Długie rozmowy

1K 84 3
                                    

Kiedy tylko weszłam do karczmy, zauważyłam, że Jaskier i Zoltan już na mnie czekają. Zajmowali stół umiejscowiony w częściowo zacienionym kącie, gdzie plątało się mniej osób. Mężczyźni wyraźnie się ucieszyli z mojego przybycia, od razu, gdy się do nich dosiadłam, Jaskier zaczął mnie wypytywać.

- I jak ci szło? - Bard pochylił się lekko nade mną, opierając brodę o palce, wyglądał jak wiejska plotkara.

- Jeśli mam być szczera to słabo. Pomimo tego, że używaliśmy kijów, ręce cholernie mnie bolą. - Odpowiedziałam, masując obolała nadgarstki, na pewno będę mieć siniaki.

- Nie dziwię się, Nie będziemy siedzieć o suchym pysku, Jaskier co powiesz na dzban piwa?- wtrącił Zoltan.

- Nie odmówię, Alira a ty co powiesz?

- Z chęcią się napije. - Nie mogłam odmówić moim towarzyszom, poza tym, Roch mnie nieźle sprał, należała mi się nagroda.

W naszą stronę zaczęła się zbliżać młoda dziewka. Dziewczyna była co najwyżej kilka lat starsza ode mnie. Gdy tylko zobaczyła Jaskra, zaczęła się zalotnie uśmiechać.

- Najchętniej ciebie śliczna- powiedział trubadur. Tylko on wiedział jak sprośną rzecz powiedzieć, by ta brzmiała jak największy komplement.

Dziewczyna zaczerwieniła się, po czym zachichotała. Jaskier pewnie dalej by ją podrywał, gdyby nie Zoltan.

- Jaskier, uspokój się. Prosimy dzban piwa.

Popatrzyłam z przyganą na barda. Dopiero teraz zauważyłam, że jest lekko wstawiony. Po Zoltanie natomiast nie było widać, żeby cokolwiek wypił. W końcu był krasnoludem, a ci jak wiadomo, słyną z mocnych głów. Znużona wydarzeniami dzisiejszego dnia, oparłam głowę o chłodną ścianę. Jaskier zaczął pobrzękiwać na lutni, a Zoltan kończył pić piwo. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, którą zdecydowałam się w końcu przerwać.

- Zoltan, to prawda, że masz kontakty ze Scoia'tael?

- Miałem... Iorweth nawet zaproponował mi dowództwo komandem, odmówiłem jednak ze względu na kobietę, którą miałem poślubić.

- Ty byłeś z kimś po słowie?

- Ano, byłem. Jednak ojciec Eudory, stary Breckenriggs zerwał zaręczyny, jak tylko usłyszał, że jestem powiązany z powstaniem nieludzi w Wyzimie. Uznał, że jego jedyna córka nie będzie wiązać się z bandytą.

- Przykro mi.

- A tam, stare dzieje. - Krasnolud machnął ręką, po czym jednym chlustem wypił resztę swojego piwa.

Zanim zdążył cokolwiek dodać, wróciła kelnerka, niosąc napitek i dodatkowy kubek dla mnie. Cały czas rzucała spojrzenia w stronę Jaskra, który nadal grał na swojej lutni. Jej wstążka od gorsetu była już lekko odwiązana. Przeczuwając, że szybko się jej nie pozbędziemy, kopnęłam barda pod stołem. Zaskoczony mężczyzna gwałtownie podniósł głowę, nie wiedząc co, się stało. Dyskretnie wskazałam dziewczynę głową, licząc, że zrozumie, że ma się jej pozbyć. Jaskier niechętnie szepnął coś na ucho dziewce, przez co ta zarumieniła się i szybko odeszła.

Wolałam pozostać w niewiedzy, co on jej powiedział, Zoltan chyba podzielał moje zdanie, bo udawał, że nic nie zauważył. Krasnolud chwycił dzban i nalał nam złotego trunku. Osobiście nie przepadam za piwem, ale z braku lepszych propozycji musiałam się nim zadowolić. Wzięłam pierwszy łyk napoju, spodziewając się, że będzie niedobry, jednak nie było takie złe, a poza tym, dawno nie miałam w ustach smaku alkoholu. Pomimo tego, że karczma była podrzędna, piwo było dosyć mocne. Jaskier porzucił granie na lutni i zaczął opróżniać swój kubek. Po czym zaczął wspominać stare dzieje.

Wiedźmin: Lis Puszczy (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz