Zasłużona kara

899 82 4
                                    

Na pomoście wylądowałam na lekko ugiętych nogach, tracąc na moment równowagę. Niemal natychmiast po jej odzyskaniu, pobiegłam śladem Loredo. Nie miałam żadnego konkretnego planu, liczyło się tylko dorwanie tego parszywego kundla. Ludzie stojący na nabrzeżu rozsunęli się, robiąc mi przejście, co było nieco dziwne. Niestety, nie miałam czasu zastanawiać się nad ich zachowaniem. Przyczynę poznałam dopiero przy bramie, gdy ktoś nagle chwycił mnie za przegub. Odruchowo odwróciłam się i wzięłam zamach wolną ręką na nieznajomego. Nim jednak moja ręka zdążyła osiągnąć swój cel, została złapana w nadgarstku. W ostateczności do obrony zostawały mi jeszcze nogi. W chwili, gdy chciałam kopnąć przeciwnika, ten niespodziewanie postanowił przyciągnąć mnie do siebie, ograniczając mi tym samym swobodę ruchu. Mogłam jedynie spojrzeć w twarz mężczyźnie, który mnie trzymał. Byłam ogromnie zdziwiona, gdy napotkałam wściekłe spojrzenie Iorwetha.

- Ty głupia dziewucho, co ty w ogóle wyprawiasz?! - Wysyczał zirytowanym głosem elf, przybliżając swoją twarz do mojej.

- Jak to co? Nie widać? Nie pozwolę, by temu skurwielowi uszło to na sucho! - Odpowiedziałam, starając się uwolnić ręce, które Iorweth nadal trzymał w stalowym uścisku.

- Nie myślałem, że jesteś aż tak durna i lekkomyślna. - Mruknął cicho mężczyzna, pozornie pozbawionym uczyć tonem. Choć mogłabym przysiąc, że w jego głosie słychać było lekką nutę rozczarowania.

- Ja durna?! Jakoś nikt inny nie był chętny do tego zadania. - Warknęłam, nadal próbując wyszarpać dłonie, i odsunąć się od niego.

- A dziwisz się? Priorytetem jest dotarcie do Aedirn. Twoje działanie może sprowadzić na nas cały garnizon! - Odpowiedział elf podniesionym głosem, nic sobie nie robiąc z moich prób uwolnienia.

- Ahh tak...? Za nic sobie masz życie swoich ludzi! Mogłeś pomóc tym elfką, jednak nawet nie kiwnąłeś palcem! Gdyby nie Geralt, spłonęłyby żywcem, w tej cholernej wierzy! - Krzyknęłam, czując w głowie, napływające wspomina.

***

Spacerowałam w sadzie, rozkoszując się promieniami zachodzącego już słońca. Zniecierpliwiona wyczekiwałam, aż wzejdą pierwsze gwiazdy oraz księżyc. Tego wieczoru miałam się z nim spotkać. Umówiliśmy się tam gdzie zwykle. Stara wierzba przy rzece była naszym specjalnym miejscem. Azylem, gdzie kryliśmy się przed wszystkimi przeciwnościami losu. Tej nocy mieliśmy się zjednoczyć. Na miejsce spotkania szłam nie tylko podekscytowana, ale i pełna obaw. Wolnym krokiem zbliżałam się do celu, wiedząc, że będę sporo przed czasem. To, co zastałam na miejscu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. W cieniu drzewa stał skryty on, w objęciach trzymając inną. Czas jakby się zatrzymał, nie byłam zdolna wydać najcichszego dźwięku. Moim złamanym sercem targała rozpacz i rozczarowanie. W pewnej chwili jego wzrok napotkał mój. Twarz momentalnie mu stężała, choć nie było widać na niej najmniejszych oznak skruchy. Zrozpaczona odwróciłam się i biegiem ruszyłam do wioski. Zatrzymałam się, dopiero gdy noc rozjaśniła ognista łuna, bijąca zza wzgórza gdzie stał mój dom. Nie wiedząc, co się stało, popędziłam w stronę domu, modląc się, żeby nie działo się to, o czym myślałam. Błyskawicznie znalazłam się na miejscu, gdzie moim oczom ukazał się przerażający widok. Chałupa stała w ogniu, a ze środka słychać było głośny, agonijny krzyk Miriam. Chciałam ruszyć jej na ratunek, lecz powstrzymały mnie silne ramiona.

- Już za późno, nie pomożesz jej. - Powiedział smutnym głosem kowal.

Mężczyźnie zależało na mojej przybranej matce i gdyby mógł, na pewno próbowałby ją ratować. Ja jednak nie dopuszczałam do siebie myśli, że już jej nie ma. Wyrywałam się w stronę chaty, pomimo tego, że zawalony dach całkowicie zagrodził wejście. Nie wiem, ile czasu minęło, aż kompletnie opadłam z sił i po prostu trwałam w ramionach Prebena. Moim ciałem wstrząsał spazmatyczny szloch. Kowal, choć starał się być silny i nie pokazać jak bardzo boli go strata, również cicho popłakiwał. Tego dnia straciłam jedyne bliskie mi osoby i zostałam kompletnie sama. Na usta cisnęło mi się tylko jedno pytanie.

Wiedźmin: Lis Puszczy (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz