"Wojna ze mną?! Gratuluję odwagi... Współczuję głupoty."
~Summer~
Otworzyłam oczy, które po chwili z powrotem zamknęłam, przez oślepiające mnie jasne światło. Podjęłam drugą próbę ich otworzenia i tym razem się udało. Zobaczyłam nad sobą mężczyznę w białym kitlu.
Jak się Pani czuje? - spytał patrząc na mnie.
- Trochę boli mnie głowa... Co się stało? Gdzie ja w ogóle jestem? - zadawałam kolejno pytania.
- Spokojnie - zareagował, kiedy próbowałam wstać i mi na to nie pozwolił. - Miała pani lekki wstrząs mózgu i jest teraz w szpitalu.
- Gdzie mój chłopak? - spytałam cicho.
- Zaraz do pani podejdzie. Proszę leżeć - powiedział odchodząc. Popatrzyłam na swoją dłoń, miałam wbitą do niej igłę, podłączoną do kroplówki. Rozejrzałam się wkoło. Wszędzie było biało, jakaś pielęgniarka krzątała się po pomieszczeniu. W drugiej części sali dostrzegłam Louisa z Lottie. Dziewczyna siedziała, ale podobnie jak ja, z kroplówką. Wyglądała jakby zaraz miała zemdleć, a jej twarz była cała blada. Natomiast Louis był odwrócony do mnie tyłem i upewniał się, że z jego siostrą wszystko w porządku. Po upływie kilku chwil podszedł do mnie.
- Całe szczęście, że już się obudziłaś. Myślałem, że to coś gorszego. - Pocałował mnie czule w czoło.
- Co dokładnie się stało? - spytałam słabo.
- Dokładnie? - upewnił się, a ja pokiwałam pionowo głową. - Ktoś podciął nam hamulce - parsknął z niedowierzaniem.
- Co? Ale.. Kto to mógł być?
- Nie wiem Summer - westchnął. - Jest jeszcze coś.
- Co takiego? - spytałam z niepokojem.
- Nasza ochrona wcale się nie zgubiła. Ktoś celowo zmienił trasy w ich nawigacjach. Przez to... - Przełknął ślinę i odwrócił ode mnie wzrok. - Spadli ze skarpy... Nikt nie przeżył... Mamy tylko kilku ochroniarzy, którzy są w Londynie. To nie był przypadek.
- Żartujesz, prawda?
- Chciałbym, ale... tak jak to wygląda, ktoś chce nas udupić i zniszczyć.
- A... c-co z Lottie? - próbowałam zmienić temat. Louis spojrzał znów na mnie.
- Gorzej przyjęła uderzenie. Ma niskie ciśnienie, w każdej chwili znów może zemdleć. Nie jest na siłach by wstać, cokolwiek zrobić...
- Przykro mi...
- To nie twoja wina. To ja powinienem ci podziękować. Gdybyś mnie w porę nie ostrzegła ten człowiek by nie żył, a z nami byłoby o wiele gorzej. Dziękuję - powiedział przytulając się do mojego policzka.
- A co z tobą? - szepnęłam kładąc rękę na jego głowie.
- Wszystko w porządku, drobne stłuczenie.
- Na pewno? - spytałam, a on podniósł głowę.
- Tak, na pewno. - Uśmiechnął się. Obok pojawiła się pielęgniarka i odłączyła mi kroplówkę, jednocześnie wyjmując igłę.
- Mieliśmy pojechać do twojej rodziny. Co teraz?
- Pojedziemy. Jesteśmy tylko na izbie przyjęć, nie byłyście przyjmowane na oddział. - Pogłaskał mnie po policzku.
- Jest późno. Poza tym samochód na pewno nie nadaje się do jazdy - panikowałam.
- Summer, spokojnie. Wszyscy czekają i nie śpią, martwią się. Nie zasną dopóki nie przyjedziemy i nie zobaczą, że wszystko w porządku. A co do auta, zabrali je do naprawy. Pół godziny temu podstawili mi moje drugie. Wszystko jest dobrze, o nic się nie martw, tak? - Spojrzał na mnie z troską.
CZYTASZ
FAME DESTROYS ME... | L.TOMLINSON | (ZAKOŃCZONE)
FanfictionZmęczona swoim życiem 21-letnia Summer pragnie choć na chwilę odpocząć od świata show-biznesu. Pewnego dnia otrzymuje telefon: "Będziesz pracować z One Direction!" Dziewczyna zostaje zmuszona do tego, aby lecieć do Londynu. Ciągłe życie na waliz...