×·×7×·×

448 35 9
                                    

Po śniadaniu wróciłam do pokoju. Spakowałam do worka butelkę wody i kilka kanapek, a następnie spięłam włosy. Przejrzałam się w lusterku i z dziewczynami zeszłyśmy na dół, wcześniej zamykając pokój na klucz. Spotkaliśmy się całą grupą na holu głównym i razem ruszyliśmy w kierunku plaży. Na piasku rozłożyłyśmy koc, który przez całą drogę niosła Molly i usiadłyśmy na nim. Nagle wskoczył na niego Rye zostawiając mnóstwo piasku.

- Ryan!- krzyknęła Molly.

- Co?- zaśmiał się chłopak.

- Zmiażdżyłeś mi nogi.

- Przepraszam.- chłopak podniósł ręce w geście poddania.

Andy podszedł do mnie od tyłu i wbił swoje wskazujące palce w moje żebra, przez co lekko podskoczyłam.

- Co ty robisz?- wstałam i spojrzałam na niego.

- Chodź, chcę ci coś pokazać.

- Co?- dopytywałam.

- Zobaczysz.- chwycił moją rękę.

Andy zaprowadził mnie do małej budki dla ratowników. Usiadłam na jednej z barierek, a chłopak oparł się o nią nogą przytrzymując udem gitarę, którą aktualnie trzymał.

She got them eyes they light up like the stars

(Miała te oczy, które świeciły się jak gwiazdy)

My number one to me she tops the charts

(Mój numer jeden, topuje na listach przebojów)

And every time that I play my guitar

(Za każdym razem, gdy gram na mojej gitarze)

She looks at me like I'm a chocolate bar

(Patrzy na mnie jak na tabliczkę czekolady)*

- To słodkie.- zarumieniłam się.

- Jak ty.. To znaczy, tak.. słodkie. Nie jak ty. Nie żebyś nie była słodka, bo jesteś, ale.. błagam, nie powiedziałem tego?- chłopak zaczął się plątać, a ja chwilę siedziałam zdziwiona. Już po chwili jednak zaczęłam się śmiać, a on ze mną.

- Chodźmy już lepiej, bo wyglądasz jak pikachu z blond włosami i wielkimi rumieńcami na twarzy.- chwyciłam jego dłoń i wróciliśmy do przyjaciół.

W tamtym momencie wyglądaliśmy jak para. Puściłam rękę chłopaka i uśmiechnęłam się do niego.

- Zdejmuj koszulkę i kładź się na piasku.- powiedziała Kate do Andyego.

- Co?- obiecuję, że jego mina była piękna.

Mimo kilku sprzeciwów chłopak wykonał dane polecenie, a po chwili został zasypany piaskiem od szyji do stóp.

- Do twarzy ci.- odezwała się Jane.

- No Andy, zostałeś zamkiem.- zaśmiała się Samantha widząc nasze dzieło sztuki.

- Czy mogę nareszcie wstać?- dopytywał blondyn.

- Czekaj!- krzyknął Brook i zrobił mu zdjęcie na pamiątkę.- Teraz tak.

Kątem oka zobaczyłam przechadzających się Molly i Ryana. Odwróciłam się do nich przodem i zrobiłam zdjęcie, z czego jestem dumna. Tuż po dwugodzinnym plażowaniu udaliśmy się całą grupą w stronę ogrodów botanicznych. Po wejściu do środka moje usta uformowały się w literkę o, co było wyznacznikiem mojego zadowolenia. Dostaliśmy zgodę na rozejście się w różne strony, a więc razem z dziewczynami udałyśmy się w kierunku palm. Można pomyśleć sobie, że taki sposób spędzania czasu jest raczej mało ciekawy, a wręcz nudny, i z czasem faktycznie tak było. Gdy zaczęły nudzić nas już te wszystkie kwiaty i krzewy postanowiłyśmy usiąść na jednej z ławek. Z racji, że było nas pięć, a ławka jedna musiałam usiąść na kolanach Kate, bo podobno ,,ważyłam tyle co piórko", ale niezbyt się z tym zgadzałam, bo nie miałam niedowagi, a wręcz prawie idealne bmi. Po chwili dołączył do nas Mikey i Jack, z którymi od razu zaczęłyśmy gawędzić. Powiedzieli, że Andy zakochał się w kaktusach, a reszta została z nim, w razie gdyby zechciał je przytulać. To byłby całkiem dziwny przebieg akcji. Nasza rozmowa zeszła na Molly i Ryea, jako iż zaczęli spędzać ze sobą coraz więcej czasu. Jak można było się spodziewać, Molly niemalże od razu zaprzeczyła, że między nimi jest tylko przyjaźń, ale każdy wiedział swoje. Zaczęła za to temat o mnie i Andym i po chwili zaczęli wymyślać niestworzone teorie o rzekomym uczuciu, któro miało nas łączyć. Od czasu do czasu uśmiechałam się, gdy zaczęli zarzucać mi, że o niczym im nie mówię, bo coś ukrywam, ale ja upierałam się, że nie ma o czym. Sama nie wierzyłam, że coś mogłoby między nami być. Poza tym, spędzimy z sobą tylko dwa tygodnie, a później rozejdziemy w swoje strony, jak gdyby nigdy nic powracając do obowiązków. Prawdopodobnie nie stracimy kontaktu, ale na pewno go ograniczymy.

Wróciliśmy do pensjonatu i resztkami sił zjedliśmy kolację, na którą szczerze mówiąc nikt nie miał ochoty. Wracając do pokoju żadna z nas nie miała ochoty na rozmowę, oprócz Kate, która praktycznie przez cały czas nawijała o bzdurach. Trudno było ukryć, że mało nas to interesowało, ale dzielnie przytakiwałyśmy gdy brunetka o coś pytała, mimo że prawdopodobnie żadna z nas nie miała zielonego pojęcia o co. Czekając na swoją kolej do łazienki, znużył mnie sen.

*RoadTrip - Don't break my heart

Krótkie i nieco nudne, ale kompletnie nie miałam pomysłu jak urozmaicić ten rozdział. Kolejne raczej zapowiadają się ciekawiej i postaram się, żeby wprowadzić do nich trochę więcej akcji. Przepraszam za tą ogromną przerwę między rozdziałami, ale nie chciałam wam dawać, brzydko mówiąc byle czego, a wena mi nie dopisywała. Poza tym ostatnio miałam mało czasu wolnego. Chcę was prosić, abyście nie pytali milion razy kiedy nowy rozdział, bo to najzwyczajniej męczące i trochę zniechęcające. Staram się jak mogę, jeśli nie dodaję, to nie chodzi o to, że mi się nie chce, ale najprawdopodobniej nie mam jak. Pozdrawiam ciepło.

I Hate Camps |A.Fowler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz