XXIV ROZDZIAŁ ( Było warto )

139 15 2
                                    


- To jak robimy? - pytam i patrzę w jej żądne mordu oczy.

-Nie ma opcji. Ty nas wystawisz! - mówi Melanie.

- Nie wiedziałam, ze ty tu decydujesz. Myślałam, że to twój brat jest mózgiem operacji od kiedy ty schrzaniłaś sprawę. - trzeba ich trochę skłócić, a władza potrafi namieszać.

- Masz racje. To ja podejmuje tu decyzje. - mówi dumnie Hitler. Czego się cieszysz gnido? - Dlatego też pozwalam ci na zobaczenie Emmy. Przyprowadź ją.

Chwilę potem słyszę piski i gdyby nie broń skierowana na mnie to rozszarpałabym ich na strzępy. Jak to Rin mówił instynkt macierzyński. Pstryczek się przestawił i byłam w stanie rozerwać żyły zębami jeśli coś złego jej zrobili.

Melanie trzymała małą za włosy, a ta piszczała i płakała. Mike odsłonił mnie lekko, ale wciąż czuwał. Jak pies warowny. Widziałam jego napięte mięśnie. Jemu też nie podobał się ten widok. Szczególnie dla tego, że jeszcze kilka godzin temu układali razem wieże z klocków, a teraz musi ją oglądać w takim stanie.

- Puść ją! - krzyczy chłopak.

- Napiszesz nam to czy dziewczynka ma wąchać kwiatki od spodu? - mówi Wąsacz i przykłada jej broń do główki.

- Ciociu... - łka mała.

- Spokojnie maleńka. Wszystko będzie dobrze. Dajcie mi papiery, a podpisze cokolwiek chcecie. - jedyne czego pragnę to mieć to już za sobą i przytulić w końcu małą.

Siadam przy stole kuchennym, a mężczyzna podkłada mi kartki. Podpisuje wszystko. Nie oddaje im jednak tego. Trzymam to mocno w zaciśniętej  ręce.

- Puść. - mówi zdenerwowany Faro i przykłada broń do czaszki.

- Najpierw mała. - Melanie spogląda na chłopaka czekając na rozkaz. Wypuszcza Emmy dopiero, gdy ten skinie głową. Oddaje mu papier i przytulam etanową sówkę. Biorę na ręce i wracam do Mike, który staje tyłem do tych popaprańców i przytula nas obydwie.

Zamykam oczy i marzę o tym by ta dwójka zniknęła. Żebym ich już więcej nie widziała. Nie chce mieć więcej styczności z...

Padają kolejne strzały i kolejne, a ja otwieram przerażona oczy dysząc jak lokomotywa. Widzę oczy Mike, które zamykają się, a on upada na ziemie. Z przerażeniem spoglądam na Faro i Melanie. Na ich koszulach również pojawiły się plamy krwi. Osunęli się na podłogę. Kto strzelał? Jak? Stawiam dziewczynkę na podłodze, ale nie za daleko od siebie i pochylam się nad kolorowookim.

Jego biała koszula nocna jest aż przesiąknięta od czerwonego płynu. Ręce trzęsą mi się strasznie, a ja nie wiem co zrobić.

- Spokojnie. - mówi biało włosy, chociaż sam wątpi w siłę swojego słowa – Będzie dobrze. - szepcze coraz ciszej i zaciska zęby z bólu.

- Mike! Zostań proszę. - płaczę, a cały obraz zamazuje mi się.

- Zawszę będę z tobą tygrysie. - uśmiecha się niemrawo.

Słyszę czyjeś kroki. Odwracam się w obawie, że to jacyś ludzie, którzy dalej chcą mnie nękać, ale nie. To policja i pogotowie. Podchodzą do niego i badają. Robią jakieś dziwne rzeczy.

- Szybciej! - krzyczę i czuję jak maleńka przytula się do mnie mocna – Mike!

Nie mogę złapać powietrza, a gdy mi się to udaje to wyglądam jak chomik łykający powietrze. Nie przejmuję się jednak zbytnio swoim wyglądem. Bosa w niebieskiej piżamie, która ma wszędzie krew. Włosy w rozsypce i podkrążone oczy. Słyszę jedynie karetkę, która zaczyna przeraźliwie wyć.

GOOD RICH but still BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz