Emma, z paniką w oczach, zaczęła rozglądać się dookoła. Ktoś, kto podłożył tą kartkę musiał zrobić to w ciągu ostatnich minut. Ale nie to przerażało ją najbardziej. Ta osoba widziała całe zajście z Jęczącą Martą, i jakimś cudem wiedziała, gdzie Emma pójdzie. Nikt nie ryzykowałby zostawienia takiego liściku, gdyby nie miał stuprocentowej pewności, że Emma będzie pierwszą osobą, która go znajdzie.
Dziewczyna stała chwilę niezdecydowana, po czym zgniotła karteczkę z liścikiem i wyszła z biblioteki. Do obiadu zostało niewiele czasu, ale wystarczająco, by zajść do dormitorium. Podała hasło Grubej Damie i weszła do Pokoju Wspólnego.
-Emma!- zawołała Angelina Johnson, która była jedyną osobą w Pokoju.
-Cześć.-przywitała się cicho. -Gdzie są wszyscy?
-Większość osób poszła już zjeść. Ale Anne... ona jest w sypialni. Myślę, że powinnaś pójść z nią pogadać.- powiedziała Angelina nerwowo zaplatając palce. -Słuchaj, nie będę się wtrącać w wasze spory, ale... po prostu idź z nią porozmawiać.- dodała, po czym wstała i wyszła, najprawdopodobniej na obiad. Jej słowa trochę zaniepokoiły Emmę, ponieważ nie przypominała sobie, żeby pokłóciła się ostatnio z Anne.
Kiedy weszła do ich pokoju, Anne siedziała na łóżku, porządkując porozrzucane książki, nie zwracając uwagi na stojącą w drzwiach Emmę. Czyli jednak coś się stało. Emma podeszła do swojego łóżka, usiadła na brzegu i przyglądała się chwilę swojej przyjaciółce. Po chwili milczenia westchnęła ciężko i zapytała:
-O co tym razem chodzi?- ona i Anne kłóciły się niezliczoną ilość razy, ale nigdy nie było to coś bardzo ważnego, tylko jakieś drobnostki.
-Może ty mi powiesz?- odparła sarkastycznie.
-O czym w ogóle mówisz?
-O czym? O tym, że wiecznie coś przede mną ukrywasz, a na dodatek mnie olewasz! Najpierw ta dziwna akcja z Olivierem, potem doszedł do tego Cedrik, a ja mam wrażenie, że więc powiedziałaś Angelinie, niż mnie!
-Czyli jesteś zła, bo nie miałam z tobą czasu pogadać?- zapytała Emma z niedowierzaniem.
-Nie, nawet nie o to chodzi. Ale wiem, że wczoraj w nocy wyszłaś z pokoju i rozmawiałaś z kimś, a następnego dnia chciałam cię o to zapytać, ciebie nie było, bo nikomu nic nie mówiąc zwiałaś do biblioteki! A ta cała akcja na błoniach? Uciekłaś stamtąd, jakby cię Sam Wiesz Kto Gonił! A potem znowu radośnie znikasz sobie i siedzisz Merlin wie gdzie! I nie próbuj wcisnąć mi kitu, że to jakiegoś rodzaju przypadek.- Anne niemal wykrzyczała to wszystko. Odetchnęła głęboko, po czym zaczęła mówić trochę spokojniejszym tonem. -Więc... czy możesz mi po prostu powiedzieć o co chodzi? Czy to ma związek z tą całą sprawą z Olivierem i Cedrikiem?
-Nie, nie o to chodzi.- Emma pokręciła głową. Wprawdzie zaczęło się o tego, ale było to bardziej kwestią przypadku. Ale zdecydowała, że nie powie tego głośno.
-Czyli o co chodzi? Wiesz przecież, że mi możesz powiedzieć, prawda?
-Ja... hmmm...- wymruczała Emma. Nie mogła powiedzieć o tym Anne, jeśli ona sama nie wiedziała o co w tym wszystkim chodzi. Po dłuższej chwili niezręcznej ciszy, Anne zeskoczyła z łóżka, kręcąc głową z niedowierzaniem.
-Nie chcesz to nie mów. Bo przecież od czego są tacy głupi ludzie jak przyjaciele.- szarpnięciem otworzyła drzwi. -Idę na obiad. Ale ty zapewne wolisz chować się po zamku jak dzika, zamiast iść gdzieś z ludźmi.- rzuciła stojąc w drzwiach po czym wyszła. Emma zacisnęła pieści, policzyła do dziesięciu i z głośnym świstem wypuściła powietrze. W zasadzie cieszyła się, że Anne już poszła, bo jeszcze chwila, a rzuciłaby w nią czymś ciężkim.
W brzuchu burczało jej głośno, w końcu ominęła śniadanie. Ale jakoś nie czuła szczególnego entuzjazmu na pojawienie się w Wielkiej Sali. Wygrzebała z torby słodycze kupione poprzedniego dnia w Hogsmade. Siedziała chwile na łóżku, żując powoli czekoladową żabę. Postanowiła, że wyjdzie na dwór, znajdzie jakąś ławkę, gdzie będzie mogła posiedzieć sobie w ciszy.
Pojedyncze osoby zaczęły wychodzić z Wielkiej Sali po skończonym obiedzie. Emma siedziała na ławce, obserwując osoby w środku. Odwróciła wzrok, którym omiotła błonia i jezioro, na którym nie było ani jednej zmarszczki, popołudniowe słońce oświetlało trawiaste pola. Emma pomyślałaby, że gdyby umiała ładnie rysować, przyszłaby tu kiedyś i odwzorowałaby to wszytko.
-No cóż ja widzę!- zawołał ktoś idący z zamku, sprawiając, że Emma podskoczyła przestraszona. -Spokojnie!-zaśmiał się Fred siadając obok niej. -Nie bój się mnie.- zażartował, na co Emma wywróciła oczami.
-Co ty tu robisz?- westchnęła.
-Siedzę.- odparł radośnie Fred. -O to samo mógłbym spytać ciebie.
-A ja odpowiedziałaby to samo, co ty powiedziałeś mi.- odparowała, po czym nastała chwila ciszy.
-Em, a ta na serio co ty tu robisz?
-Unikam ludzi. Całkiem nieźle mi to szło.- spojrzała na niego wymownie.
-Wyglądasz jak chmura burzowa. Co ja mówię, burzowo- gradowa.
-Sugerujesz, że jestem puchata? W sensie gruba?
-Nie, ale twoje włosy powypadały ci z kity i masz teraz taki obłoczek dookoła głowy.- powiedział Fred pokazując palcem na jej włosy. Emma w normalnej sytuacji trzepnęłaby go w ramie za taki komentarz, ale zamiast tego zaśmiała się.
-Co się z tobą dzieje?- zdziwił się Fred.- To miało cię zirytować, a nie rozbawić! Kimkolwiek jesteś oddawaj starą, denerwującą się na ludzi, Emme!- zawołał potrząsając ją za ramie.
-Stara Emma miała zły dzień.- mruknęła.
-Zapewne cała ta heca z Olivierem cię wykańcza, co?
-Taa... czekaj jaka heca?- dziewczynę nagle olśniło. Skąd Fred to wiedział?
-No wiesz, z tą całą randką niewypałem. Znaczy, nie było mnie tam, ale Wood raczej nie umawiałby się z tobą na rozmowy w środku nocy, gdybyście pokłócili się o to, kto płaci rachunek.- zażartował, ale Emma nie zaśmiała się. Nawet Anne nie wiedziała, że to właśnie z Olivierem rozmawiała wtedy w nocy. Angelina przekazała kartkę z informacją, ale raczej jej nie przeczytała.
-Skąd ty wszytko wiesz, hmm?- zapytała Emma, zaplatają ręce na klatce piersiowej.
-Ee, no wiesz, mówiłaś mi przecież, nie pamiętasz?- powiedział Fred drapiąc się w głowę i czerwieniąc się lekko.
-Ostatni raz rozmawialiśmy wczoraj rano.- powiedziała powoli.- To było zanim wyszłam gdziekolwiek z Olivierem. To wszytko stało się popołudniu. Plus nikomu nie mówiłam o tej rozmowie z Olivierem, a...- mało co nie wypaliła, że praktycznie wymazała mu pamięć. Czyli opcja była tylko jedna. Fred, a zapewne również i George, podsłuchali całą rozmowę. Pytanie jak dużo wiedzieli.
-Słuchaj na pewno...
-Podsłuchałeś nas, prawda? Nie wierze! A właściwie nie, wierze aż za dobrze i dziwie się sobie, że wcześniej na to nie wpadłam. Dlaczego ciebie jest wszędzie pełno?! Dlaczego wiecznie wtykasz nosa w nieswoje sprawy?!- Emma podniosła się z ławki z impetem.
-Jeśli chodzi ci o to, co Olivier powiedział o mnie...- Fred również wstał.
-Serio?! Myślisz, że lubię cię bardziej niż przyjaciela? Szczególnie teraz? Od kiedy przyjaciele, o ile w ogóle można nas tak nazwać, podsłuchują zamiast po prostu o coś zapytać? Wiesz, co tak jak mówiłam, nawet mnie to specjalnie nie dziwi!- odwróciła się i poszła szybko do zamku. Bliźniacy często żartowali sobie, przekraczając wszystkie możliwe granice i naprawdę trzeba było stalowych nerwów, żeby się z nimi zadawać.
Po za faktem, że podsłuchiwanie było czymś czego Emma szczerze nie znosiła, to w tym wypadku Weasley'owie mogli zobaczyć lub usłyszeć jak kazała Olivierowi o wszystkim zapomnieć o wszystkim i iść sobie.
Kiedy doszła do dormitorium uświadomiła sobie, że znalazła pierwszych podejrzanych na miejsce Przyjaciela.
CZYTASZ
I won't wait forever || Cedrik Diggory
Fiksi PenggemarEmma Roseberg jest uczennicą czwartego roku w Hogwarcie. Nic jej nie wyróżnia; należy do Gryffindoru, gra w quidditcha, spotyka się na błoniach ze znajomymi w wolne popołudnia. Co zdobić, by najpopularniejszy chłopak w szkole zwrócił na ciebi...