}7{

253 32 9
                                    

Mingyu naprawdę obawiał się pójścia do szkoły po minionym weekendzie. Wiedział, że odrobinę zaszaleli z chłopakami na swoim małym wypadzie, oraz zdawał sobie sprawę z tego, że niezbyt korzystne zdjęcia znalazły się zarówno na Instagramie Chanhyuna, jak i ich nowo poznanych koleżanek, które okazały się zdecydowanie niedyskretne. Tak właściwie to był ten mniejszy problem, ponieważ oczywiście zaistniał jeszcze jeden. Min obawiał się, że Choi wcale nie żartował, mówiąc o tym, że doradził Yongsun przefarbowanie się na blond. Kim nie miał pojęcia, jak zareaguje jeśli zobaczy dziewczynę w nowym kolorze włosów, nie chciał robić jej przykrości, ale to naprawdę bardzo głupie z jej strony, że uwierzyła jego przyjacielowi. Dodatkowo jeżeli w jasnym byłoby jej nie do twarzy, Mingyu miałby zwyczajnie wyrzuty sumienia. Mimo wszystko to była jego wina.

Wszystkie jego wątpliwości rozwiały się w chwili, gdy zupełnie przez przypadek mijał na korytarzu zarzucającą na ramię swoje zabójczo blond włosy Yongsun, która wyglądała w nich nawet śliczniej, niż wcześniej, a Min mógłby przysiąc, że to było niemożliwe. A jednak. Dziewczyna sama mu to udowodniła, mrugając w jego stronę swoimi ciemnymi oczętami i posyłając zabójczy uśmiech ust wymalowanych ładną, czerwoną szminką. W takich momentach Mingyu zastanawiał się, czy naprawdę woli chłopców. To chyba właśnie wtedy uświadomił sobie, że jest jednak biseksualny.

Dziewczyna pomachała do niego swoją małą rączką, a on nieśmiało jej odmachał, garbiąc się odrobinę pod wpływem spojrzeń towarzyszek Yongsun. Wszystkie patrzyły na niego jakoś tak mało przyjaźnie, jakby zaraz miały się na niego rzucić i wydłubać mu oczy. Przyspieszył swojego kroku, wpatrując się w podłogę, aby uniknąć ponownego spoglądania w stronę małej grupki dziewczyn. Co prawda nie spieszyło mu się zbytnio, ale zawsze wolał sobie spokojnie posiedzieć pod salą lekcyjną te dodatkowych kilka minut, niż później biec tylko po to, aby nie spóźnić się na zajęcia. Z Yongsun porozmawia sobie trochę później, co do tego nie miał wątpliwości, ponieważ jeśli dziewczyna rzeczywiście przefarbowała się specjalnie dla niego, pewnym było, że zechce pokazać mu się z nieco mniejszej odległości.

W klasie zajął swoje stałe miejsce, w rzędzie od okna na miejscu oddalonym od środka pomieszczenia, a po jego prawej stronie zaraz przysiadł się Chanhyun, który był stałym partnerem w ławce Mingyu. Przed nimi oczywiście siedział Jungkook z Yugyeomem, gdyż ta czwórka była raczej przeważnie nierozłączna.

— Chłopaki! — Kook nie zważając na rozpoczęte zajęcia odwrócił się do przyjaciół z głupim, zadziornym uśmiechem na twarzy. Oparł swoje dłonie o oparcie własnego krzesła, przyglądając się dwójce przyjaciół. — Widzieliście już Noonę? Ja tak i przyznam, że choć naprawdę mocno się śmiałem, nie dało się nie zauważyć tego, że zmiana wyszła jej na lepiej. Mingyu, ty farciarzu.

— Daj spokój, wcale tego nie chciałem i dobrze o tym wiesz — fuknął wymijająco wyżej wspomniany, chwytając między swoje długie palce jeden z ołówków. Oparł się wygodnie na krześle, udając, że słucha tego, co nauczyciel tłumaczy przy tablicy. W rzeczywistości nie obchodziło go to ani trochę, ponieważ ten materiał miał już w całości opanowany i w czasie zmarnowanym na tej lekcji wolałby zrobić wiele innych, pożyteczniejszych rzeczy.

— Czy ty jej nie widziałeś jeszcze, czy co? Bo po tym, co mówisz, wydaje mi się, że jeszcze nie miałeś tej przyjemności — Chanhyun wydawał się oburzony postawą przyjaciela, kiedy tak wpatrywał się w niego swoimi szeroko otwartymi, ciemnymi oczyma zza długiej, nieco przysłaniającej je grzywki. Min uniósł na niego brwi, wyrażając tym swoją dezaprobatę.

— Widziałem i owszem, wyglądała... dobrze — odpowiedział po chwili ciszy, bazgrząc niedbale w swoim zeszycie. Starał się nie spoglądać na przyjaciela zbyt często, ani nie zwracać uwagi na Jeona, co chwilę obracającego się na swoim miejscu, aby przysłuchiwać się ich wymianie zdań. Widocznie sam również był nad wyraz zainteresowany tym tematem, choć to sam najbardziej nim dotknięty nie wyrażał nadmiernej ciekawości i zaangażowania, Kim raczej starał się ich ignorować, tak samo, jak ich głupie odzywki.

Thanks »Meanie« ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz