Stoję po środku ciemnego gęstego lasu wokół mnie same drzewa nie widać nawet nieba, jest tylko światło księżyca przedzierające się przez gęstwinie liści. Deszcz spływa po mojej czarnej bluzce z ramiączkami, którą już dawno przemokła, moje włosy wyglądają tak jakby co dopiero wynurzyła się z wody. Wszędzie jest ciemno a ja mimo tego widzę wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. O dziwo jest mi ciepło mimo zimnego deszczu uderzającego o moje ciało, jest on nawet przyjemny. Stoję tak i wpatruje się w strugę światła księżyca, jakaś część mnie ciągnie mnie w jego kierunku ale nie mogę się ruszać stoję jak wryta w ziemię. Kiedy moje ciało decyduje się na ruch z gęstwiny wychodzi zwierzę. Jest ogromne i czarne swoimi wielkimi i bystrymi oczami wpatruje się w moją sylwetkę. Co dziwne nie czuje przerażenia tylko chcieć zbliżenia się do niego. Wtulenia w jego puszystą sierść z całych sił to absurdalne. Kiedy podchodzi bliżej robiąc ostrożne kroki w moi kierunku mogę stwierdzić, że jest to wilk a bardziej jego powiększona o cztery razy wersja nadal nie ruszają mnie jego rozmiary i to, że zbliża się do mnie. Jego pysk nie wyszczerza zębów tylko ze spokojem i opanowanie podchodzi do mnie jakby był oswojony. Mogę powiedzieć, że wygląda to tak jakby bał się mojej reakcji i nie chciał mnie przestraszyć jest ostrożny i czujny. Swoim wilgotnym nosem lekko trąca moją opuszczoną wzdłuż sylwetki dłoń. Nastaje cisza trwa ona parę sekund po czym słyszę dwa słowa "już niedługo", a ja budzę się cała spocona z kocem na podłodze i poduszką w ręce. Leżę chwilę zastanawiają się i analizując mój sen nie byłoby w nim nic dziwnego bo jak była mała często śniły mi się różne rzeczy od czarownic które chciały mnie ugotować w garnku do którego nawet nie zmieściłabym głowy, po jednorożce i polany z moim ulubionym słodyczami krzyczącymi "zjedz nas!", ale ten sam sen powtarzał się codziennie i od tygodnia, nic się w nim nie zmieniało wszytko zawsze było takie same. Niepokoiło mnie to zastanawiałam się dlaczego akurat wilk i ciemny las a nie polana ze słodkościami, dlaczego nie bałam się ogromnego zwierzęcia i nie uciekałam przed nim, z jednej strony się cieszyłam, że wilk nie wzbudzał we mnie przerażenia codziennie powtarzającego koszmaru by nie chciała. Nie oglądała, też ostatnio żadnych mrocznych filmów z ciemnym lasem i dzikimi zwierzętami. Leżałam tak na łóżku i myślałam, aż z telefonu na mojej szafce usłyszałam moją ulubioną piosenkę od razu wiedziałam kto dzwoni.
-Gdzie ty do cholery jesteś!?
-Yyy…
Była to Amber i po głosie można było poznać, że jest mega wkurwiona. Zdziwił mnie jej telefon gdzie niby miałam być przecież jest sobota, a ona uwielbia spać po co miałaby do mnie dzwonić tak wcześnie. Tak właściwie którą jest godzina popatrzyłam odruchowo na zegar wiszący na ścianie. Wróciłam do rzeczywistości, była dziewiąta. Dobra musiało się coś stać albo ktoś podmienił mi przyjaciółkę.
-W domu. A gdzie niby mam być?
-Jak to w domu! Nasza poprawka z Matmy zaczyna się za 10 minut a ty kurwa spokojnie odbierasz telefon i mówisz mi, że jesteś w domu!
-Przecież dzisiaj jest sobota...
-Dzisiaj piątek i jak nie zobaczę Cię za pięć minut przed kasą przysięgam zginiesz! Uduszę Cię! - Wykrzyczała w słuchawkę.
Mówiła tak jakby serio miała na to ochotę, ale nie dziwiłam się jej, od tej poprawki zależało to czy zdamy klasę. A ja dobrze wiedziałam jak bardzo jest przewrażliwiona na punkcie naszej wspólnej przyszłości miała zaplanowane wszystko dosłownie. Wiedziała nawet jakim kolorem pomalujemy ściany w naszym pokoju. To chore ale i tak ją kochałam. Gdyby nie ona zapomniałabym własnej głowy.
-Powiedz temu dziadkowi od Matmy że się spóźnię!
-Uhh! Pośpiesz się, później cię opierdole! A i pamiętaj zakluczyć drzwi.
To ostatnie zdanie dodaje zawsze kiedy wychodzę z domu a robi tak odkąd mieliśmy włamanie i nieźle mi się za to oberwało.
Rozłączyła się i potrzebowałam chwili żeby przemyśleć to od czego zacząć. Rzuciłam się biegiem do łazienki wiedziałam, że poranny prysznic muszę sobie odpuścić szybko umyłam twarz a potem zęby przeczesałam włosy i spięłam w luźny kok. Nie malowałam się zbyt dużo jak połowa tych wytapetowanych laluni w moim wieku chodzących po szkolnych korytarzach i machających tyłkiem żeby podniecić napalonych na wszystko chłopaków. Nałożyłam tylko tusz na rzęsy i pomalowałam brwi. Podbiegłem do komody i wyjęłam czarne rurki i czarną bluzę z kapturem cała moja garderoba tak wyglądała wszystko było czarne bo w tym kolorze wyglądałam najlepiej. Wrzuciłam do plecaka pierwsze lepsze zeszyty i książki to co było na biurku. Wybiegłam z domu, ale zaraz potem się wróciłam i zamknęłam te cholerne drzwi, jest dwudziesty pierwszy wiek a ludzie nadal muszą tracić na to czas. Podbiegłam do mojej maszyny. Miałam słabość do motocykli, na swój zbierałam naprawdę długo całe popołudnia spędzając w schronisku. Początkowo robiłam to jako wolontariuszką, ale z czasem moja ukochana właścicielka bo tak ją nazwałam zatrudniła mnie i dostawałam parę groszy ale w końcu był mój i tylko mój. Szybki czarny motocykl stał przed moim domem. Uwielbiałam go. Wsiadłam pospiesznie minęło parę minut a już byłam w szkole.
-Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. - Powiedziałam wchodząc do klasy.
Zobaczyłam karcące spojrzenie swojej przyjaciółki po czym usiadłam do ławki. Poza naszą dwójka było jeszcze trzech uczniów, kolejni miłośnicy tego wspaniałego przedmiotu.
Nauczyciel podszedł do mojej ławki. Już przygotowywałam solidne argumenty jakby tu się wytłumaczyć, ale ten tylko położył kartkę na mojej ławce i odszedł. Halo a gdzie jakaś gadka o tym że to mi powinno zależeć na przejściu klasy i powinnam wykazać w tym kierunku jakiekolwiek poszanowanie dla nauczyciela i te inne bzdety. A tu nic kompletna cisza, usiadł tylko na swoim krześle.
-Macie jeszcze dwadzieścia siedem minut, łącznie z Tobą Panno Martin. -Powiedział z uśmieszkiem na twarzy.
Już widziałam, że to obleje. Kiedy przechodziłam do któregoś tam z kolei zadania przypomniał mi się mój sen. Serio nie mogło być gorzej.
Pierwsze opowiadanie najgorzej chyba nie jest. 😐
Komentarz/gwiazdeczka-motywacja!
To wszystko się rozwinie więc spokojnie miłoście będą. 😏
CZYTASZ
Zostaw mnie proszę
Loup-garouIDIOTO KOCHAM CIĘ! Te trzy słowa krążyły mi w głowie, ale ja musiała powiedzieć coś całkowicie odwrotnego. Nie chciałam go skrzywdzić, nie mogłam pozwolić, żeby kolejna najważniejsza dla mnie osoba cierpiała przeze mnie. -Zostaw mnie prosze! - Wykrz...