XXVII ROZDZIAŁ ( Koniec celibatu? )

151 15 5
                                    


Uwaga!

Akt +ileś tam. XD

- Ja ciebie też kocham, ale musisz mi zrekompensować te cztery lata życia w celibacie.

- Spokojnie. Sobie też muszę zrekompensować. - uśmiecha się do mnie chytrze i całuje mnie w szyje

Ze strony Shema (Zwyrola)

Stoisz o schodek niżej dlatego jesteś jeszcze niższa niż zazwyczaj. Twoje czarne oczy mają czerwoną obwódkę, a twój makijaż już dawno rozpłynął się w twych łzach. Przypomina mi się nasze pierwsze spotkanie. Wyglądałaś dokładnie tak samo. Nie jesteś brzydka. Jesteś cudowna. Szczególnie z tym swoim chytrym uśmieszkiem, którym zawsze mnie obdarzasz. Tak wiele razy miałem ochotę to z tobą robić, ale strach przed tym, że nie mam swojego serca zatrzymywał mnie niemiłosiernie.

Łapię cię za policzki i wyciągam je tak byś się uśmiechnęła. Nie lubię kiedy płaczesz. Sam nie wiem co wtedy robić. Mam ochotę zrobić dokładnie to co ty. Z bezradności.

Schodzę do ciebie, a ty wkładasz mi swoje zimne dłonie pod koszulkę. Moje mięśnie spinają się. Nie lubię zimna, ale ono jest częścią ciebie. Widząc mój grymas chichoczesz pod nosem i kierujesz je ku górze. Ściągasz moją koszulkę, którą swoją drogą dostałaś kiedyś od Rina. Mam wrażenie, że jego napis trochę bym przerobił. Zamiast „FUCK OFF" dałbym „FUCK THEY". Było by tematycznie.

Czuję jak przejeżdżasz palcami po mojej bliźnie, a ja jeszcze bardziej spinam mięśnie. Jest to dla mnie krępujące. Nie jest to coś co pokazuje się każdemu. Dzięki śmierci twojego brata ja mogłem żyć. Patrzę jak pochylasz się i całujesz moją ranę.

- Tu jest serce, które mnie kocha. - mówisz i patrzysz się na mnie

- Tak. Serce Etana. - odpowiadam ci, a gdzieś w środku czuję ból, że nie mogę ci dać własnego, że moje było zbyt słabe

- Nie. To twoje serce. - dotykasz mojego policzka – Uczucia są w głowie, a nie w sercu. Nie ważne czyje masz serce. Ono ma pełnić tylko funkcje pompki do krwi. To nie miłością Etana mnie obdarzasz to twoja miłość.

Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem usłyszeć to od ciebie. Chciałem uwierzyć, że to jednak moje uczucia, a nie ducha twojego brata.

Schylam się i podnoszę cię, a ty oplatasz nogi wokół moich bioder. Trzymasz się mnie mocno. Wchodzimy powoli na górę. Twoje pośladki są jędrne i duże. Perfekcyjne. Klękam i sadzam cię na skrawku łóżku. Dotykam twojego brzucha. Moje dłonie są ciepłe. Od razu się odprężasz, gdy je czujesz. Ściągam twoją koszulkę. Masz na sobie czerwony koronkowy stanik w różyczki. Podkreśla on idealnie twoją bladą cerę i krągłości. Masz cudne piersi. Duże i sprężyste. Całuję cie po nich, a moje palce wędrują ku zapięciu. Może i wyglądasz w nim zjawiskowo, ale to tylko rama dla obrazu. Efektywna, ale nie potrzebna. Opuszkami palców muskam twoje ramiona i widzę jak jak stanik z nich spada. Uśmiecham się do ciebie, bo cud świata mam na wysokości oczu. Przewracasz oczami i wchodzisz bardziej w głąb posłania. Podążam za tobą i chwilę później jestem znów koło ciebie.

Leżysz, a ja kilka centymetrów nad tobą. Dobieram się do twoich spodni. Na szczęście zsuwanie ich nie trwa zbyt długo. Twoje majtki również są czerwone. Całuje cię po bosych stopach. Przechodzę wyżej w górę. Wyznaczam językiem ścieżkę po wewnętrznej stronie uda, ale omijam twoje czułe miejsce. Będzie jeszcze czas na nie. Twój brzuch jest ciepły i miękki. Pachnie... czekoladą? Przeczesujesz moje włosy i przypatrujesz się mi bacznie. Czekasz aż ty też będziesz mogła sprawić mi przyjemność. Nie dam ci dziś tej satysfakcji. Chcę ci wynagrodzić ten długi czas. Przechodzę do piersi. Najpierw prawa. Pieszczę, liżę i ugniatam sutek. Na lewym tak samo. Podoba ci się to. Widzę też twoje zaskoczenie. Dobrze wiem, ze nie znałaś mnie takiego. Wkładam rękę pod twoje majtki. Opuszkami dwóch palców, okrężnymi ruchami dotykam cię po wargach. Wkładam najpierw jeden palec powoli nim ruszając. Jesteś wilgotna. Wiem, że dawno tego nie robiłaś. Czuję to. Dochodzi drugi palec. Wkładam je coraz szybciej. Z rozkoszy zaczynasz się wić na łóżku jak wąż. Robię to jeszcze szybciej. Twój przyspieszony oddech i ciche pojękiwania doprowadza mnie do szału. Szybciej już nie mogę, ale błagasz abym nie przestawał i robię dalej. Ty cały czas głaszczesz mnie po głowie.

Powoli zwalniam. Zostawiam je jednak w tobie. Jedną dłoń kładę na pierś i miętoszę ją. Zaczynamy się całować. Namiętnie, nachalnie. Tak, że aż trudno momentami złapać nam oddech. Place coraz wolniej aż w końcu przestaję. Czuję jak w środku pulsujesz. Wyciągam je powoli. Wykorzystujesz okazję. Rzucasz mnie na plecy. Ściągasz swoje majtki do końca i ciskasz je gdzieś za siebie. Dobierasz się do mojego paska. Ściągasz szybko dżinsy, a potem bokserki. Delikatnie obejmujesz za penisa idziesz w górę muskając językiem moje ciało. Łapię cię za pośladki. Ty mnie całujesz. Jedną ręką trzymasz penisa i miziasz delikatnie po swoich wargach. Delikatnie wkładasz go w siebie. Czuje cie. Ciepło, miękko i wilgotno. Nachylasz się. Całuję cię po szyi. Dostajesz delikatnego klapsa w lewy pośladek. Jesteś masochistką. Wsuwasz i wysuwasz go powoli, a ja w końcu nie wytrzymuje. Przerzucam cię na plecy. Nogi kładziesz mi na barkach. Trzymam cię za biodra. Robię to coraz szybciej. Ty coraz głośniej krzyczysz. W końcu dochodzi do upragnionego momentu, a mi chodzi po głowie jedno pytanie...

Założyłem może gumkę?

* * *

Od strony Tris

Otwieram oczy. Jest chyba środek nocy. Przez te cholerne zdjęcia nie wiem. Koło mnie śpi Shem. Nie wiem co mnie obudziło. Chce mi się jednak strasznie pić. Odkrywam kołdrę i kieruję się do kuchni. Zatrzymuję się jednak na schodach i moim oczom ukazuję się piękny widok. Coś co rozwikłało zagadkę. Byłam tak strasznie ślepa.

GOOD RICH but still BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz