XXXI ROZDZIAŁ ( Kryminalne zagadki Las Vegas )

155 12 4
                                    


Nie spodziewaliście się mnie tak wcześnie ! xD

* * *

Siedzę ze Zwyrolem w kuchni i rozmawiamy. Jeszcze mu nie powiedziałam o niecnym planie, ale gdy zjawi się fioletowy smerf to chyba będę musiała.

Słyszę pukanie do drzwi. Jak na zawołanie. Już się bałam, że się zgubi. Adres niby dostał, ale to facet. Raczej nie zapyta, a telefon ma taki, że sobie nie włączy GPS'a. Prędzej wbije sobie gwoździe. 

Otwieram i widzę Smerfa.

- Heloł maj frend! - patrzę tak na niego i zastanawiam się... ile wychlał w barze po drodze. Oczywiście po usłyszeniu tych kilku słów Shem był przy mnie w trzy sekundy.

- Czego? - pyta i stoi za mną niczym śmierć. Broni terenu skubany.

- A witam, witam. O zdrowie nie pytam.

- Wejdź już. - otwieram szerzej drzwi i czuję na sobie zdziwiony wzrok.

- O! Jakaś ty miła!

Ściąga niechlujnie buty i wbija na kwadrat. Zastanawiam się jak tu doszedł po pijaku. W sumie jednak nie. Nachlanemu łatwiej przychodzi pytanie o drogę. Szczerze mogłabym go odwieźć, ale mi się nie chce.

- Co ty robisz? - szepcze do mnie Zwyrol, gdy zamknęłam drzwi i odwróciłam się do niego przodem.

- Dzwonił do mnie dzisiaj i prosił o pomoc w znalezieniu rodziców. Co? Miałam odmówić? Wiem, że ci się to nie podoba, ale widzisz jego stan? Ma 25 lat i dowiedział się, że rodzice z którymi żył to nie jego rodzice. Nie sądzisz, że to nie sprawiedliwe? - dotykam jego policzka – Nie gniewaj się.

- Wszystko ładnie pięknie. Tylko wyciągnij od niego informacje jak jest w takim stanie! - prycham tylko i całuje go.

- To będzie prostsze niż jakby był trzeźwy.

Siadam naprzeciwko niego na ławie i widzę, że przygląda się mojemu dekoltowi. Prostuję się, bo jak to Zwyrol zauważy to po śledztwie. Będę się musiała zastanawiać jak po kryjomu zakopać ciało Smerfa i czy przypadkiem Klakier i Gargamel w niebieskim stroju go nie wykopią.

- To jak będzie Rayan? Opowiesz coś o swoich rodzicach?

- A bo ja wiem... Opłaca mi się?

- Mam 0,7 w lodówce, więc mów, a nie pierdolisz.

- Jeeeej! - krzyczy uradowany chłopak, a ja mam nadzieję, że nie zwoła do mnie wszystkich sąsiadów – Pytałem się Kevina czy coś wie. Skoro zostaliśmy zamienieni, tak jak mówiłaś, to moi rodzice nie żyją, więc elo. Świat mnie nienawidzi.

Wstaje i idzie do lodówki, a ja się zastanawiam się w jakim upojeniu alkoholowym się znajduje i jak wielkiego kaca będzie mieć jutro. Czy mój dywan to przeżyje? Piękny, biały i co najważniejsze nowy! Goodbay! Mnie życie też nie lubi.

- I gdzie ta wódka? - drze się z kuchni pijaczyna.

- Została w sklepie. - odpowiada Zwyrol. Ten to umie pojechać człowiekowi. Po prostu! Wyjebało mnie z kapci. Jednak nie. Nie nosze kapci.

- Obiecałaś! - mówi i zjeżdża po ścianie lodówki na podłogę, która jest wyłożona zimnymi kafelkami – Nic już nie ma sensu.

Jak bardzo trzeba się przejmować tym, że nie wie kim są jego rodzice? Ja rozumiem jakby państwo Black go okłamywali, ale oni sami na to nie wpadli. I oto tragedia całego zajścia. Kev się cieszy, że odnalazł rodziców, a Rayan ma załamkę życiową.

GOOD RICH but still BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz