XXI ROZDZIAŁ ( Odwiedzinki )

152 13 0
                                    


W rozmowie z panem Peter'em, bo tam ma na imię, bardzo dużo się dowiedziałam o Faro. Szczególnie z dzieciństwa. Podobno uwielbił się bawić gąsienicami, jeść dziwne połączenia jak kobieta w ciąży i w szczególności uwielbiał gwiazdy. Moim zdaniem przynajmniej jedno stwierdzić mogę. Do tej pory widzi gwiazdki jak przedawkuje. Ciekawe czy mnie odwiedzi w szpitalu i coś odstawi. Wolałabym nie, bo tym razem takim chojrakiem nie będę. Gość mnie prawię zabił, a myślałam, że z niego to taka pochwa. Już nawet nie pizda.

* * *

Przez kilka dni dni odwiedzał mnie tabun ludzi. Kejla, która nie chciała bym się na nią więcej fochała i wybaczyła, że nie powiedziała mi o Kevie. Wyglądało to tak:

- Tris. - koleżanka wchodzi do sali z reklamówką, płacze i gile jej ciekną z nosa – Nie gniewaj się, że nie powiedziałam ci o Kevieeeee.

- Nie gniewam się już.

- A ja tak!! Dlaczego nie wiedziałam nic o Miku!!

- Nie pytałaś..?

- Opowiesz mi tu teraz wszystko przy słodyczach. - ciul, że nie mogę takich rzeczy i tak muszę zjeść.

Mniej więcej tak. Najpierw prosi o wybaczenie, a potem strzela focha o coś czego nie powiedziałam jej cztery lata temu. Znając ją to zapomniała, ale mniejsza o to.

Potem przyszedł Mike:

- Część moja tygrysico. - mówi i o dziwno nie ma obitej twarzy

- Nie nazywaj mnie tak, bo wyłapiesz, a poza tym myślałam, że cię Hitler uziemi. - chłopak wybuchnął śmiechem i z pół godziny turlał się po ziemi za nim cokolwiek powiedział.

- Czyli nie tylko mi go przypomina? - mówi ocierając łzy i siada na krzesełko obok łóżka

- Z takimi wąsami chyba wszystkim przypomina. Poza tym – ściszyłam głos – lekka pochwa z niego, co nie?

- W sensie pizda? To prawda. Gość jest tak naprawdę młodszy od nas o rok, ale wygląda strasznie staro. Ten wąs to przegrany zakład. - wyciąga elektryka i patrzy się na mnie – Mogę?

- Tylko drzwi zamknij i okno otwórz, bo cie wywalą na zbity pysk jak to zobaczą.

- Dobra. - szybko wykonał, co mówiłam i podszedł do okna wdychając i wydychając to świństwo

- Co ty się taki bad boy zrobiłeś?

- Wiesz – zaciąga się – ulica uczy życia.

Przez to, że mówił to w dymie jego głos był zmodyfikowany, a do tego ten tekst. Nie powinnam się tak śmiać! Wszystko mnie wtedy boli.

- Kim był ta szmata?

- Kto?

- Kathrin...? Bodajże.

- Nie pamiętasz jej? - ten też potrafi mieć wi-fi na czole i te jego włosy. Moje oczy umierają jak na niego patrzę, a kiedyś był taki przystojny i kochany i Z NIM CHODZIŁAM! No dobra. Nie z miłości, ale wciąż.

- A powinnam?

- To ta dziewczyna, którą uratowałaś ze stołówki przed Sonią.

Przyglądam mu się i kalkuluję w głowię kiedy to było. Jakieś cztery lata temu. Moje życie się tam zatrzymało czy jak? Miałam mnóstwo innych przygód w ciągu tego czasu! Pomagałam Neviemu podczas pierwszej randki z dziewczyną, swataliśmi Enę i Matta, wysłuchiwałam problemów miłosnych Sama i Ra, chlałam po barach i robiłam burdy, robiłam za nianie, kiedy Rin i Roxel chcieli gdzieś wyjść, okładałam się z Sonią, odwiedzałam wolontariat... w każdym bądź razie było tego w chuj.

- I niby była taka ważna, że powinnam ją zapamiętać? - podnoszę brwi sprawiając, że moje oczy stają się jeszcze większe

- Dla mnie była. Chodziłem z nią przez dwa lata. - odwraca się w stronę okna jakby wspominał miłość swojego życia.

- Wyobraź sobie, że zauważyłam. Panoszyłeś się z nią po całej szkole i „lizałeś" najbliżej jak się dało mnie. Próbowałeś mi dopiec, co?

- Masz racje. Głupio zrobiłem. Nie wolno bawić się czyimiś uczuciami, bo odwróci się to przeciwko tobie... a w tym wypadku przeciwko tobie. - wskazuje na mnie palcem.

- Jak na mnie?

- Faro cię szukał, ale jest młody i głupi, a w Las Vegas jest mnóstwo kobiet o twoim imieniem. Poza tym nie miał nawet żadnych wskazówek. To Katherine podsunęła mu ciebie pod nos, a za to on mianował ją swoją dupą.

- Gość z dwoma dupami. Fajnie ma. - śmieję się pod nosem, ale Mike do mnie nie dołącza.

- On nie ma nic do stracenia. Zrobi wszystko by zdobyć twoje bogactwo i jest przekonany, że nie żyjesz. Jak myślisz, co teraz zrobi?

Z początku słowa do mnie nie docierały śmiałam się wciąż z sucharka, ale potem poczułam się tak jakbym dostała obuchem. Jeśli chce tylko pieniędzy, a ja teoretycznie dedłam to on... zamierza zabić moich rodziców i to w obecności małej Emmy...?

- Dlaczego mi pomagasz?

- Bo to debil. On się w życiu nie domyśli, że to ja ci wszystko powiedziałem. Poza tym... ja wciąż czuję.

Dobrze o tym wiem. Mike nie jest typem chłopaka skakającego z kwiatka na kwiatek. Przez dwa lata chodził z wiolonczelistką, ale widać, że tylko dla pozorów. Chciał wzbudzić we mnie zazdrość. Problem w tym, że miałam Zwyrola i jedyne po co chodziłam do szkoły to dla nauki. Aż dziw bierze, że tylko po to.

- Mike. Wiesz, że ja...

- Wiem. Doskonale o tym wiem, ale i tak chce być zawsze dla ciebie wsparciem. - podchodzi do łóżka i kładzie głowę na moich udach – Wiem, ale nie chce uwierzyć. - po tych słowach zamyka oczy i nic nie mówi.

Zupełnie inaczej przebiegła wizyta Roxel, która wpadła w porze obiadowej i nie dość, że zjadła słodycze, które zostawiła mi Kejla to jeszcze wszamała mój obiad. Później się oczywiście zrekompensowała i zrobiła taką burdę w szpitalu o "jakość jedzenia", że miałam wrażenie, że przez następny tydzień będę jeść krewetki i kawior. Dostałam drugi obiad, który wyglądał o wiele lepiej. Nie wiem czy był smaczniejszy, bo tamtego nie jadłam, ale sądzę, że był.

Przez cały mój pobyt w szpitalu przez mój pokój przewijał się tabun ludzi od znajomych przez panią Helgę aż do lekarzy różnych dziwnych specjalizacji. Wszyscy byli tacy chętni by mnie badać. Ciekawe czy tata nie maczał w tym palców. Jak miał się dowiedzieć? To proste. Rin - rudy konfident mówi to swojemu tacie, a Safe przekazuje mojemu. Linia nienawiści. Czuję się jak jakieś dziecko, które stara się usamodzielnić i idzie przez świat z plecakiem i przyczepionym do niego sznureczkiem, a na jego końcu rodzice. Ekstra zabawa.

Wypuszczono mnie dopiero w piątek po południu i dali zwolnienie. Ledwo, co zaczęłam pracować, a już na zwolnieniu lekarskim. Baba mnie znienawidzi. Przynajmniej mam trochę czasu by rozeznać się trochę w problemach wszystkich. Tak, bo ja własnych nie posiadam. 

GOOD RICH but still BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz