XIX ROZDZIAŁ ( Pamiętam )

147 14 2
                                    


Zdecydowałam się, mimo wszystko muszę zadzwonić do rodziców. Muszę im o tym opowiedzieć. Chce by wiedzieli. Emma ma już z pięć lat, a ja widziałam ją tylko raz. Wiem, że od kiedy Melanie trafiła do psychiatryka dziewczynka jest prawnie pod opieką moich rodziców, ponieważ rodzina „narzeczonej" nie spełniała wymagań dotyczącej opieki nad dzieckiem.

Wybieram numer. Aż dziw bierze, że jeszcze pamiętam go na pamięć. Patrzę się na zieloną słuchawkę i nie mogę jej kliknąć. Sama nie wiem dlaczego. Nie wiem czego się boję. "Czego", a może kogo? Rodzice nie są już dla mnie bliscy. To obcy ludzie, ale wciąż łączą nas geny.

- Halo? - odbiera mama. Jej głos nic się nie zmienił.

- Cześć.

- Hej kochanie. Jak u ciebie? - po raz pierwszy czuję szczere zainteresowanie.

- Miałam sen, a właściwie retrospekcje tego, co działo się podczas wypadku. - słyszę jak mama po drugiej stronie wstrzymuję oddech – Pamiętam wszystko.

Pamiętam jak uderzyła w nas ciężarówka.

Jak Etan mówił,

że będę ciocią

że mnie kocha

i żebym się zaopiekowała Melą.

Pamiętam...

jego ciepły oddech na szyi

i senność jaką potem czułam.

Opowiedziawszy wszystko matce słyszałam tylko jak z trudem wstrzymuję płacz. Nie udaje jej się to jednak. Wybucha. Zamykam oczy, mimo tego że pokój jest pusty ja nie czuję się sama. Wiem, że mój wredny brat jest przy mnie, mamie, tacie i Emmie. Czuwa. Wredota. Byle by nie zaczął się bawić rzeczami na półkach, bo zejdę na zawał.

Rozmawiałam długo z mamą. Jak nigdy. Było całkiem przyjemnie, ale głównie chodziło mi o to by dowiedzieć się jak najwięcej o małej. Etan wymagał ode mnie bardzo dużo. Nie lubię dzieci. Nie potrafię się z nim obchodzić, mimo że one do mnie ciągną jak rzep do psiego ogona.

Po rozmowie postanowiłam zjeść śniadanie i iść do pracy. W końcu dzisiaj piekielny poniedziałek. Miejmy nadzieję, że tym razem nie przebiorą mnie za wróżkę, czarodziejkę czy inne dziwne cuś.

Zaczynam się szykować, gdy nagle słyszę pukanie do drzwi. Nie było wcześniej żadnego telefonu, więc to pewnie sprzątaczka chce posprzątać mój pokój. Nie przywykłam by patrzeć przez judasza. Zastanawiające, dlaczego go akurat tak nazwali? Bo co jest mały? Czy można przez niego podglądać ludzi? Judasz podglądał ludzi?!

I znowu pukanie. NO dobra, już dobra. Skoro nie jesteś łaskawa otworzyć sobie sama kartą to ci otworzę, ale wiedz, że ma... mam przejebane.

- Dzień dobry panienko Rose.

Próbuję z powrotem zamknąć drzwi, ale nie daję rady. Mężczyzna jest zbyt silny. Zbyt postawny. Uciekam do sypialni, gdzie chwytam pierwszą napotkaną lampę i gdy tylko widzę cel robię zamach. Na moje nieszczęście on ją łapie i pociąga do siebie, a ja upadam.

Mike mnie ostrzegał tyle razy, powinnam była się go posłuchać.

- Już niech się tak pani nie wierci. Dzisiaj tylko prośba. W groźby pobawimy się kiedy indziej. - mówi basowym głosem, a moje serce zaczyna bić szybciej – Jestem Faro. Pewnie już słyszałaś od swojego wścibskiego przyjaciela.

GOOD RICH but still BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz