}5{

313 35 3
                                    

Mingyu przeciskał się przez tłumy innych uczniów, wytrwale dążąc pod odpowiednią salę, gdzie odbyć się miała lekcja matematyki. Z ręką na sercu mógł przysiąc, że nienawidzi tego przedmiotu, choć jego oceny i tak były z niego bardzo dobre. Nie lubił tych wszystkich praw, wzorów i twierdzeń, a jednak jak każdy uczeń musiał się z nimi uporać. Tak więc dążył do odpowiedniego pomieszczenia, starając się nie trącać przez przypadek zbyt dużej liczby uczniów, co i tak było dość trudne, zważywszy na to, że było ich zwyczajnie zbyt wielu, aby uważać na każdego z osobna, a kiedy Min jeszcze starał się iść dość szybko, stawało się to niemal niewykonalne.

Nawet nie zarejestrował dokładnego momentu wypadku, który spowodował. Wpadł na korytarzu na jakieś małe ciało, które odbiło się od jego klatki piersiowej i poleciało w dół, wydając z siebie dość głośny jęk bólu. Chłopaka jakby nagle sparaliżowało, zatrzymał się raptownie, chwiejąc się lekko do tyłu. Zauważył, że jego sylwetka była nieco bardziej postawna, niż ta poszkodowanej osoby, więc jego siła uderzenia nie zwaliła z nóg, natomiast drobna, jak się okazało dziewczyna siedziała na zimnej podłodze, a ludzie z dwóch stron omijali ją, wcale nie kłopocząc się, aby jej pomóc.

Musiało to wyglądać nieco zabawnie, kiedy Min szybko upadł na kolana, przyglądając się dziewczynie i pytając, czy wszystko z nią w porządku. Prędko okazało się, że niemal staranowaną przez niego dziewczyną jest Yongsun, dobrze znana mu rok starsza uczennica.

— Noona! Boli cię coś? Możesz wstać? Tak bardzo przepraszam, nie chciałam na ciebie wpaść — zaczął się tłumaczyć, trzymając swoje duże, w porównaniu do ciała dziewczyny, dłonie na jej dość kościstych ramionach. Jego spojrzenie skakało od twarzy towarzyszki po jej dłonie, czy resztę ciała, jakby chciał się upewnić, że nie uległa poważniejszym uszkodzeniom. — Chodź, wstaniemy, bo jeszcze ktoś nas zdepcze.

— To bardzo miłe z twojej strony — uśmiechnęła się lekko brunetka, gdy młodszy ułożył swoją rękę na jej talii, pomagając jej wstać i upewniając się, że nie straci równowagi, i nie upadnie ponownie. Min zaczął prowadzić nieco zarumienioną i bardzo zawstydzoną dziewczynę w stronę ściany, w dalszym ciągu trzymając ją delikatnie, martwiąc się o to, że mógłby wyrządzić jej krzywdę. Wyglądała przy nim na tak malutką i kruchą, że naprawdę bał się o jej stan.

Przyglądał się jej spod grzywki, która delikatnie wpadała mu do oczu, kiedy przystanęli, a on wreszcie zdjął swoją dłoń z jej pleców. Dziewczyna jakby się skrzywiła, a Min wyraźnie przestraszył.

— Czy coś cię boli? — zapytał szybko, ponownie pomagając dziewczynie stać prosto. Starsza złapała się jego ramienia dość mocno, starając się przy tym nie wbijać swoich długich paznokci w skórę Kima.

— Mhm — mruknęła cicho przygryzając swoją dolną wargę, a Min nieznacznie pobladł. — Odrobinę boli mnie kostka. — Przyznała, jeszcze mocniej, o ile to było w ogóle możliwe, uczepiając się jego rękawa. Wyczuwała pod palcami zarysowane mięśnie młodszego i widać było, że bardzo jej się to podoba. — Czy mógłbyś odprowadzić mnie do pielęgniarki? Nie jestem pewna, czy dam radę iść sama.

Spojrzała na niego, zadzierając swoją śliczną buzię do góry. Spod przymrużonych rzęs uważnie skanowała twarz wyższego, a na jej obliczu gościł wyraźnie błagający wyraz. Serce Mingyu zabiło boleśnie na samą myśl, że to przez niego tej dziewczynie mogło coś dolegać. Nie liczyło się dla niego to, że może spóźnić się na lekcję, czy w ogóle na nią nie dotrzeć. Miał zbyt wielkie wyrzuty sumienia, aby nie przystać na jej prośbę.

— W porządku, dasz radę iść? — zapytał zatroskany, a mniejsza jedynie przytaknęła z niemrawym wyrazem twarzy.

Kiedy brunetka wolno pokręciła głową na nie, delikatnie owinął swoją rękę wokół jej pleców, natomiast tę drugą, która znajdowała się dalej od Yongsun, położył na jej ramieniu, zaczynając kierować ich dwójkę w stronę gabinetu pielęgniarki. Szli dość wolno, przez co Min miał możliwość obserwowania dziwnych spojrzeń, jakie rzucali im inni uczniowie szkoły, ale starał się nie zwracać na nie uwagi. Nie jego sprawą było to, co pomyślą sobie zupełnie obcy mu i obojętni ludzie, on tylko pomagał swojej koleżance, i czułby się źle jakby tego nie zrobił.

Thanks »Meanie« ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz