Echa przeszłości

944 70 40
                                    

- Co tu się dzieje do kurwy nędzy?! - Krzyknąłem, mocno zdezorientowany zaistniałą sytuacją. - Nie powiesz mi chyba, że nic nie wiedziałeś do cholery! - Dodałem, zwracając się do Ciarana.

Myślałem że tego dnia nie może stać się już nic gorszego, jednak los postanowił mnie zaskoczyć w dość perfidny sposób. Zaczęło do mnie docierać, że jeśli coś jej się stanie, to będzie tylko i wyłącznie moja wina. Miałem coraz gorsze przeczucia odnośnie tego co się wydarzyło. To wszystko potęgowało uczucie cholernej bezradności, jaka mnie otaczała. Czułem, jak dosłownie wszystko zaczyna wymykać mi się z rąk. Traciłem kontrolę nad sytuacją przez własną bezmyślności.

- Jak bym wiedział, to bym nie lazł tu za tobą jak jakieś bezmyślne ciele. - Wymamrotał zdenerwowanym głosem.

- Musisz coś wiedzieć, przecież nie wyparowała bez słowa. - Odparłem uważnie mu się przyglądając.

- Wiem tyle co i ty, czyli nic. Rano pytała jedynie o składniki antidotum i Filippe. - Oznajmił szybko zamyślony głosem. - Zaraz... No przecież! Antidotum!

W odpowiedzi posłałem mu zdziwione spojrzenie, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi. Czasami naprawdę irytowało mnie że mówił półsłówkami, ale z czasem przestałem na to zwracać aż taką uwagę.

- Głównym składnikiem jest przecież krew królów. Skoro Stennis odmówił oddania krwi, jedyną opcją na jej uzyskanie pozostaje Henselt. - Mruknął ponurym tonem. - Co ona najlepszego zrobiła? - Dodał zrezygnowany, składając palce w piramidkę.

W tej chwili na pewno wiedziałem jedną rzecz. Nie mogłem jej zostawić na pastwę losu. To było by po prostu niesprawiedliwe w stosunku do niej. Niejako zmusiłem ją do tak radykalnych działań.

- Nie wiem, ale się dowiem. - Rzuciłem z zawziętością o jaką się nawet nie podejrzewałem. - To przeze mnie tam poszła, więc ja ją sprowadzę z powrotem. - Dodałem, nerwowym ruchem przeczesując włosy.

Nie marnując więcej czasu na wysłuchanie Ciarana który niewątpliwie chciał coś dodać, skierowałem swe kroki do jedynej osoby która mogła mi w tym momencie pomóc.

***

Po wyjściu z mgły czułam jak głowę niemal rozsadza mi tępy, pulsujący ból, który promieniował od skroni na całą głowę. Zastanawiałam się dlaczego mgła miała na mnie aż tak silny wpływ. Wprawdzie miałam pewne przypuszczenia, jednak niemal natychmiast je odrzuciłam. Wracanie do przeszłości, szczególnie mojej, nigdy nie kończyło się dobrze.

Wzięłam głęboki oddech, starając się przezwyciężyć lekkie zawroty głowy, które właśnie mnie nękały. Co do nich również miałam pewne przypuszczenia.

" Nie... Na bogów... Nie znowu... Nie tu i nie teraz..."

Zacisnęłam zęby i spojrzałam na Cynthie, która właśnie zmaterializowała się tuż przede mną. Po czarodziejce nie było widać najmniejszych oznak zmęczenia, co było dziwne, zważywszy na to ile czasu zajęły jej przygotowania do przeprawy przez mgłę. Zaklęcie którym nas osłoniła wprawdzie miało mniejszą średnicę niż to Filippy, jednak praktycznie w ogóle nie musiałam używać miecza by odegnać upiory. Miałam nieodpartą ochotę zapytać się jej o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałam. Stąpałam po nieznanym mi gruncie, dlatego wolałam nie ryzykować. Jeden fałszywy ruch i utknęła bym tu sama, z minimalną szansą na powrót, co oczywiście nie było specjalnie zachęcającą opcją.

- Wszystko w porządku? Zrobiłaś się nieco blada. - Zapytała, przyglądając mi się krytycznym wzrokiem. Gdy skinęłam uspokajająco głową, dodała. - Dalej z tobą nie pójdę, bo Detmold, nadworny mag a zarazem doradca Henselta, mnie wyczuje. Gdy wrócisz, po prostu wejdź w mgłę, będę na ciebie czekała w pobliżu.

Wiedźmin: Lis Puszczy (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz