XXV ROZDZIAŁ ( Krok do przodu )

151 14 0
                                    


Wylądowaliśmy na lotnisku bezpiecznie i bez opóźnień o dziwo. Sówka się trochę bała, ale później z radością podziwiała widoki. Pokazywała mi domki, a potem zadawała na temat tego gdzie są rodzice skoro jesteśmy w chmurach i ich nie widać. „No cóż. Może niebo jest gdzieś indziej i żeby ich zobaczyć trzeba dużo latać?". Zmyślanie odpowiedzi nie jest dobre, ale odpowiadaniem pytaniem na pytanie już tak. Daje się znać, że się nie wie, a jednocześnie można nakierować dziecko na inny domysł.

Na parkingu czekał Rin, który w końcu kupił sobie auto. Nie było jakieś nowe i super wypasione, czy tak jak kiedyś marzył sportowe, ale duże i pojemne. Dlaczego? Bo Roxel znowu „najadła się bobu" i jest w ciąży. Ten bub musi jej bardzo smakować skoro tyle chce mieć dzieci.

- Hej Piękna. - podchodzi i tuli na przywitanie, a potem schyla się do Emmy, która schowała się za mną i trzyma kurczowa króliczka, którego podobno kupił jej Etan jak się dowiedział o ciąży. - Cześć... a do ciebie jak mam mówić? Księżniczko? Myszko? - uśmiecha się.

- Proponuje Sówko. Ma śliczne etanowe oczęta. - głaszczę ją po główce, a ona jeszcze bardziej wtula się w moją talie.

- Sówko. Co powiesz na lody? Lubisz lody prawda?

- Tak. - odzywa się nieśmiało dziewczynka.

- Chciałabyś pójść z księciem dziecięcej rozkoszy do jego królestwa?

Nie wiem od kiedy on się stał taki kochany dla dzieci, ale to urocze. Wiem, że dobrze zajmuje się Simonem. Miał co prawda kilka wpadek. Zdarzało mu się mdleć na widok kupy, ale jakoś szybko trzeźwiał. Nawet nie imprezuje tyle co wcześniej. Weekendy spędza z Roxy na kanapie przy filmie albo serialu.

Chcąc nie chcąc jego tekst o „królu dziecięcej rozkoszy" jest trochę przesadzony, bo brzmiało to pedofilsko, ale mała nie ma tak porąbanej psychiki jak ja.

- Tak. - mówi i delikatnie się uśmiecha.

- To musisz mi przyrzec na mały paluszek, że będziesz grzeczna, a wtedy będziemy się bawić w co tylko zechcesz, zgoda? - wyciąga do niej mały paluszek, a ona po chwili również to robi – Okej. W takim razie zawieziemy ciocie do domu i pójdziemy się pobawić.

- Dlaczego beze mnie? - pytam i udaje smutną minkę – Byłam niegrzeczna?

- Sorki, Tris, ale masz inne plany.

Patrzę na niego i jestem trochę zdezorientowana. Nie mam planów. No dobra muszę odebrać rzeczy ze starego domu, ale to później. Nie wiem kiedy dojadą, ale na pewno nie dziś. Czego nie wiem co on wie?

Pochyla się nade mną i zabiera ode mnie walizki. W międzyczasie szepcząc do ucha.

- Shemowi odwala. - prostuje się i pakuje walizki do samochodu, a ja się zastanawiam, co znowu odjebał i jak bardzo ucierpiały na tym relacje wszystkich. - Wsiadajcie.

* * *

Rin staje przed moim domem i pomaga mi wyciągnąć walizki. Czuję jakieś dziwne wrażenie, że na górze panuje atmosfera czarna i ponura.

- Będzie dobrze. Na górze nikogo nie ma. Kevin przeprowadził się do Kejli. Nie martw o Emmę. Zabiorę ją i Simona do wesołego miasteczka.

- To dziwne, ale nie pocieszyłeś mnie. - śmieję się niemrawo

- Dasz rade. Zadzwoń. Jak nie zadzwonisz to znaczy, że potrzebujecie więcej czasu i zabiorę Sówkę do siebie.

- Dziękuję, ale wątpię by do czegoś doszło.

GOOD RICH but still BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz