┏━━━━━━━━━┓
( chapter twenty-seven . . . relationships)
( elizabeth's pov)┗━━━━━━━━━┛
usiadłam na ziemi obok jeremiego z zamiarem pomocy. widziałam, jak od dłuższej chwili zastanawiał się, jaką farbę do transparentu wybrać. blondyn spojrzał w moją stronę i uniósł jedną brew do góry.
"weź zielony. to w końcu wiosna się zaczyna" wskazałam na małe wiaderko z farbą.
"wiosna zaczęła się miesiąc temu" przewrócił oczami, ale i tak wziął zieloną farbę. westchnęłam i wstałam z podłogi.
podeszłam do any. usłyszeliśmy, jak ktoś wchodzi do sali i moje oczy zwróciły się w stronę drzwi. do środka weszli jack, jaeden i finn. na tym ostatnim zatrzymałam oczy na trochę dłużej.
"liz!" podskoczyłam w miejscu, gdy ana uderzyła pięścią w stół. spojrzałam na nią zaskoczona. "ogarnij się. do balu zostało mało czasu"
"ale nie jest on dzisiaj" próbowałam grać spokojną, ale chłopacy zaczeli iść w naszą stronę.
nie to, że mi przeszkadzali. bardziej chodziło o to, że z finnem nikomu nic nie powiedzieliśmy. chociaż było o czym? jak tylko się obudziłam, to go nie było. i nie wiedziałam, czy to wszystko znaczyło, że jesteśmy razem, czy coś innego.
"ale będzie w sobotę, więc się ogarnij, okej?" wyprostowała się, żeby spojrzeć mi w oczy. "i jeszcze jedno - czy masz z kim iść na bal?" zapytała, a ja pokręciłam głową na nie. "no ładnie. nie chcę, żebyś szła sama-" odchrząknęłam, wskazując na chłopaków, którzy stali za nią. ana odwróciła się i szeroko uśmiechnęła na widok jacka, finna i jaedena. "oh, hej"
"witamy, witamy" jack uśmiechnął się uroczo i pomachał ręką. "to co możemy zrobić, szefowo?" zapytał, zwracając się do anastasi.
"ty możesz pomóc jeremiemu" wskazała na blondyna, który właśnie zaczynął pisać na transparencie. "jaeden ty idź do wyatta, bo ma problem z balonami" brunetka westchnęła. gdy tylko ktoś powiedział coś o wyattcie, to się wkurzała. nie miałam dokładnie pojęcia dlaczego, ale cóż. "a ty finn idź z liz po serpentyny i więcej papieru" wskazała na nas obu, po czym wróciła do swojej roboty.
jack i jaeden poszli robić swoje, a ja i finn dalej staliśmy bez ruchu. w końcu, gdy brunet na mnie spojrzał, wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść w stronę wyjścia z sali.
"gdzie idziemy dokładnie?" finn zapytał się mnie, jak był już obok mnie.
"do klasy artystycznej" odpowiedziałam krótko. przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy, do póki finn mnie nie zatrzymał. "co ro-" przyciągnął mnie do siebie za rękę i po chwili czułam, jak mnie całuje. nie trwało to długo, ale i tak poczułam motylki w brzuchu. "finn" uderzyłam go lekko w klatkę piersiową wolną ręką. chłopak się zaśmiał, po czym pocałował mój policzek. "no co ty robisz?" nieświadomie się uśmiechnęłam.
"nie mogę cię całować?" zapytał, a gdy już miałam odpowiadać, przerwał mi. "oh, nie mów mi, że nikomu nie powiedziałaś" uniósł brwi do góry.
"niby o czym miałam mówić?" zagryzłam wargę. finn dalej się ode mnie nie odsunął i tylko mi się przyglądał. "możesz odpowiedzieć?"
"pójdziesz ze mną na bal wiosenny?" zapytał, ignorując to, o co wcześniej go zapytałam. prychnęłam, odsuwając się. brunet wyglądał na zdezorientowanego, co uważałam za zabawne. uśmiechnęłam się delikatnie i odwróciłam się od niego. "lizzy?"
"ale o jaki bal wiosenny chodzi?" zaśmiałam się i zaczęłam szybciej ruszać się w stronę artystycznej.
•
"tutaj" wskazałam na kartki, schowane za pudłami. finn stanął obok mnie, gdy je wyjmowałam. "znalazłeś serpentyny?" zapytałam, kładąc papier na jednym z dwóch stolików.
"właśnie nie" westchnął i znowu rozejrzał się po sali.
"no tak na pewno tego nie znajdziesz" prychnęłam i podeszłam do szafy. "patrzyłeś tutaj?" zaczęłam przeszukiwać jej zawartość.
"chyba tu są"
"gdzie?" odwróciłam się do niego i po raz kolejny tego dnia poczułam jego usta na moich. tym razem jednak szybo go od siebie odsunęłam. zobaczyłam, jak robi smutną minę. "przestań tak robić" zarządziłam.
"lizzy, nie bądź taka" dalej miał ten sam wyraz twarzy. teraz jednak położył swoje dłonie na moich biodrach i zaczął robić małe kółeczka palcami. łaskotało mnie to, ale próbowałam się powstrzymać przed śmianiem.
"jaka?" zapytałam szybko.
"shhh" pochylił się znowu i mnie pocałował. tym razem na dłużej, bo go od siebie nie odsunęłam. owinęłam jego szyję rękoma i pogłębiłam pocałunek. moje serce szalało i czułam miłe ciepło od strony finna. byłam taka szczęśliwa, że w jakimś sensie wybrał mnie. "widzisz. zawsze można się pobawić" powiedział, gdy się ode mnie odsunął. uderzyłam go w ramię. "ała" zaśmiałam się, na jego reakcje. "tak, śmiej się"
"to ty zacząłeś" wzruszyłam ramionami, dalej mając ręcę w okół jego szyi.
"ja? niby-"
finn odsunął się ode mnie szybko, gdy usłyszeliśmy, jak ktoś chodzi po klasie. po chwili przed nami stanął jack. spojrzał na nas z małym uśmieszkiem.
"tak myślałem" zaczął kręcić palcem. westchnęłam cicho i spojrzałam na finna. brunet, który miał teraz czerwoną twarz, już na mnie patrzył. "czyli udawanie się skończyło, hm?" zaśmiałam się, wracając wzrokiem do jacka.
"tak. skończyło się"
•
musze w końcu napisać coś nowego, bo to ff kończy się już w następny poniedziałek/wtorek hmoh well
do napisania
CZYTASZ
MADE UP! WOLFHARD
Fanfiction༄⋆.࿐ 𝐌𝐀𝐃𝐄 𝐔𝐏 ! ❝ it's not living, if it's not with you ❞ elizabeth anderson myślała, że pomysł jej przyjaciółki nie był taki zły. myliła się? ( finn wolfhard × fem! oc ) ( theodeckerr, 2018 ) 50 w #fanfiction 25.08.19