XV ROZDZIAŁ ( Hotelowe przygody )

173 14 2
                                    


Otwieram oczy. Znajduję się w pokoju hotelowym. Głowa nachrzania mnie niemiłosiernie. Nie pamiętam nic. Urwał mi się film. Jak zawsze zresztą. Na szczęście przed całą tą pijaną zabawą schowałam na trzeźwo klucz, więc nie ma opcji, że wyszłam poza pokój i że wypiłam więcej niż dwie butelki wina. Tyle dobrego.

Spoglądam na zegarek. Jest 12:24. Całkiem wcześnie. Podnoszę się lekko i widzę, że jednak znalazłam klucz. Wszędzie leżą opakowania od żelków, czipsów i innych słodyczy. Moja pierwsza myśl? Jak to wszystko zjadłam sama to po moim pięknym ciele. Będę grubą świnią.

Na moje szczęście z łazienki wychodzi jakiś facet. Ładnie opalony, umięśniony, obrzydliwie przystojny. Jedyne co ma na sobie to biały ręcznik przepasany przez talie. Przeczesuje sobie seksownie swoje czarne włosy, a mnie aż rozpala od środka.

Moment. Czy ja...? Odsuwam kołdrę i zdaję sobie sprawę, że jestem naga. Czyli już to z nim robiłam? Hmm... Ciekawe jak długo, bo mam nadzieję, że spaliłam te wszystkie słodycze.

Ejj! Wróć! Od kiedy ja?! Patrzę w miejsce, gdzie wcześniej stał mężczyzna, ale go tam nie ma. Jest tylko pokojówka, która bacznie mi się przygląda.

- Wszytko w porządku proszę pani? - pyta z dziwnym wyrazem twarzy, a ja się zastanawiam „Co to kurwa było?". Chyba wczoraj nie tylko piłam. Nieźle się też zjarałam. Nie wiem od kogo miałam. Nie wiem jak to się znalazło w moim pokoju, ale widząc mój stan to zabawa była przednia.

- Tak. Może mi pani powiedzieć ile zamówiłam i ile za to zapłaciłam?

- Musi mi pani wybaczyć, ale dopiero przyszłam do pracy i nie wiem, ale mogę sprawdzić.

- Byłabym wdzięczna. Beatris Rose.

Pokojówka wyszła. Zaczynam się bać. Ile straciłam pieniędzy i to tylko z powodu przeprowadzki z własnego mieszkania. Przecież to chore. To jego powinnam wyrzucić, a nie uciekać. Nie miałam jednak jakoś czasu na racjonalne myślenie.

Nagle słyszę jak ktoś do mnie dzwoni. Szukam po omacku telefonu. Któż to taki.

- Halo? - pytam zaspana nie zerkając na ekran.

- Cześć! - rozpoznaję od razu radosny głos Kejla.

- No hej.

- Gdzie jesteś? Bo byłam u ciebie, ale Kevin mówił, że ciebie nie ma.

- W hotelu. Jak chcesz to możesz przyjść, bo mam takiego kaca, że nie mam zamiaru się ruszać.

- Jak to w hotelu? - krzyczy oburzona koleżanka. To powinno być karalne. Drzeć się do człowieka na kacu.

- Wyjaśnię ci jak będziesz u mnie. Papatki.

Rozłączyłam się, a potem wysłałam jej gdzie jestem. Nie musiałam się malować i stroić na wizytę z koleżanką. Chociaż posprzątać by się przydało, bo syf tu niemiłosierny, ale jakoś nie mam siły przerobowej. Niech zajmie się tym wyspecjalizowana jednostka, a ja porobię to co najbardziej lubię. Spać.

* * *

Kilkanaście minut później słyszę jak dzwoni telefon. Ktoś tam coś bełkocze, że mam gościa i czy ma go wpuścić. Odpowiadam, że oczywiście i by nie zadawali mi więcej tego pytania tylko wpuszczali jak leci. Czekam przybierając pozycję siedzącą. Czuję się tu jak królowa na audiencji. O wszystko się mnie pytają. Podają, kłaniają się. Jednym słowem raj.

Rozlega się pukanie do drzwi, a chwilę później ktoś wchodzi. Drzwi są zasłonięte, więc nie widzę koleżanki. Słyszę tylko jak ściąga buty.

GOOD RICH but still BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz