Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. W nocy straciliśmy poczucie czasu. Rozmawialiśmy a bardziej kłóciliśmy się o to które z nas lepiej gotuje. Wyszło na to, że ja robię lepsze desery a on dania obiadowe. Opowiadaliśmy o przypałowych akcjach z imprez. Dowiedziałam się, że Matt w młodszych klasach był niezłym zadymiarzem. Śmialiśmy się i gadaliśmy tak bardzo długo, aż któreś z nas zwyczajnie zasnęło. Nie pamiętam kto był pierwszy, wiec pewnie ja. Znowu śnił mi się las i czarny wilk tym razem zamiast monotonnego „Już niedługo” usłyszałam słowa "już czas" i sen się skończył. Obudziłam się i poczułam zimno. Na początku miałam wrażenie, że nie jestem w swoim łóżku i miałam dwa sny. Czułam zdezorientowanie, w końcu z niechęcią otworzyłam oczy. To nie sen! Podniosłam energicznie głowę i zobaczyłam Matta stojącego przy biurku, obserwującego moje ruchy.-Dzień dobry księżniczko. - Przywitał się z uśmiechem.
Byłam zaspana i spoglądałam na niego półprzytomnymi oczami. To nie był sen. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z przyczyny zimna, byłam odkryta z podwinięta bluzką do połowy brzucha. Cholera! Poczułam jakby ktoś oblał mnie wiadrem zimnej wody. Leżałam z tyłkiem na wierzchu, a on nie wiadomo ile się na mnie gapił. Pośpiesznie nakryłam się kołdrą.
-Która godzina? - Zapytałam jakby nigdy nic.
-Dopiero coś po 8. - Oznajmił
uśmiechnięty na moją wcześniejszą reakcje.-Kiedy wstałeś?
-Około 7.20 a co? - Wyjął zeszyt z plecaka i zaczął coś zapisywać, pewnie zadanie domowe.
-Jezuu po co tak wcześnie. Myślałam że zaspałam a ty mi mówisz, że dopiero 8.
-Miałem na co popatrzeć. - Wyszczerzył się w szerokim uśmiechu do kartek zeszytu.
-Spadaj. - Wstałam i stanęłam za nim żeby móc sprawdzić z czego tyle notuje. - Przypatrz się lepiej komórką roślinnym. - walnęłam go lekko w głowę.
Na co ten złapał mnie za nogę i pociągnął ku ziemi, spadłam na miękkie koce i znowu było widać mi połowę brzucha. Ściągnęłam bluzkę w dół.
-Miałaś być delikatna. To mój ulubiony T-shirt.
-A ty miałeś zrobić coś z tymi drzwiami. - Wskazałam na nie głową.
-Obawiam się, że będziemy musieli wyjść oknem.
-Daleko skąd na dół? - Trochę bałam się wysokości, ale przecież mu tego nie powiem.
-Jakieś 6 metrów może ciut mniej. - Spojrzał na mnie.
-Co!?
-Żartuje, z dwa metry. Żałuj, że nie widziałaś swojej miny, ktoś tu ma lęk wysokości. - Uśmiechał się.
-Wcale nie. - Nie chciałam ujawniać przed nim swoich słabości. Czy on jest jakimś pieprzonym ideałem bez żadnej słabej strony.
-Jeśli jesteś głodna w szufladzie powinny być jakieś ciasta. - Oznajmił.
-Ja zawsze jestem głodna. - Mówiąc to podeszłam do szafki i otworzyłam opakowanie czekoladowych ciasteczek.
Po zjedzeniu trzech sztuk, postanowiłam się przebrać. Pokierowałam się w kierunku łóżka i założyłam spodnie.
-Szkoda, w samej bluzce wyglądasz dużo lepiej. - Skomentował z ty swoim uśmieszkiem.
-Zamiast dawać mi porady na temat mojego wyglądu, znalazłbyś może jakaś koszulkę dla mnie. - Przyjrzał mi się od stóp do głowy.
-W tej jest dobrze.
-Ale to twoja ulubiona.
-Wierzę w to, że jej nie zniszczysz.
-Jak chcesz. - Podeszłam do biurka po kolejne słodkości. Były takie dobre a ja taka głodna.
-Zostaw coś dla mnie. - Wstał i szedł w moją stronę.
-Nie ma mowy. - Wzięłam opakowanie i wymijając go przeszłam na drugi koniec pokoju.
Wpychałam do buzi przedostatnie ciastko, uciekając przed nim kiedy ten złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Nasze ciała dzieliły centymetry. Speszyłam się trochę a ten od razu wykorzystał sytuacje i ze śmiechem zabrał ostatnie ciastko z pudełka.
-Jak mogłeś. - Powiedziałam z miną obrażonego dziecka.
-Halo ja też jestem głodny. To ty wczoraj zżarłaś dwa talerze pierogów a nie ja.
-Sam mi je dawałeś, więc nie narzekaj.
Takie zachowanie było frustrujące, ale też śmieszne. Fajnie spędzało mi się z nim czas, tak jakbyśmy znali się od dłuższego czasu. Przypomniała mi się Amber i powrót do rzeczywistości.
-Muszę wracać do domu. - Powiedziałam biorąc plecak i zabierając wszystko co moje.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Muszę wracać.
-A co z twoim bólem? Jeśli pojedziesz motocyklem i coś ci się stanie.- Patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Pójdę dzisiaj do lekarza. Zapomniałeś mój motocykl jest popsuty, a te kilometry już mnie wołają.
-Wątpię żeby ci pomógł ale zrobisz jak uważasz. - Spojrzał zrezygnowany.
O co mu chodzi. Nic z tego nie rozumiałam. Pokierowałam się w stronę okna, Matt zrobił to samo. Otworzył je i wyskoczył jako pierwszy, zaraz po nim ja. Przeszliśmy na przody budynku. Była to mała chatka w samym środku lasu. Miał racje mówiąc, że nie wróciłabym stąd do domu.
-Mieszkasz w samym środku lasu.
-To miejsce ma swoje zalety. - Od czasu wyjścia z domu zrobił się jakiś przygaszony.
-Gdzie mój motocykl?
Na moje pytanie odpowiedział wskazaniem głowy ma pojazd stojący przed wejściem do domu. Podeszliśmy do niego oboje.
-Pokażesz mi drogę prawda?
-Tak odpalaj.
-Przecież jest popsuty. -Byłam pewna, że
nie zadziała.Wsiadłam na maszynę i odpaliłam z nadzieją. O dziwo zadziałał bez żadnych problemów. Magicznie się naprawił? Byłam zdziwiona ale cieszyłam się słysząc choć jeden znajomy mi dźwięk. Poczułam się lepiej.
-Mówiłem, że zadziała.
-Wsiadaj - Wskazałam miejsce za mną.
Popatrzył to na mnie to na motocykl, ale w końcu wsiadł.
-Nawet nie wiesz jakie to fajnie. - Chciałam go zachęcić.
-Może sama jazda na motocyklu nie aż tak bardzo, ale są inne korzyści. - Mówił to szeptając mi do ucha, przybliżając się do mnie i kładąc ręce na moich biodrach.
Moje ciało zareagowało mimowolnie. Spałam się i czułam jak serce bije mi w szalenie szybkim tempie. Nie mogłam tego opanować. Cholera czemu tak na niego reaguje.
Ogarnij się. – Skarciłam się w myślach.
Matt był zadowolony z mojej reakcji i najwidoczniej schlebiało mu takie zachowanie. Czułam, że szeroko się uśmiecha, ale bałam spojrzeć się w lusterko. Wiedziałam, że on też mnie obserwuje. Po raz drugi przyłożył wargi najpierw do mojej szyi gdzie poczułam jego ciepły oddech, a potem do ucha.
-Jedź prosto, a potem skręć w prawo. - Wyszeptał.
Potrzebowałam chwili, żeby wrócić do rzeczywistości. Moje serce nadal biło w oszalałym tempie, a w głowie miałam mętlik. Czułam tylko ręce Matta na moich biodrach. Po kilkunastu sekundach i walce między snem a ziemią, dodałam gazu i ruszyliśmy przed siebie.
Przepraszam, że długo nie było rozdziału. Nauka przed feriamii. :/ Od poniedziałku piszee częściej. ;)
DZIĘKUJĘ ZA 400 WYŚWIETLEŃ! Daje mi to ogromną motywację! <3
Miłego dnia/wieczoru. :)

CZYTASZ
Zostaw mnie proszę
WerewolfIDIOTO KOCHAM CIĘ! Te trzy słowa krążyły mi w głowie, ale ja musiała powiedzieć coś całkowicie odwrotnego. Nie chciałam go skrzywdzić, nie mogłam pozwolić, żeby kolejna najważniejsza dla mnie osoba cierpiała przeze mnie. -Zostaw mnie prosze! - Wykrz...