Mingyu bardzo powoli schodził ze schodów na parter tego zimowego, sobotniego poranka, by jak najbardziej było to możliwe odwlec chwilę konfrontacji z rodzicami. Poprzedniego dnia wrócił do domu zdecydowanie później, niż za zapowiedziane pół godziny. Wrócił nad ranem, mocno podpity i bez samochodu. Z czego to ostatnie było raczej plusem, bo gdyby wsiadł w takim stanie za kierownicę, albo spowodowałby wypadek i umarł, albo jego ojciec zabiłby go po powrocie do domu. Tak jakoś przez przypadek wyszło, że jego przyjaciel zaciągnął go na swoją imprezę, a Mingyu kompletnie wyleciało z głowy, że o wszelkich zmianach planów powinien powiadomić rodziców, którzy najpewniej wcale nie mieliby nic przeciwko jego dłuższym odwiedzinom u Jeonów, tylko w momencie, gdyby zostali o tym odpowiednio wcześnie powiadomieni. A w przeciwnym razie, jak się okazało, jego ojciec wraz z ciężarną matką czekali na syna w domu, aż do momentu, gdy przed szóstą rano wrócił go domu, mocno zmartwieni, a w efekcie końcowym również wściekli na pierworodnego, który wrócił cuchnący alkoholem, potem i papierosami. Jego ojciec natychmiast stwierdził, że jakiekolwiek rozmowy z nim w takim stanie są bezsensowne i odesłał syna do jego pokoju, zapowiadając poważną rozmowę z samego rana, dlatego właśnie Kim tak bardzo nie chciał schodzić do kuchni na śniadanie, ponieważ wiedział, że to właśnie tam dosięgną go konsekwencje jego bezmyślnych czynów.
Dziewiętnastolatek zastanawiał się, co mógłby zrobić, by uniknąć spotkania z rodzicami. Oczywiście rozważał ucieczkę z domu, czy udawanie, że zabija go właśnie kac, ale żaden z jego pomysłów nie wydawał mu się wystarczająco dobry, by wcielić go w życie. Pozostało mu jedynie w ślimaczym tempie zwlec się na sam dół i z cichym powitaniem na ustach wejść do kuchni, gdzie zajął swoje stałe miejsce, podczas gdy jego rodzice krzątali się przy blacie, przygotowując jedzenie. Było tak cicho i spokojnie, a poza odpowiedzeniem mu na 'dzień dobry' małżeństwo wcale się nie odzywało, jedynie Minho nucił coś pod nosem, razem z żoną ignorując obecność syna w pomieszczeniu. To było chyba nawet gorsze, niż gdyby od razu zaczęli prawić mu kazanie. Byli tak spokojni, że Mingyu myślał, że zaraz tego nie wytrzyma. Jedynym dźwiękiem poza cichą melodią jego ojca było tępe dzwonienie wewnątrz jego głowy spowodowane kacem.
Zachowywali się, jakby zupełnie nic się nie wydarzyło, za to ich syn siedział na krześle ze zgarbionymi plecami i mocnym poczuciem winy wymalowanym na twarzy.
w końcu zaczęło się coś dziać. Jego mama podeszła do zastawionego stołu i usiadła na swoim miejscu, a zaraz za nią pojawił się jego tata, który miał pogodny, a zarazem poważny wyraz twarzy, tak bardzo typowy dla niego. Gyu nie wiedział, czy nadal się na niego złoszczą, czy już nie, ale wiedział, że rozmowa na ten temat go nie ominie bez względu na to, jaki stosunek mieli do tego jego rodzice.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak infantylne, nieodpowiedzialne i głupie było twoje zachowanie? - zapytał prosto najstarszy z ich rodziny, zabierając się za jedzenie, ale nadal utrzymując z synem kontakt wzrokowy, jakby chciał mu przekazać, że cały czas ma go na oku. Mingyu przełknął ciężko ślinę, on wcale nie myślał o jedzeniu. Martwił się, że gdyby tylko coś zjadł, nie pobyłoby to w jego żołądku dłużej, niż pół godziny.
- Tak -odpowiedział krótko dziewiętnastolatek swoim zachrypniętym głosem, spuszczając spojrzenie na swoje splecione pod stołem dłonie. Czuł się okropnie z tym, co zrobił, ponieważ wiedział, że jego rodzice się martwili, ale szczególnie obwiniał się o to, że sprawił, że jego mama się stresowała, gdy w swoim stanie kategorycznie nie powinna.
Poprzedniego dnia po prostu nawet nie przemknęło mu przez myśl, że mógłby ich uprzedzić o tym, że zostaje u Jeonów. Potrzebował się czegoś napić i zapomnieć o sytuacji, która miała miejsce przed ich domem z udziałem Wonwoo, a potem wszystko potoczyło się samo. Było tam zbyt wielu znajomych, by pozwolili oni wyjść mu z imprezy przed jej końcem i tak właśnie spędził tam parę ładnych godzin na piciu i staraniu się zapomnieć.
CZYTASZ
Thanks »Meanie« ✔
Fanfictionkmg x jww ⚣ 》violence, high school au《 „Don't worry, it's safe right here in my arms " Kim Mingyu jest wrażliwym, dziewiętnastoletnim chłopakiem, w którego życie stopniowo wstępuje młodszy brat jego najlepszego przyjaciela, Jeon Wonwoo. Mingyu przek...