Wojna część 2

693 37 2
                                    

Wraz z Killerem B ruszyliśmy w dalszą drogę. Zostawiłem im mojego klona i ruszyłem w stronę gdzie wyczuwam największe skupisko czakry. Była to bardzo zła czakra która należała do przywudcy kwiatu szkarłatu Nakaru Hitaku. Zmarszczyłem na tą myśli brwi po czym przyśpieszyłem. Biegliśmy tak przez jakiś czas, aż w końcu dotarliśmy do celu. Tak jak się spodziewałem nie był sam. Byli z nim jego ludzie. Gdy ich zobaczyłem, na mojej twarzy pojawiła się złość z powodu, że ich nie zabiłem wcześniej.
Nakaru wyszedł do przodu i powiedział.
- Ciesze się że przyszedłeś. Wiesz jak tęskniłem.
- Zamknij się skurwysynu. Zapłacisz za to że zabrałeś biju od Jinchurikich, a szczegulnie Yugito.
W tamtym momencie ruszyłem do ataku, lecz najpierw wyciągnąłem wszystkie 7 mieczy. Nakaru ruszył na mnie a ja zadawałem mu ciosy tak szybko że nie mógł nic zrobić. Zrobiłem mu kila nacięć ma skurze, co go wkurwiło. Odskoczył ode mnie,złorzył kilka pieczęci.
- Suiton: Suijinheki no jutsu!!
Podskoczyłem do góry, złorzyłem kilka pieczęci i powiedziałem.
- Futon: Easaikuron!!
Nagle powstał powietrzny cyklon który zamknął w swoim środku Nakaru i jego ludzi. Cyklon zabierał im coraz więcej tlenu, a gdy widać było że ledwo się trzyamją, postanowiłem to zakończyć. Wyskoczyłem nad cyklon, stworzyłem trzy klony i każdy znich wykonał inną technikę.
- Futon: Ea katto (powietrzne cięcie)
- Suiton: Raikodan no jutsu!!!
- Raiton: Kattokitsune no kaminari (cięcie lisa błyskawicy)!!
Gdy przeciwnicy już badli, postajowiłem to zakończyć.
- Futon: Rasenshuriken!!!!
Wielka kula poleciała na nieprzytomnych już przeciwników, a gdy dotarła ona do celu ich ciała zostały rozszarpane.
Gdy wszystko było zakończone dezaktywowałem technikę. Byłem zmęczony tą walką, lecz wiedziałem że to nie koniec, poniewa wyczułem skupisko czakry i to nie byle jakiej czakry. Była to czakra ogoniastych bestii. Spojrzałem na Killera B, a on tylko kiwnął głową na znak zgody. Ruszyliśmy w tamtym kierunku, a po 15 minutach zobaczyliśmy kilka sylwetek, a na ich czele biegł mężczyzna w masce. Przyśpieszyłem i gdy byłem wystarczająco blisko, wyjebałem mu z bani. Odbiliśmy się od siebie i każdy z nas wylądował na gałęzi. Jego maska była bardzo twarda, lecz nie pokazałem że mnie zabolało to zderzenie. Po chwili się odezwał mężczyzna w masce.
- W końcu cię znalazłem Jinchuriki Kyuubiego. Widzę że przyprowadziłeś jeszcze Jinchurikiego Hachibiego.
- Zamknij się skurwysynu, zapłacisz za rozpętanie wojny.
W tamtym momencie zacząłem składać pieczęcie i po chwili krzyknąłem.
- Suiton: Futto suru ryu (Wrzący smok)!!
Powietrze zaczęło się skraplać i po chwili powstał wielki gorący smok. Ruszył on w stronę człowieka z maską, lecz on zdołał uciec i wtedy ruszyli na nas wskrzeszoni Jinchuriki.

Jakiś czas później
Walka z jinchuriki dalej się ciągnęła, a my traciliśmy coraz więcej czakry. Po chwili jinchuriki czteroogoniastego ruszył na mnie, lecz został on powstrzymany przez jakiegoś mężczyzne. Był nim Guy-sensei, a znim przybył mój były kapitan drużyny Kakashi-sensei. Staneli przedemną i wtedy odezwał się Guy-sensei.
- Nie przybyliśmy za późno.
- Nie, przyszliście w samą pore. Dzięki.
Teraz odezwał się Kakashi.
- Naruto, odpocznij sobie.                                                                                                                                                  - Nie mam zamiaru odpoczywać gdy trwa wojna.          

W tamtym momencie znów aktywowałem tryb kyuubi sannin mode i ruszyłem do ataku. Wykonałem kilka pieczęci i powiedziałem.

- Futon: Kazegaeshi!!!!!

Wielki podmuch wiatru wydobyty z jednego z moich mieczy poleciał w stronę mojego przeciwnika. Na jego masce pojawiły się zadrapania, w wtedy powiedział.

- Brawo dzieciaku, udało ci się zarysować moją maskę.

Na mojej twarzy pojawił się gniew, lecz Kurama szybko mnie uspokoił. Wziąłem kilka wdechów i wydechów, po czym zacząłem działać działać, stworzyłem kilka klonów, i otoczyliśmy człowieka w masce. Kakashi sensei zaatakował wraz z Guyem senseiem od frontu, a ja czekałem na odpowiedni moment. Kiedy udało im się zaprowadzić w kozi róg ruszyłem na niego z rasenganami. Wszystkie klony nie trafiły w niego, a gdy zaatakowałem jako ostatni Kakashi sensei przeniósł mojego rasengana do innego wymiaru, a wtedy ręką zrobionej z czakry zaatakowałem jego. Jak się spodziewałem przeniósł swoją głowe do innego wymiaru, a tam klon zniszczył jego maskę. Gdy wszystko ucichło spojrzałem na moich towarzyszy. Na ich twarzach pojawił się szok, a wtedy spojrzałem na tego gościa. Był to czarno włosy mężczyzna z bliznami na prawej części twarzy.
     (Pewnie wiecie o kogo chodzi)
Po chwili usłyszałem jak Kakashi sensei mówi.
- Przecież to nie możliwe, przecież ty nie żyjesz.... Obito.

C.D.N

Naruto. W Poszukiwaniu SzczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz