- A więc? - spytał Gregory, przypatrując się każdemu z członków, tak zwanego kółka różańcowego. Spojrzałem na osoby po mojej prawej i lewej stronie. Wyglądały na zamyślone. Jedyny nie miałem pojęcia, nad czym powinienem był się skupić. Na Sebastianie, na innych, czy nad własnym światem wyobraźni i niespełnionych marzeń?
- Sebastian... na co wpadłeś przez te parę minut? - Violet zbliżył się w stronę chłopaka niebezpiecznie blisko. Widziałem też, że na ciemnowłosym nie wywarło to wielkiego wrażenia, a nawet zdawało się być czymś naturalnym.
- Cóż, jako że już dawno wspominałem, że jestem zagorzałym fanem Romea i Julii... Tak, więc i teraz staję za wystawieniem tej sztuki - dokończył. Chwilę potem zaczęły się grupowe szepty, ocenianie. Nie mogłem w to uwierzyć. Sebastian preferuję ten sam spektakl, najpiękniejszej tragedii miłosnej, co ja.
- Jestem za! - wyrwałem. Zapomniałem, że nie mówię teraz tylko do siebie, lecz do reszty grupy. Swoim krótkim wystąpieniem, sprawiłem że wszystkie oczy w grupie, skupiły swoją uwagę na mnie. W tym oczy Sebastiana. Patrzyły z wyraźnym zdziwieniem i odrobiną zainteresowania.
- Ach, ta niezręczna cisza - pomyślałem.
- Hm, okej. A jaki ty masz pomysł? - tym razem Violet skierował to jakże, stresujące pytanie do mnie.
- Cóż, hm - modliłem się o to, abym po raz kolejny nie wprowadził niefortunnej ciszy. Niestety, ale chyba mi nie wyszło. Starałem się uspokoić i nie stresować. Przez chwilę skupiłem się nad własnymi uczuciami, przemyśleniami.
- Uważam, że pomysł Sebastiana jest naprawdę dobry, ale nie każdy nastolatek rozumiem tą jakże piękną tragedię. Przykładem są chociażby moi rówieśnicy. Do czego zmierzam? Cóż, uważam że dobrym pomysłem byłoby połączenie tej historii z czasami współczesnymi, na pewno wiele osób zainteresowałby ten pomysł. Romeo i Julia w czasach współczesnych, a żeby jeszcze bardziej przyciągnąć widownię, ciekawie byłoby przedstawić to jako Romeo i Julek, czyli zakazana miłość homoseksualna. Gwarantuję, że wiele dziewczyn z chęcią zobaczy coś takiego - odetchnąłem. Zmachałem się przy tej wypowiedzi. Obecnie trochę obawiam się reakcji innych aktorów.
- E, ludzie jestem za tym! To jest najbardziej pokręcony i kontrowersyjny pomysł jaki kiedykolwiek słyszałem! Punktujesz sobie u mnie Phantomhive! - krzyczał zachwycony Cheslock. Aż zrobiło się miło na sercu.
- Popieram! Kreatywność i kontrowersyjność w stu procentach. Nieźle Phantomhive! - wyrwał kolejny członek teatru.
- Nigdy bym nie pomyślał, że znajdą się tu osoby popierające homoseksualizm. Jestem za! - wiele osób popierało to co powiedziałem, czułem się naprawdę ważny, ceniony. Czułem po prostu spełnienie.
- W porządku. Jako, że pomysł Ciel'a i Sebastiana przyjął się bardzo dobrze, wystawiamy to - oświadczył wszystkim Gregory. Na następnym spotkaniu wybierzemy głównych aktorów, jak i pozostałych. Na dzisiaj to tyle! Możecie zbierać się do domu - powiedział otwarcie Violet.
- Brawo, brawo Ciel. Ludzie z teatru są zachwyceni, tak trzymaj! - poklepał mnie po ramieniu, po czym zgarnął szkicownik i zawinął się z Cheslock'iem do domu. Niezdarnie zakładałem kurtkę, w której wyglądałem jak mały Eskimos.
- Kurczę chyba suwak się zepsuł - pomyślałem. W tym samym czasie ciągnąłem z całą siłą w górę, za to małe ustrojstwo.
- Może pomogę? - usłyszałem za sobą. Był to Sebastian. Skinąłem na to głową.
- Myślałem, że jako jedyny nie opuściłem jeszcze sali - powiedziałem do wyższego ode mnie chłopaka.
- Spokojnie, ja też nie za szybko się ubieram. Często czekają na mnie z zamknięciem sali - uśmiechnął się, przy okazji naprawiał mój nieznośny suwak. - No dalej ty mała cholero - gadał do siebie. Chwilę potem naprawił małe dzieło szatana - suwak.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się.
- Nie ma sprawy, poza tym nie mógłbym wyjść bez ciebie. Jesteśmy umówieni, prawda? - spojrzał na sporo niższego mnie.
- T-tak, prawda. - zarumieniłem się. Byłem przekonany, że powiedział to z grzeczności i dobrego postępowania. Bo widać było, że etykieta dobrego wychowania jest mu bardzo dobrze znana.
- To do zobaczenia chłopcy! - pomachał nam Violet czekający na Cheslock'a, który wiązał buty. Zawstydzony odpowiedziałem na jego gest.
- Mam nadzieję, że niczego się nie domyśla - błagałem w duszy. Krocząc koło Sebastiana, czułem się bezpiecznie.
- Proszę - otworzył przede mną drzwi, prowadzące do wyjścia na zewnątrz. Znowu się zarumieniłem.
- Cholera, jeśli będę tak robić, za każdym razem w jego obecności. Domyśli się o co mi biega - rozmyślałem. Lecz ciężko nie okazywać uczuć przy kimś, kto ci się podoba.
- Nad czym tak myślisz? - wyrwał mnie z mojego własnego wymiaru. Czułem się lekko zakłopotany. Sebastian nie jest głupi. Za pewne już powoli zaczął łączyć ze sobą fakty. Starałem się opanować sytuację.
- Wiesz, dużo rozmyślam nad ogólnym sensem egzystowania. Chyba każdy tak ma, prawda? - odpowiedziałem, a zarazem spytałem trochę spięty.
- Prawda, także często tak mam - uśmiechnął się, a ja odetchnąłem z ulgą.
———————————————————————
Po około 15 minutach znaleźliśmy się w niedużej kawiarnii z japońska herbatą. Pomieszczenie przywoływało wiele wspomnień. Gdy miałem wolniejsze dni przychodziłem tu z rodzicami. Spędzałem w tym miejscu ogrom czasu wolnego. Było tu przytulnie, a herbata wyjątkowo mi smakowała, nie mogłem skarżyć się na jej konsystencję, którą poza tym porównywałem do magicznej mikstury.
- Proszę - Sebastian ponownie otworzył przede mną drzwi, a gdy weszliśmy pomógł zdjąć moją kurtkę. Zupełnie jakby był moim lokajem. Następnie odsunął przede mną krzesło, abym mógł usiąść. Czułem się trochę jak na randce, na której nigdy nie byłem.
- To jaką herbatę sobie życzysz? - zdziwiłem się. Nie miałem pojęcia, że to on będzie stawiał.
- Duża, zielona, ciepła, brzoskwinka na pół z różą - powiedziałem. Na co on uśmiechnął się i podszedł do kasy. Podczas czekania, przyglądałem się Sebastianowi. Ideał, bez dwóch zdań. Jego włosy, oczy, blada karnacja, ręce. Jego blade ręce, długie zgrabne palce, wyciągające banknoty. Idealnie czarne paznokcie. Rozmarzyłem się. Spostrzegłem, że niósł takie same herbaty do naszego stolika.
- Ach, zapomniałem róża na pół z brzoskwinią, moje ulubione połączenie. A właśnie, nie wiedziałem jakie dodatki sobie zażyczyłeś. Więc zdałem się na swój gust smakowy i wybrałem truskawkowo - arbuzowe kuleczki - podał mi moją upragnioną herbatę.
- Jejku, moje ulubione dodatki - zaskoczył mnie, ponownie. Spojrzeliśmy się na siebie i zaśmieliśmy.
- No to się dobraliśmy - stwierdził Sebastian biorąc łyka różano brzoskwiniowej herbaty. - Tak, poza tym. Miałem spytać, czy ty też uważasz Romeo i Julię za jedną z bardziej romantycznych tragedii? Dodatkowo, muszę przyznać że twój pomysł był genialny! Bardzo mnie urzekł - uśmiechał się do mnie. Wyglądał cholernie przystojnie. Myślałem, że zwariuję mój ukochany docenił moje starania.
- Tak, czytałem chyba z siedem razy. ,,Romeo i Julia" za każdym razem porusza moje serce, jeśli mam być szczery - odpowiedziałem zupełnie naturalnie, bez cienia kłamstwa. W tamtym momencie zapragnąłem więcej wspólnych chwil z chłopakiem o kruczoczarnych włosach.
- Dużo podobieństw widzę - zwrócił uwagę. Biorąc kolejny łyk herbaty, która dzisiejszego dnia smakowała jeszcze lepiej. Dzisiaj wszystko zdawało się być lepsze. Jeśli to dzięki Sebastianowi, chcę spędzać każdy dzień z nim. - A mam jeszcze jedno pytanie, jak wpadłeś na ten pomysł? - przyglądał się zaintrygowany.
- Cóż, homoseksualizm w dzisiejszych czasach jest coraz bardziej widoczny. Czasami, gdy widzę na ulicy dwóch chłopców spacerujących za rękę. Robi mi się miło na sercu i cieszę się ich szczęściem. Ale dokładniej... co skłoniło mnie do tego pomysłu, chyba najbardziej pragnienie akceptacji wśród młodzieży. Nie mówię o starszym pokoleniu, bo wiadomo inne czasy, przekonania. Ale ludzie w naszym wieku nie powinni mieć w tej sprawie jakiegoś komunistyczne albo średniowiecznego podejścia do osób tej samej płci, będących w związku. Jako, że jestem tolerancyjny chciałbym, aby inni też byli. Wiem, że całego świata do tego nie przekonam, ale gdyby udało mi się wpłynąć na ludzi ze środowiska szkolnego. Czułbym, że w jakimś stopniu odniosłem sukces - wytłumaczyłem, po czym wziąłem łyk mojej ukochanej herbaty. Obserwowałem przy tym reakcję Sebastiana w kwestii mojej wypowiedzi. Mam nadzieję, że nie ma o mnie teraz dziwnego zdania. Powiedziałem to co czułem od dawna.
- Lubisz widok chłopców trzymających się za rękę... podobałoby ci się, gdybyśmy spróbowali chodzić tak samo jak oni? - spytał uśmiechnięty. Zamurowało mnie. Poczułem, że serce zaczęło bić znacznie szybciej.
- On na pewno żartuje, n-nie mówi na poważnie - pomyślałem, poczułem jak policzki zaczęły się czerwienić. Spoglądałem w jego kierunku lekko speszony.
- Spokojnie, żartuję. Jeszcze by mnie oskarżyli o pedofilię. A tak na poważnie. Mam bardzo podobne zdanie do twojego, wręcz identyczne - potwierdził. Czułem jak zagląda w głąb mojej duszy, przerażajace. Miałem ochotę wziąć kolejny łyk, lecz gdy pociągnąłem za słomkę. Kubeczek okazał się być pusty.
- To co dobre szybko się kończy - zerknąłem znacząco na pusty kubeczek.
- Przepraszam, jeśli jestem zbyt ciekawski, ale... czy to są twoje naturalne rzęsy? Wyjątkowo długie w dodatku jak na chłopaka - zainteresowany obserwował ruch moich oczu.
- Naturalne, nigdy w życiu nie malowałem się - oświadczyłem.
- Jesteś naprawdę piękny, zupełnie jak lalka z porcelany. Delikatny i... przepraszam brzmię dziwnie - chyba się zawstydził.
- N-nic się nie stało - zapewniałem, że wszystko jest w jak największym porządku. Poczułem motylki w brzuchu. - Dziękuję to bardzo miłe - zasłoniłem twarz, ponieważ zawstydziłem się.
- Ciężko byłoby skłamać na temat takiej urody - rozłożył ręce z pewnością siebie. Nagle usłyszałem jak coś zaczęło zmierzać w naszym kierunku. Strasznie hałaśliwa osoba, jej tupot można było usłyszeć z początku sali na samym jej końcu.
- Seba! - wydarła się. Dziewczyna o czarnych, krótkich, kręconych włosach. Jasnej karnacji, brązowych oczach. Ubrana była bardzo wyzywająco, śmiem stwierdzić że wyglądała jak tania dziwka. Zaczęła przymilać się do mojego Sebastiana.
- Beast... co ty tu robisz? - spytał.
- A tak jakoś przez przypadek, przechodziłam i widzę takiego przystojnego chłopaka w czarnych włosach z chłopcem i takie.. Sebuś to ty? No to myślę se wchodzę, jest ryzyko jest zabawa - rżała jak koń. W dodatku nie potrafiła się wypowiedzieć.
- Mam nadzieję, że Sebastian w takich nie gustuje - błagałem siły wyższe.
- Aha, ciekawe. Wybacz, ale jestem z przyjacielem, więc nie mogę rozmawiać - westchnął. Beast spojrzała na mnie automatycznie.
- O, nie zauważyłam cię! Jestem Beast, a ty? - spytała. Ma strasznie irytujący ton głosu, do tego jej wyluzowany sposób funkcjonowania... Niby wydaje się być ,,sympatyczna", ale te jej gesty w stosunku do Sebastiana, strasznie irytują mnie.
- Jestem Ciel - odrzekłem bez uczuć. Zapewne i tak nie odchodziłem ją, jednak nie mogłem powiedzieć tego samego w kwestii Sebastiana.
- Mally rozumiem, że to spotkanie po latach i chciałoby się porozmawiać, ale muszę odprowadzić kolegę do domu. Jest już późno, a ja odpowiadam za niego - stwierdził i wstał od stołu. Postanowiłem zrobić to samo.
- Seba miałeś nie mówić mojego prawdziwego imienia! Wiesz, że go nie lubię - skrzeczała jakby mutacje przechodziła.
- Wybacz, wybacz. Kiedyś może ponownie na siebie trafimy, ale nie dziś - ubrał mnie w kurtkę. Następnie niedbale zarzucił na siebie swoją własną. Opuściliśmy kawiarnię czym prędzej.
——————————————————————
Byliśmy w drodze do ,,mojej posiadłości", było już dość ciemno. Trochę obawiałem się ciemności.
- Przepraszam za to. Nie miałem pojęcia że na nią trafimy - czuł się zakłopotany.
- Nic się nie stało. To twoja była? - ponownie wyrwało mi się. Ale cóż, miałem prawo tak stwierdzić i o to spytać. Wtedy Sebastian zaśmiał się.
- Nie, na szczęście. Może zabrzmię jak cham, ale nie gustuję w takich plastikach. Gdyby przynajmniej umiała się wypowiedzieć, byłoby pół biedy - śmiał się jak opętany. Ucieszyłem się.
- Już obawiałem się, że masz jakiś fetysz do plastiku - również zacząłem się śmiać. Zauważyłem, że mój bucik się rozwiązał.
- Daj, a zawiąże - zapewnił Sebastian. Ukląkł i zaczął poprawiać moje sznurówki. Niczym w tych romantycznych filmach.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się. Sebastian to odwzajemnił.
- A ty Ciel, masz na koncie jakieś byłe? - dopytywał.
- Nigdy w życiu nie miałem dziewczyny - odpowiedziałem speszony - zacząłem uciekać wzrokiem.
- A byłych? - ponowił pytanie. Zawstydzał mnie.
- A to tym bardziej. Chyba obie płci nie przepadają za mną - byłem bliski łez.
- Dziwne, jesteś bardzo ładnym chłopcem i do tego inteligentnym - stwierdził.
- Naprawdę? - oniemiałem, prawie potknąłem się o własne nogi.
- Tak, mówię zupełnie szczerze. A i słodko się zawstydzasz - uśmiechnął się. Czułem, że zamieniam się w ludzki okaz buraka.
- Jesteś bardzo miły - zerknąłem na Sebastiana kątem oka. Wyjąłem na chwilę telefon, aby sprawdzić godzinę.
- Cholera! - krzyknąłem. Na ekranie widniało 20 nieodebranych połączeń od Francis. - Jest już godzina 20:15, moja ciotka dzwoniła do mnie dokładnie 2o razy. Jestem trupem! - zacząłem strasznie panikować. Mało brakowało, a zacząłbym piszczeć. Lecz trochę wstydziłem się w obecności starszego od siebie Sebastiana.
- Spokojnie. Załatwię to, pogadam z twoją ciocią. Będzie w porządku zobaczysz - starał się dodać mi otuchy. Postanowiłem mu zaufać.
———————————————————————
Wyjaśnił całą sytuację Francis. Byłem przekonany, że zamorduje mnie albo go. Lecz, gdy Sebastian wytłumaczył jej, że jest moim korepetytorem z literatury. Ściemniając, iż do późna omawialiśmy dziś materiał jaki będziemy przerabiać. Kobieta uległa. Z burzowej chmury zmieniła się w promieniujące słoneczko. Rozmawiali z około 20 minut. Nie mam zielonego pojęcia jak, ale kilka razy doprowadził ją do łez śmiechu. Próbowała nawet zaprosić go na wieczorną herbatę, ale z grzeczności odmówił. Pożegnaliśmy się. Obecnie leżałem już w wygodnym łożu, w ciemności. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałem.
- Witaj siostrzeńcu - uśmiechnięta ciotka weszła do mojej sypialni i usiadła na skrawku łóżka.
- Witaj ciociu - odpowiedziałem.
- Muszę przyznać, że ten twój Sebastian sprawia dobre wrażenie. Przystojny, nieprawdaż? - zdziwiłem się i zawstydziłem jednocześnie. Aby nie było widać wypieków zasłoniłem się kołdrą.
- T-tak - odparłem w skowronkach.
- Powiedz mu, że może nas odwiedzić kiedy tylko zechce - pokiwałem zadowolony.
- Ojej już za dziesięć dziesiąta. Musisz się porządnie wyspać. Śpij dobrze, dobranoc - oznajmiła. Delikatnie zamknęła drzwi. W dobrym nastroju, zmrużyłem senne oczy.
- Wiesz co Sebastianie? Dziś uświadomiłem sobie, że zakochałem się w tobie jeszcze bardziej - ułożyłem się wygodnie i odleciałem do krainy snów.Heeej❤️
Oto wasz upragniony rozdział! Pomimo, wielu błędów (zakładam, że zawsze jakieś się znajdą) stał się on moim ulubiony. Włożyłam w niego całe serce i mam nadzieję, że to dostrzeżecie :3
Miłego wieczoru❤️
CZYTASZ
Love me at least once! | Kuroshitsuji
Teen FictionNawet nie wiecie, jak trudno jest mi znieść ciągłą presję, jaką wywiera na mnie ciotka, pragnąca idealnego dziecka. A na domiar złego moi rodzice nie żyją, opiekę prawną przejęli nade mną najbardziej pokręceni krewni, oczekujący iż poślubię własną k...