2. Kompromitacja to przepis na sukces

2.3K 97 20
                                    

    Emma z jękiem podniosła się z łóżka. Zegar wskazywał godzinę 5.30, co dawało jej pół godziny na ogarnięcie się i udanie na specjalnie zorganizowane wcześniejsze śniadanie.
    Trzęsąc się z zimna i ziewając ruszyła powoli do Wielkiej Sali. Strój do quidditcha nie dawał za wiele ciepła, więc przywlokła ze sobą koc. Oczyma wyobraźni widziała Weasley'ów naśmiewających się z tego innowacyjnego pomysłu.
    Większość Gryfonów na sali miała podobny stosunek do porannych treningów, co ona. Wszyscy z wyjątkiem Oliviera Wooda.
-Gotowa na pierwszy trening?- zagadnął ją wesoło zacierając ręce.
-Olivier zejdź mi z oczu albo będę zmuszona pożyczyć pałkę od Freda. Albo George'a. Nieistotne.- warknęła ciężko opadając na ławę. Bliźniacy spali z głowami na stole, Angelina wylała na siebie herbatę i z zaspania nawet tego nie zauważyła, a Harry Potter przysnął i głowa wpadła mu do miski z płatkami.
    Trening nie był wiele lepszy. Członkowie drużyny wpadali na siebie nawzajem, opadali i wznosili się gwałtownie, nie kontrolując własnych mioteł. Po piętnastu minutach istnej katorgi na boisku pojawił się ktoś jeszcze. Najwyraźniej Gryffindor nie był jednym domem chcącym poćwiczyć z rana. A pech chciał, by byli to Puchoni. Cedrik szedł na czele uśmiechając się do kolegi obok. Emma zawisła w powietrzu wypatrując się w Diggory'ego zastanawiając się jak żałośnie musi właśnie wyglądać, po czym poczuła silne uderzenie w tył głowy i prawie zleciała z miotły. Teraz musiała wyglądać żałośnie. Wściekła odwróciła się w stronę, z której nadleciał, na szczęście nie bardzo rozpędzony, tłuczek.
-WEASLEY!!!- wrzasnęła.
-Co?- Fred i George odwrócili się do niej.
-Jesteście pałkarzami głąby!!!
-Brawo. Odkryłaś Amerykę.
-A wasza ściągająca właśnie oberwała z tłuczka!!!
-Moje wyrazy współczucia.- George wyszczerzył do niej zęby. Dziewczyna wywróciła oczami, zniżyła lot i wylądowała. Opadła na ziemie niedaleko Cedrika, jak najzgrabniej.
-Cześć Cedrik!- zawołała machając mu ręką. Na pewno ci odpowie. Prędzej wezwie demetorów niż ze mną pogada! Dziewczyno, przecież miałaś go olać!
-Hej!- odpowiedział przyjaźnie, uśmiechając się. -Hmm przypomnisz mi jak się nazywasz? Chyba nie rozmawialiśmy wcześniej.- dodał z lekka zmieszany, nie przestając się uśmiechać.
-Emma. Emma Roseberg.- wymamrotała zawieziona. Co z tego, że się z nią przywitał, jak nie znał jej imienia?
-Ach, tak! Jesteś... szukającą?
-Ścigającą.- Dawaj chłopie dobij mnie jeszcze bardziej jeśli łaska.
-Wybacz, musiałem pomyśleć o Cho Chang. Mam nadzieje, że się nie gniewasz.- roześmiał się. Pewnie. Obraziłabym się mniej gdybyś pomylił mnie z koszem na śmiecie!
-Nie, no coś ty. Każdemu się zdarza.- powiedziała zamiast tego, uśmiechając się z trudem.

Ten rok szkolny trwał kilkanaście godzin, a już miała go serdecznie dosyć.

***
-Nie znał mojego imienia! Na dodatek pomylił mnie z Cho Chang! Cho Chang słyszysz co mówię?- Emma żaliła się Anne na eliksirach.
-Roseberg!- warknął Snape z drugiego końca sali. -Jeszcze jedno słowo, a polecą punkty!
-Tak jest panie profesorze.- wymamrotała. Gdyby mogła to poprosiłaby go o jakąś truciznę i wypiłaby ją od razu. Eliksiry ciągnęły się niemiłosiernie, a gdy lekcja miała się ku końcowi Snape zadał im wypracowanie na trzy rolki pergaminu.
-Chyba nie skończę tego do końca życia.- jęknęła Anne pakując książki do torby.
-Muszę iść do biblioteki, potrzebuje wypożyczyć pare rzeczy do tej pracy.- mruknęła Emma.
-Teraz? Przecież jest obiad!
-Wiem, ale nie chce, żeby ktoś mnie wyprzedził. -westchnęła dziewczyna. -Załatwię to jak najszybciej i dołączę do ciebie.
-No dobra. Powodzenia z szukaniem.
-Dzięki. Do zobaczenia!- powiedziała i zaczęła iść do biblioteki. Szła samotnie przez korytarz, gdy usłyszała, że ktoś woła jej imię. Odwróciła lekko głowę i zobaczyła Cho Chang. Momentalnie przyspieszyła, ale Krukonka podbiegła do niej.
-Cześć Emma!- zawołała promieniejąc. -Nie słyszałaś jak cię wolałam?- zmarszczyła brwi. Nie, nie słyszałam. Pewnie dlatego nagle przyspieszyłam kretynko. Bo cię NIE słyszałam.
-Czemu pytasz?- odparła Emma wymijająco.
-Och, tak bez powodu. Idziesz może do biblioteki?- załapała Cho złapała ją pod ramie, a Gryfonka natychmiast wyrwała rękę. -Bo ja też!- zawołała nie czekając nawet na odpowiedź Emmy, która westchnęła ciężko. -Wiesz całe poprzednie trzy lata starałam się z tobą zaprzyjaźnić, ale ty zawsze byłaś taka popularna!- zawołała Chang, machając przy tym rękoma. Taa. Popularna. Chyba wśród własnego czteroosobowego pokoju.
-Aha.
-To wyjście do biblioteki będzie naszym pierwszym wspólnym spotkaniem! Prawda?
-Nie.
-Czemu nie?- zdziwiła się Cho.
-Bo znam cię trzy lata? To jest chyba nasze setne spotkanie.
-No to możemy uznać się za dobre koleżanki. Albo nawet początkujące przyjaciółki.
-Nie. Nie uważasz, że zaprzyjaźniłybyśmy się na pierwszym roku, gdybyśmy tak świetnie do siebie pasowały?
-Ale...
-Wiesz co? Chyba pójdę po biblioteki kiedy indziej. Na razie idę do dormitorium odnieść książki. PA!- powiedziała szybko i puściła się biegiem korytarzem.

I won't wait forever || Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz