×·×3×·×

613 44 17
                                    

Otworzyłam oczy i delikatnie odsunęłam od siebie śpiącą Melanie. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu i ujrzałam godzinę siódmą. Mamy godzinę do śniadania, a więc pora się ubrać. Wyciągnęłam z szafy wybrane ciuchy i zajęłam łazienkę, w której wykonałam wszystkie poranne czynności. Gotowa wyszłam z pomieszczenia i zauważyłam przebudzające się dziewczyny, które następnie po kolei zajmowały łazienkę i wychodziły z niej gotowe.

O godzinie 7.50 wszystkie udałyśmy się do stołówki gdzie zjadłyśmy śniadanie. Jako iż zjadłam najwcześniej, to ja zostałam wyznaczona do sprawdzenia rozpiski z planem dnia. Gdy znalazłam pokój opiekunów spojrzałam na listę. Zrobiłam telefonem zdjęcie i powróciłam do dziewczyn. Na dużej sali odbywała się zbiórka, a więc szybko się tam udałyśmy. Po godzinnej zabawie w kole i nie tylko wszyscy udali się do pokoi aby przygotować się do wyjścia na miasto. Spakowałam do worka najpotrzebniejsze rzeczy i poczekałam na dziewczyny. Jako iż nasz pokój przybył wcześniej zdążyłam zadzwonić do mamy i ponarzekać jej trochę, chociaż muszę przyznać, że nie jest tak źle. Oddałam klucz do pokoju opiekunom, a następnie ustawiłam się przy Kate. Całą wycieczką udaliśmy się na miasto gdzie mieliśmy dwie godziny wolne. Razem z dziewczynami chodziłyśmy po sklepach kupując pamiątki dla rodziców i rodzeństwa.

Po powrocie do pensjonatu odłożyliśmy wszystkie nasze plecaki, torby do pokoi i ponownie udaliśmy się na salę. Po krótkiej zabawie drzwi sali otworzyły się, a ja usłyszałam tylko okropny pisk. Wszyscy zgromadzili się w jednym miejscu. Dołączyłam do nich i spytałam się Molly o co chodzi.

- To chłopcy. Wszyscy chcą ich przytulić.

- Nie wszyscy.- uśmiechnęłam się i poczułam czyjść uścisk. Odsunęłam się i spojrzałam przed siebie.

- Cześć.- powiedział blondyn z grzywką.- Jak się nazywasz?

- Journey.- odpowiedziałam próbując sobie przypomnieć jak ma na imię chłopak.- A ty jesteś..

- Andy.- powiedział ze zdziwieniem.

- No tak.- uśmiechnęłam się

- A ja jestem Rye.- podszedł do nas szczęśliwy brunet.

- Ym, ta.. Hej.

Chłopcy dołączyli do naszej zabawy, a następnie każdy zaczął się przedstawiać. Udaliśmy się do pokoi gdzie każdy czekał na wizytę chłopaków, którzy przy okazji mieli sprawdzić czystość. Siedząc w pokoju każda z nas była zajęta czymś innym. Na szczęście nie zdążyłyśmy jeszcze nabałaganić dzięki czemu nie miałyśmy aż tyle sprzątania. Nagle usłyszałyśmy ciche pukanie do drzwi, prawdopodobnie w rytmie jakiejś piosenki. Chłopcy pojawili się w naszym pokoju, ale nie było z nimi Andyego, który z powodu złego samopoczucia udał się do ich sypialni. Chwilę pograliśmy w butelkę, kamień papier nożyce i porozmawialiśmy. Chłopcy opuścili nasz pokój, a my postanowiłyśmy zagrać w grę  planszową.

Gdy zakończyłyśmy rozgrywkę była 16.25, a więc poszłyśmy na obiad. Jako iż nie byłam głodna postanowiłam opuścić stołówkę i udać się powoli do pokoju, aby przygotować się na basen. Gdy szłam korytarzem wpatrzona w telefon wpadłam na kogoś.

- Przepraszam, moja wina.- powiedziałam szybko i spojrzałam na Andyego.

- Nie ma sprawy, to też moja wina. Ty jesteś Journey, dobrze pamiętam?

- Tak.

- Podróż.- zamyślił się chłopak.- Trochę jak wycieczka. Journey, Trip.

- Dlaczego nie jesteś na obiedzie?- zmieniłam temat.

- Akurat się tam wybierałem. Coś dobrego?

- W miarę.- kiwnęłam głową.

- To dobrze, umieram z głodu.

- A więc smacznego.- uśmiechnęłam się i pożegnałam chłopaka.

Gdy znalazłam się w sypialni spakowałam do torby ręcznik i kilka niezbędnych rzeczy, a pod ciuchy ubrałam strój kąpielowy. Spięłam włosy w wysoki kucyk i usiadłam na łóżku. W tej samej chwili do pokoju wbiegły dziewczyny, które następnie pakowały się biegając po całym pomieszczeniu.

Zeszłyśmy na dół i odnalazłyśmy obozowiczów. Wszyscy udaliśmy się na basen. Na początku wolałam leżeć na leżaku i rozmawiać z Kate, ale później wskoczyłam do wody i pływałam z resztą. Dołączyli do nas chłopcy, którzy musieli się powygłupiać. O 20.00 wróciliśmy do pokoi, a na kolację udaliśmy się około godziny 20.30. Gdy zaczęła się cisza nocna wszystkie byłyśmy już w łóżkach. Zdaje się, że zasnęłyśmy bez żadnych problemów, bo nie pamiętam abyśmy coś jeszcze robiły po 22.00.

I Hate Camps |A.Fowler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz