłam mu ten pomysł z głowy, ale... - zatrzymała się tutaj. - tata nie pozwoli ci tam wrócić. 

-To gdzie będę teraz mieszkać. - Zapytałam spanikowana. 

-Jeśli twój wuj i ciotka się zgodzą to ze mną, a jeśli nie to, że masz 17 lat możesz... – Nie dokończyła.

-Rozumiem. 

Wiedziałam co to znaczy. Łzy same napłynęły mi do oczu. Nienawidziłam z nimi mieszkać, ale wolałam to niż dom dziecka. Z tamtym miejscem miałam tylko złe wspomnienia i najgorsze miesiące mojego życia po śmierci rodziców. 

-Zostanę z Tobą i zrobię wszystko, żebyś została zemną. Rozumiesz. - Złapała mnie za rękę a ja pokiwałam głową. 

Czułam obecność Amber przez cały czas. Aż w końcu wymęczona wszystkim zasnęłam. 

Nic mi się nie śniło, to pewnie przez leki. Kiedy się obudziłam Amber już nie było. Na moim brzuchu leżała malutka karteczka. 

Odwiedzę Cię jutro zaraz po szkole. -A

-Kto tu się obudził? - Uniosłam głowę znad kartki. Była to kobieta w średnim wieku pewnie moja lekarka. - jestem twoim lekarzem prowadzący. Masz złamaną rękę, ale to już zdążyłaś się zorientować, uderzyłaś się dość mocno w głowę na szczęście nic nie wskazuje na wstrząs. Jak na razie zostaniesz na obserwacji, jutro wieczorem dostaniesz wypis. 

Zostaw mnie proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz