28.01.2018r.
- Nie rozumiem jak to działa.
- Jak co działa, Tony? - Bruce spojrzał w jego notatki. Cała kartka była pokreślona i zabazgrana. Nie był w stanie zrozumieć ani słówka.
- Spójrz na Mirita - poprosił Stark. - Co widzisz?
- Najpiękniejszą istotę na świecie... Z którą lada dzień będę mieć dziecko.
- Możesz odłożyć swoje słodko-miłosne świergoty na później i się skupić? Widzisz jego oczy? Są bursztynowe, a ostatnim razem były zielone!
Bruce spojrzał na Starka jak na kosmitę, a potem zaczął się śmiać tak głośno, że Mirit przeglądający z Pepper magazyn z artykułami do dziecinnego pokoju, które przylecieli do miasta kupić, podniósł głowę żeby na nich pytająco popatrzeć.
- Kiedy jest podekscytowany są bursztynowe, a kiedy spokojny - zielone - zdradził, litując się nad przyjacielem, którego poklepał pocieszająco po ramieniu.
- I ty mówisz to tak spokojnie?
- Taki jego urok - stwierdził lekko, a potem ruszył pomoc w wyborze kołyski. Pierwsze ubranka i kocyki otrzymali przez portal z Vanaheimu, razem z listem gratulacyjnym od Lokiego i Sigyn.
- Co wy tak tam debatowaliście? - zapytała zaciekawiona Pepper, gdy usiadł na kanapie, nachylając się do magazynu nad ramieniem Mirita.
- Tony pytał o pierścionek zaręczynowy. Nie może się zdecydować czy dać ci z błękitnym kamieniem, czy z czerwonym - rzucił lekko, uśmiechając się szeroko.
Stark zakrztusił się kawą, którą próbował wypić.
CZYTASZ
Vanaheim
FanfictionVanaheim to coś więcej niż jeden ze światów na Yggdrasilu. To prawdziwy stan umysłu... a Loki wie to z własnych doświadczeń. Praca bierze udział w konkursie literackim "Splątane Nici"