Brunet zawiesił swoją kurtkę na jednym z haczyków przyczepionych do wewnętrznej ścianki własnej szafki i upchnął szalik na jednej z małych półeczek. Dopiero dotarł do szkoły i można śmiało stwierdzić, że był porządnie przemarznięty. Awaria samochodu jego mamy okazała się nieco poważniejsza, niż ktokolwiek wcześniej podejrzewał, dlatego Kim już od paru dni podróżował do liceum komunikacją miejską, marznąc w oczekiwaniu na autobus, jak i w drodze z przystanku do budynku szkoły. Jego dłonie były nieco zdrętwiałe, mimo, że chłopak miał na sobie rękawiczki przez całą drogę, tak samo jego nos odrobinę piekł od ciepła, które na całe szczęście panowało wewnątrz budynku.
W podziemiach szkoły, gdzie mieściły się szafki uczniów zgromadziła się już pokaźna liczba osób, które rozmawiając tworzyły przyjemny gwar. Mingyu zmieniał swoje zimowe, ciepłe buty na wygodne tenisówki, w których poruszał się po korytarzach, narzekając w myślach na tak okrutną pogodę. Bywały momenty, gdy uwielbiał zimę, ale zdecydowanie częściej po prostu jej nie znosił przez wieczny mróz i zaczerwienioną od niego twarz.
Chwycił swój plecak, w którym znajdowały się wszystkie potrzebne mu zeszyty oraz jedna dodatkowa książka z zadaniami z angielskiego, którą wziął specjalnie na lekcję odbywającą się po lekcjach. Nastał kolejny piątek, a wraz z nim korepetycje, których udzielał Wonwoo, więc Mingyu musiał być odpowiednio przygotowany, nawet kosztem odrobinę cięższego za sprawą grubej książki plecaka. Nie spodziewał się, że kiedy uniesie spojrzenie znad ziemi, przed jego oczami ukaże się chłopak, który właśnie w tamtym momencie zajmował jego myśli. Pomijając to, że bardzo rzadko zdarzało się, aby Jeon nie pojawiał się w jego głowie.
— Oh, witaj Wonwoo — sapnął zaskoczony, zarzucając plecak na ramię. Jeon wyglądał, jakby stał w tamtym miejscu, parę kroków od niego już przez parę chwil, ponieważ cała postawa jego ciała świadczyła o tym, jak niezręcznie się czuł, a Min nie wykluczał takiej ewentualności. Często zdarzało mu się coś przeoczyć, a już zdążył się przekonać, że Woo raczej nie odzywa się jako pierwszy, nawet w sytuacji, w której by tego chciał lub potrzebował.
— Hej Mingyu — odezwał się chłopak, podchodząc parę kroków bliżej. Kim uśmiechnął się do niego, mając nadzieję, że Won powie coś jeszcze, ponieważ łatwo było się domyślić, że pojawił się przy jego szafce z jakiegoś powodu, a jego klasa miała swoje miejsce na innym korytarzu. Gyu nie chciał go pospieszać, choć gdzieś z tyłu głowy posiadał tę świadomość, że nie mają zbyt wiele czasu do dzwonka i jeżeli chłopak faktycznie czegoś potrzebował, ewentualnie chciał porozmawiać, musiał się streszczać. Co nie oznacza oczywiście, że gdyby Jeon tego potrzebował, Kim nie urwałby się ze szkoły, bo zdecydowanie dla niego był zdolny to zrobić.
Cisza jednak trwała i nic nie zapowiadało tego, by Won miał ochotę odezwać się w najbliższym czasie. Jedynie stał z cieniem uśmiechu na ustach, przeskakując spojrzeniem po wszystkim, byle tylko nie spotkać oczu należących do dziewiętnastolatka. Min zaśmiał się cicho na jego (urocze) zachowanie, przyciągając tym uwagę szatyna, który wreszcie na niego spojrzał.
— Więc potrzebujesz czegoś? Coś się stało? — zapytał, starając się zachęcić młodszego do tego, być choć spróbował wyrazić to, co chciał. Nie chciał być nachalny, ale wiedział, że chłopak nie przychodziłby bez powodu.
— Nie — odpowiedź była krótka i treściwa, jednak niezupełnie taka, jakiej spodziewał się brunet. Zaśmiał się krótko na jego odpowiedź, obserwując jak na policzki chłopaka wychodzi piękny wyraz zakłopotania. Gyu wiedział, że nie było to do końca to, co chciał mu przekazać siedemnastolatek, dlatego cierpliwie czekał, aż chłopak zmieni swoje zdanie. — Albo tak. Właściwie to stało się. Musimy odwołać dzisiejszą lekcję.
CZYTASZ
Thanks »Meanie« ✔
Fanfickmg x jww ⚣ 》violence, high school au《 „Don't worry, it's safe right here in my arms " Kim Mingyu jest wrażliwym, dziewiętnastoletnim chłopakiem, w którego życie stopniowo wstępuje młodszy brat jego najlepszego przyjaciela, Jeon Wonwoo. Mingyu przek...