X ROZDZIAŁ ( Dziadyga )

175 16 7
                                    


Dzisiaj wtorek. Przeciągam się i odkrywam koc, którym byłam przykryta przez całą noc. Znów leże na kanapie. Powinno mi to przeszkadzać. Powinnam być zbulwersowana, tyle że wcale tak nie jest. Ocieram zmęczoną twarz, a potem spoglądam na pierścionek. Przypominając sobie całą retrospekcję. Po moim ciele przeszły niemiłe ciarki. Powinnam zadzwonić do rodziców? Powiedzieć im o moim oświeceniu? I pomóc w wychowaniu Emmy? Sama nie wiem. Jak na razie to wszystko mnie przerasta. A poza tym nie mam się komu wygadać.

Zostaje mi Kejla albo ten fioletowy smerf. W sumie to nawet nie wiem czemu przyszedł mi do głowy. Jak on miał na imię? Nie wiem. Kij z tym. Muszę się ubrać i przygotować do pracy.

* * *

- Dzień dobry. - mówi jakaś kobieta, ubrana jak na wystawę w Paryżu i tak samo chuda jak te szczudła w telewizji w „dobrym odżywianiu".

- Dzień dobry. - mówi jej Kejla, a ja jako początkująca przyglądam się jej rozmowie. Chcąc nie chcąc muszę ogarnąć różne dziwne rzeczy typu „jaki żel do czego i jak stosować", a nuż mi się ta widza kiedyś przyda. Może jak się Zwyrol ogarnie.

- Chciałabym kupić kulki gejszy.

- Rozumiem proszę za mną. - skina głową.

Kejla wychodzi zza lady i idzie w kierunku działu z kulkami. Oczywiście dreptam za nią. Musiałam poznać szczegóły tych cacek.

- Więc jakich pani potrzebuję? - pokazują ręką regał, który aż się ugina od sprzętu .

- Jeszcze się za dobrze na tym nie znam, więc...

- Rozumiem. Zadam, więc kilka pytań, które pomogą nam dobrać odpowiedni.

Moją przyjaciółkę chyba ktoś podmienił. Podchodzi do tego strasznie profesjonalnie. Pytała się ile lat ma kobieta? Czy uprawiała już seks? Z jakiego materiału ma być i takie tam. Ja w szoku. Muszę z nią więcej rozmawiać na takie tematy, bo inaczej jestem głęboko... nie pasuje to mówić w tym miejscu.

Kobieta zapłaciła, podziękowała i wyszła, a mi pogłowie chodziło jedno zasadnicze pytanie. Którego nie jestem wstanie wydobyć z siebie po raz pierwszy. Nie jestem wstanie obgadać tego z najlepszą przyjaciółką. Fuck. Tyle pytań, a zero odpowiedzi.

- To czym chciałaś ze mną porozmawiać? - pyta Kejla, gdy wracamy już na stanowisko. Mam mętlik. Spoglądam na nią, a ona uśmiecha się od ucha i czeka na moją odpowiedź. - Coś się stało?

- Chyba nie. Chciałam się ciebie zapytać... - myśl. Synapsy w mózgu zapieprzają jakby co najmniej miały wódki dostać albo czekolady. I jedno i drugie daje szczęście. Spoglądam na zegarek i nagle olśnienie. - Czy mogłabym zrobić sobie przerwę teraz, a później pracować, bo mam coś ważnego do załatwienia?

Koleżanka patrzy na mnie trochę dziwnie, a ja modlę się, żeby się nie skubnęła. Przeleciała mnie szybko wzrokiem i kiwa niepewnie głową, a ja wybiegam jak strzała i biegnę do parku. Sama kurwa nie wiem po co. To było jedyne co przyszło mi do głowy. Ten staruch musiał mi namieszać w głowie. Dobrze, że ten park jest niedaleko. Inaczej bym zeszła po drodze na jakieś duszności czy coś. Dobiegam. Opieram ręce na kolanach i umieram. Pewnie wyglądam teraz jak zjarana lama. Szczena się rozleciała, a oczy błądzą. No cóż. Życie.

- A jednak jesteś. - mówi jakiś głos, a ja odruchowo podnoszę na niego wzrok – 15:13. Spóźniłaś się. - „Spierdalaj" powiedziałam w myślach, ale na głos wolałam tego nie wymawiać. Byłam ciekawa co ten dziadyga ma do powiedzenia. Powili się wyprostowałam i usiadłam koło niego. Miał na sobie długie siwe spodnie. Takie jak to zawsze noszą starzy ludzie i koszulę. Elegancką. Jakby się wybierał na jakąś ważną uroczystość. Chociaż w tym wieku to mam wrażenie, że tylko na pogrzeb się tak stroją.

- Więc słucham. - przerzuciłam sobie włosy do tyłu i czekałam na jakiś fajny wykład.

Gość wyciąga cygaro i nie spiesząc się w ogóle odpala je.

- To zaczynamy od początku czy od końca? - pyta wydychając dużą chmurę dymu.

- Od środka. - mówię i patrzę na mojego rozmówce, ale on wcale nie jest zdziwiony.

- Dobrze więc. Od Środka. - on tak na serio? Naprawdę? Zacznie mi opowiadać jak w tych niby zajebistych filmach? Najpierw środek, potem przeszłość, a na końcu koniec? Nosz nie wytrzymie. - Wchodzę do domu. Wokół ciemno, bo było już strasznie późno...

Drzwi strasznie skrzypnęły gdy je zamykałem. Mam nadzieję, że nie obudziłem mamy, która jest w pokoju obok. Nasłuchuje. Chrapie jak zabita. Pewnie Książę ją wymęczył. Ściągam powoli buty i idę do łóżka. Po omacku ciężko dotrzeć tam gdzie się chce niczego nie uderzając. Nagle dostrzegam światło, które wylewa się zza drzwi Księcia. Chwytam za klamkę i otwieram. Rozglądam się po pokoju. Na szczęście mały śpi. Tylko w jakiej pozycji. Leży na kocu niczym bezdomny piesek. Biorę go delikatnie na ręce, a on nie protestuję. Wylewa się przez moje ręce niczym worek kartofli. Wkładam go do łóżka i przykrywam kołdrą. Omijając tor przeszkód z zabawek gaszę lampkę, a moim oczom ukazuję się najpiękniejszy widok jaki widziałem. Na suficie i wszystkich ścianach są narysowane gwiazdy, a nawet księżyc. Pokój lśni różnokolorowym sztucznym niebem. Ruszam w stronę wyjścia. Niestety nadepnąłem na zabawkę i odruchowo odskoczyłem uderzając z całej siły w ścianę. Wzdycham na myśl, że mogłem obudzić...

- Podobają ci się tato?

... Księcia...

- Podobają. Skąd wziąłeś pieniądze?

- Wyobraź sobie, że mały zamiast kupić sobie spodnie tak jak mu kazałem kupił farbę. Tylko po to by mieć własne niebo, bo to było jego wielkie marzenie. Nie ważne dla niego było to, że koledzy się później z niego śmiali. On co dnia czekał na mnie i prowadził z fascynacją do swojego pokoju i pokazywał gwiazdy. - nawija wciąż staruszek.

- A nie był pan na niego zły? W końcu był nieposłuszny.

- To jest tak, że kiedy wiesz, że ktoś niedługo odejdzie to zrobisz wszystko by jego ostatnie dni były najpiękniejsze. Najwspanialsze, żeby je pamiętał.

- Czy Książę... umarł? - pytam zatroskana o małego chłopca, którego przecież nigdy nie widziałam.

- Nie, moja droga. Jak to mówię. „Zdarzyło się szczęście w nieszczęściu." - mówiąc to wydmuchał ostatnią szkodliwą chmurę dymu, wstał i poszedł. Tak zwyczajnie, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić i jak to ma mi pomóc w rozwiązaniu zagadki czego chce ode mnie ten człowiek.

GOOD RICH but still BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz