Poczułem mocny ucisk w gardle. Gregory nie zamierzał łaskawie zejść mi z drogi. Miałem wrażenie jakby całe życie przeleciało mi przed oczami. Wziąłem głęboki wdech. Nie zamierzałem wdawać się w dyskusję na ten temat. Będę sprytniejszy i nie dam się.
- Naprawdę nie mam pojęcia o co ci chodzi. Może sam zakochałeś się w Sebastianie, ciężka sprawa. Ale mnie w to nie mieszaj - po wypowiedzianych przez mnie słowach. Poczułem się cholernie głupio. Zachowałem się okropnie względem Violet'a.
- Och, doprawdy? - popatrzył na mnie z góry. Zdenerwował się. Nie dziwię się. - Możesz oszukiwać mnie, wszystkich dookoła. Ale nie oszukasz siebie i swoich uczuć do niego - miał już odchodzić, gdy nagle złapałem za skrawek jego peleryny.
- Poczekaj... - westchnąłem. Zażenowany własną osobą, ledwo patrzyłem mu w oczy.
- Masz rację. Kocham go. Od bardzo dawna, a teraz dziwnym przypadkiem poznaliśmy się i jest moim korepetytorem. Dodatkowo kolegą z kółka. Zdaję sobie sprawę, że dla niego jestem zwykłym gówniarzem, dlatego nie chcę psuć tego co jest teraz, głupimi wyznaniami - czułem jak do oczu zaczęły napływać mi łzy. Powstrzymywałem się od dziecinnego płaczu.
- Zamęczysz się na śmierć takim postępowaniem. Czemu uważasz, że wszystko popsułoby się, gdybyś mu powiedział? I proszę podać mi inny argument niż ,,bo jestem gówniarzem" - wywierał na mnie ogromną presję. Dobrze wiedziałem, że nie uda mi się uniknąć odpowiedzi na to. Przekonałem się kilka chwil wcześniej, że Violet nie pozwoli sobie ze sobą pogrywać.
- A co jeśli woli dziewczyny i jak mu to powiem to będzie czuł do mnie obrzydzenie? - zacząłem po części mowić prawdziwe obawy, jak i grać na czas.
- Sebastian woli chłopców. Jak chcesz mogę nawet dziś od niego wyciągnąć jakiej jest orientacji. Aczkolwiek jestem prawie pewien, że interesują go wyłącznie chłopcy. Nawet kiedyś... hmm nie jestem pewien, czy powinienem to powiedzieć. To dość prywatne. Myślę, że kiedyś dowiesz się tego, ale od Sebastiana. Nie ode mnie - spoglądał na ogłoszenia przyczepione do gazetki. Może to dziwne, ale miałem już wcześniej przeczucie, że Sebastiana nigdy nie interesowały dziewczyny. Pamiętam jak byłem w pierwszej klasie gimnazjum. Wtedy otaczało go kółko dziewczyn. Pożerały go wzrokiem, a on nawet nie raczył na żadną spojrzeć. Ale jak przechodził koło niego jakiś chłopak. Jego wzrok dziwnie spadał w dół. Chyba wiadomo na co spoglądał. Zastanawiam się tylko nad tym, o co mogło chodzić z tym ,,Myślę, że kiedyś dowiesz się tego, ale od Sebastiana. Nie ode mnie".
- Jak zauważyłeś, że podoba mi się? - miałem na myśli Sebastiana.
- Jak go widzisz czerwienisz się, gdy rozmawiacie gadasz głupoty, uśmiechasz się, zawstydzasz i na nowo czerwienisz. To jest bardzo widoczne - rozłożył ręce w geście, który symbolizował coś oczywistego. Przestraszyłem się.
- M-myślisz, że coś podejrzewa?! - panikowałem jak typowa nastolatka z amerykańskich seriali.
- Wątpię. Jeśli chodzi o sprawy miłosne straszna z niego ciapa. Ostatnio, jakaś dziewczyna. Cały czas wypatrywała go na korytarzu, zagadywała nieumiejętnie. Zapytałem go ,,Hej, czy nie podobasz się jej przypadkiem?" Na co on... ,,Serio? Ach, faktycznie jakoś dziwnie zadowolona zdaje się być w moim towarzystwie", po czy zaczął się śmiać - westchnął z trudem. - Aczkowiek, jest typem romantyka. Ale... dowiesz się w swoim czasie. Niestety, ciapa jak wspominałem - złapał się za głowę. Trochę bawiło mnie to, lecz powstrzymywałem się od śmiechu.
- Zaraz... co ma znaczyć ,,dowiesz się w swoim czasie"? - Greogry uśmiechnął się podejrzanie.
- W stosunku do ciebie wydaje się być podejrzanie miły. Co prawda od zawsze był uprzejmy i troskliwy. Lecz w twojej obecności, te właśnie cechy stają się u niego widoczniejsze - powiedział jakby zadowolony. A ja zarumieniłem się. Głupek ze mnie.
- Mówisz tak specjalnie, żeby zachęcić mnie do wyznania mu miłości - podparłem się nogą o ścianę z czystej pewności siebie.
- Akurat teraz nie miałem tego na myśli, ale punkt za dobrą uwagę. Nie mówię, że czuje on do ciebie to samo co ty do niego. Aczkolwiek, możliwe że spodobałeś mu się - położył rękę na moim ramieniu. Następnie dodał, że musi już iść i pożegnał się.
- Dzięki, Violet. Po czymś takim na pewno nie skupię się na dzisiejszych zajęciach.
———————————————————————
Lekcje mijały podejrzanie szybko. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo luźny. Nauczyciele jakby odpuścili nam. Zdawali się być pozbawieni energii i senni. Właśnie rozpoczęła się siódma godzina, czyli moja ostatnia. Religia. Bezsensem jest wpychanie jej na sam koniec. Nie dość, że większość na niej śpi, czy ucieka to naprawdę szkoda gnić kolejną godzinie na czymś, co odbiera tylko siły witalne. A na domiar złego ksiądz jest bardzo nietolerancyjną osobą. Momentami mam ochotę podejść i strzelić go w policzek. Jego wypowiedzi na temat homoseksualistów są żenujące i niesprecyzowane. Albo podawanie za przykład dzieła szatna konkretnych osób z naszej szkoły. Ostatnio zaczął gadać jakieś głupoty, że chłopak powinien pomnażać potomstwo, a nie bawić się w ,,pedała". Muszę wybłagać Francis, aby wypisała mnie z zajęć, które wywołują u mnie atak nerwicy. Jednak dziś nie zamierzałem i nie zamierzam uczestniczyć w głupiej lekcji. Położyłem głowę na ławce i zacząłem wyglądać przez okno. Wyobrażałem sobie siebie i Sebastiana jako parę. Nie wiem czemu, ale coraz częściej o tym myślałem. Bardzo chciałbym, aby pokochał mnie. Co jakiś czas zerkałem na zegarek. Czas jakby zamarzł. Jeszcze trochę, a zacznę rwać sobie włosy z głowy. Ton głosu tego mężczyzny, tempo wypowiedzi. Wszystko wpieniało mnie niewyobrażalnie. Chyba przed jego lekcją, zacznę pić jakieś ziółka na uspokojenie, bo nie wytrzymam. Obok mojej głowy leżał ołówek. Ukradkiem zerknąłem na niego, następnie na katechetę. Wahałem się czy nie wydłubać sobie oczu, które i tak już krwawiły na sam widok tego obrzydliwego pedofila. Ale wtedy przypomniało mi się, że Sebastian lubi spoglądać w moje oczy. Chyba podobają mu się. Może na razie nie będę robić sobie krzywdy. Zamknąłem ślepia dosłownie na parę chwil i nagle zadzwonił dzwonek. Jak opętany zacząłem pakować niewyobrażalnie szybko książki, długopisy do plecaka. Zauważyłem w drzwiach wychylającego się Sebastiana. Zaskoczył mnie. Skąd wiedział, gdzie mam lekcję? Czuję, że ludzie z klasy zaraz zaczną gadać o tym, że zadaję się z licealistami.
———————————————————————
Byliśmy już w drodze do mojej posiadłości. Ten piątek zapowiadał się bardzo fajnie. Miła rozmowa po ciężkim dniu bardzo odpręża.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mam ostatnią lekcję? - zapytałem bardzo zainteresowany.
- Pozwoliłem sobie zerknąć na plan zajęć twojej klasy. Przy okazji zapisałem go w telefonie na wszelki wypadek. Jakbym czegoś potrzebował, bądź w kwestii teatru, czy korków - wytłumaczył. Wydawało się to całkiem logiczne. Raczej nie chciałby śledzić mojej osoby. Tylko ja jestem na tyle chory, by wpaść na coś takiego.
- Rozumiem, jakby co już niedaleko - zapewniałem. Nie wydawał się być zmęczony spacerowaniem, ale zależało mi na tym, aby czuł się dobrze.
- W porządku. Z tobą mógłbym cały dzień przejść. Czas spędzany razem odpręża - uśmiechnął się. Serce mi zabiło.
- Jesteśmy na miejscu - otworzyłem furtkę i ręką poprosiłem, aby podążał za mną. Jako jedni z niewielu, albo jako jedyni na tym osiedlu posiadaliśmy ogrodzenie. Zazwyczaj domy w Anglii nie są ogrodzone. Zadzwoniłem kulturalnie do drzwi. Mimo, iż był to mój dom. Dzwoniłem z przyzwyczajenia. Francis zawsze powtarzała, że to niegrzeczne wchodzić bez pukania albo tym podobne.
- Och, witajcie. Wejdźcie, proszę - zaskoczona wpuściła nas do środka.
———————————————————————
Zostaliśmy zaproszeni do salonu na herbatę. Francis cały czas obserwowała Sebastiana. Przyglądała mu się jak pił herbatę, albo uśmiechał w moim kierunku.
- Nie spodziewałam się, że tak szybko nas odwiedzisz Sebastianie. Przepraszam, za ten bałagan. Nie spodziewałam się gości - mówiła jednocześnie pijąc.
- Jest tu bardzo czysto. Wszystko jakby perfekcyjnie dopasowane do siebie. Nie spostrzegłem, iż mógłby tutaj panować bałagan. Bardzo piękne wnętrze - Uśmiechnął się, a Francis zmiękło serce. Nie spodziewałbym się, że aż tak przypadnie jej do gustu.
- A właśnie Sebastianie... miałam spytać już wcześniej. Jesteś starszy od Ciel'a to pewne. W której dokładnie jesteś klasie? - zafascynowana jego osobą, odłożyła ulubioną herbatę na bok.
- Cóż, poczuję się trochę stary przy Ciel'u. Jestem w drugiej liceum. W klasie 2E zwanej ,,ścisłą". Skupia ona takie przedmioty jak biologia, chemia, fizyka, matematyka. Pomimo, że preferuję przedmioty ścisłe. Bardzo łatwo przychodzi mi literatura - wziął łyk herbaty. Niby nie uciekał wzrokiem od Francis, aczkolwiek momentami miałem wrażenie, że patrzy na mnie.
- Jesteś w wymarzonej klasie Ciel'a. Nie spodziewałabym się, że do tego uchodzisz za geniusza literatury. Jestem pod wrażeniem - starała się utrzymać z nim kontakt wzrokowy.
- Ja? Geniuszem? Jestem po prostu bardzo dobrym uczniem, daleko mi do geniusza - wytłumaczył i skończył pić herbatę.
- Do tego skromny - dodała, a na jej twarzy zagościło zadowolenie. Z emocji poczerwieniałem. - Rozmowa z tobą była interesująca, dziękuję Sebastianie - powiedziała. Na co ciemnowłosy ukłonił się delikatnie.
- Dziękuję również. A teraz wybaczy pani, ale to pora na naukę literatury - oświadczył i wzrokiem wskazał na moją osobę.
———————————————————————
Zaprowadziłem go do swojego pokoju. Był zaskoczony jego ogromną przestrzenią. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to regał z mangami. Tak, lubiłem w wolnej chwili przeczytać historię, która oderwałaby mnie od nudnej rzeczywistości. Nad łóżkiem wisiało także parę plakatów, jak i cytaty z książek lub wiersze. Zilustrował wszystko w przeciągu paru chwil i dodał, że podoba mu się tutaj. Zaprowadziłem go do biurka. Przyniosłem najwygodniejsze krzesło jakie miałem. Potem sam zająłem miejsce.
- Po co ci mój plan lekcji? - patrzył zainteresowany i uśmiechał się. Cholera zapomniałem o tym. Ale nie spodziewałem się, że to u mnie odbędzie się nasza pierwsza lekcja. Jego plan wisiał od dobrego rozpoczęcia roku. Znałem go praktycznie na pamięć, nawet lepiej niż mój własny rozkład zajęć. Pytanie co by tutaj wymyślić? Jaką mogę mu ściemę wcisnąć?
- Gdy ustalaliśmy korepetycje potrzebowałem go. Chciałem zobaczyć, kiedy kończymy zajęcia mniej więcej o tych samych godzinach. Albo patrzyłem pod względem najtrudniejszego zestawienia lekcji. Nie chciałem brać dnia, w którym mógłbyś być wykończony - wybrnąłem. Nawet bardzo dobrze ułożyłem ten scenariusz. Nie mógł nie uwierzyć w, tak dobrze dopracowane i przemyślane kłamstwo. Nie czułem się dobrze z oszukiwaniem go, ale co mogłem powiedzieć? Ach, No słuchaj Sebastianie mam po prostu obsesję na twoim punkcie i śledzę cię na każdym kroku?... raczej mało kto wyczekiwałby z niecierpliwością takiej wypowiedzi.
- Rozumiem. Teraz już wiem skąd wiedziałeś, jaką lekcją rozpoczynam dzień - oparł łokieć o biurko, a twarz położył na dłoni. Patrzył się na mnie. Dziwnie mi z tym. Niby nie jesteśmy w związku, ale nasze relacje też nie podchodzą pod czysto przyjacielskie. To spojrzenie dekoncentrowało mnie.
- Coś mam na twarzy? - spytałem. Uśmiechałem się nerwowo. Gwałtownie przybliżył się do mnie. Nasze usta były bardzo blisko siebie. Niewiele dzieliło nas od pocałunku. Panikowałem, nigdy przedtem nie znalazłem się w takiej sytuacji.
- Miałeś rzęskę na policzku - uśmiechnął się i zabrał ją delikatnie jednym ruchem kciuka. Przez chwilę trwaliśmy w takiej pozycji. Zadawałem sobie pytanie. ,,Czy to dobry pomysł, aby wykonać ten pierwszy krok w stronę pocałunku"?Hejka❤️
Jak wam się podoba już 7 rozdział? Bardzo chciałabym, aby ta książka rozkręciła się jak ta pierwsza. Uważam, że obie historie są sobie na równe. Tylko ludzie nie wiem czemu wolą czytać tamto ><
CZYTASZ
Love me at least once! | Kuroshitsuji
Teen FictionNawet nie wiecie, jak trudno jest mi znieść ciągłą presję, jaką wywiera na mnie ciotka, pragnąca idealnego dziecka. A na domiar złego moi rodzice nie żyją, opiekę prawną przejęli nade mną najbardziej pokręceni krewni, oczekujący iż poślubię własną k...