Chwila Zawachania

1.9K 217 32
                                    

Nosy niemalże stykały się ze sobą. Czułem jak policzki płonęły, a w głowie przewijało się jedno, nurtujące pytanie ,,Co powinienem zrobić?"
- Dlaczego... on jest, tak blisko? - prowadziłem ze sobą kolejny, jakże nieciekawy monolog, który nie powinien mieć miejsca. Wyobrażałem sobie, zdecydowanie zbyt wiele w owej chwili. Wszystkie sny jakie miewałem, nieosiągalne marzenia związane z chłopakiem, to pojawiało się przed moimi oczami. Gdybym przynajmniej wiedział, że może coś do mnie czuje, wtedy zapewne wykonałbym krok w stronę pocałunku.
- Zabieramy się za literaturę? - gdy mówił miałem wrażenie, jakby jego i moje usta w jakimś stopniu, już się zetknęły. Był zdecydowanie za blisko. Jego dziwne gesty w stosunku do mnie, czy one naprawdę coś znaczą? Czy to tylko złuda? Nigdy bym nie pomyślał, że byłby zdolny bawić się uczuciami. Nie wydaje się taki, może on najzwyczajniej nie widzi, że pożeram go wzrokiem? Inaczej nie potrafię nazwać tego, co robię, od bodajże pierwszej klasy gimnazjum. Violet mówił, że trochę ciapa z niego, jeśli mowa o uczuciach.
- Oczywiście, ale za chwilę. W porządku? - pytałem dość speszony i niepewny. Postępowałem bardzo ostrożnie z doborem słów, nie chciałem palnąć żadnej głupoty. Ośmieszenie się przed Sebastianem, oznaczałoby moją porażkę. Ostrożnie odsunąłem krzesło od biurka i wstałem. Poruszałem się dość powili, ilustrując wszystkie przeszkody na drodze, które mogłyby mnie przewrócić. Sebastian nie zwracał na mnie uwagi, zajął się przeglądaniem podręcznika od literatury. Czyżby już rozpoczął analizę tematu, nad którym będziemy pracować? Odchodząc od chłopaka, nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku. Do tej pory, było dla mnie irracjonalne, że naprawdę tu jest.
———————————————————————
Stałem przed lustrem z około pięć minut i zastanawiałem się, co takiego mógłbym poprawić w swoim wyglądzie? Na początku spiąłem włosy i odświerzyłem twarz, następnie ostrożnie wytarłem ją. Moja skóra od zawsze była bardzo wrażliwa i musiałem dbać o nią z ogromną delikatnością. Zachowanie mojej skóry, zdaje się być adekwatne do mojej osobowości. Postanowiłem przebrać się w bluzę, nie mogłem czuć dyskomfortu, ponieważ przez to zachowywałbym się bardzo nienaturalnie. Jasnoniebieska o zimnym odcieniu, idealnie komponowała się z moimi oczami i włosami. Przy tym wyborze, więc zostałem. Ostatnią rzeczą do poprawy były niesforne włosy. Układałem je, ośmielę się rzec niejednokrotnie, na wszystkie możliwe sposoby, a one i tak żyły swoim życiem.
- Ach - westchnąłem wyczerpany, wszelkie starania zaczęły zmierzać do nikąd. Przewróciłem ślepiami, robiłem to zawsze, gdy denerwowałem się, bądź byłem wyczerpany, czy nawet zażenowany.
- Wszystko w porządku? - serce stanęło mi w przeciągu sekundy. Był to Sebastian, któż by inny znajdował się o tej porze, na tym piętrze?
- T-tak - starałem się uspokoić biedne serce. Nie dość, że przyspieszyło swoje bicie z przerażenia, to jeszcze na widok chłopaka.
- Drzwi były uchylone, spokojnie. Nie śmiałbym cię podglądać, na pewno nic się nie stało? - zapewnił, po czym dalej ciągnął temat mojego samopoczucia. Naprawdę chciałbym uniknąć odpowiedzi na jego pytanie.
- Zgubiłem soczewkę - skłamałem, zbyt gwałtowanie zareagowałem na to pytanie, czego zapewne zaraz, konsekwencje poniosę. Popatrzył na mnie pobłażliwie. Przekręcił głowę w stronę prawego ramienia. Chyba w kwestii kłamstw odnajduje się bardzo dobrze. Jestem prawie pewien, że domyślił się podstępnego, uniknięcia szczerości w wypowiedzi. Spuściłem głowę w dół i usiadłem na kawałku wanny. Czułem się głupio i nie byłem w stanie spojrzeć mu w oczy. Wtedy postanowił do mnie podejść.
- Ciel - stał nade mną, wypowiadając moje imię. Chciał, żebym na niego spojrzał, lecz nie byłem w stanie. Speszony pisnąłem i spuściłem wzrok jeszcze bardziej. Zachowywałem się jak dziecko. Sebastian naprawdę traci na mnie czas. Chciałbym móc mu to wynagrodzić, albo chociażby przeprosić z godnością. O ile jeszcze ją mam.
- Kłamałem, nie noszę soczewek - przyznałem się. Poczucie winy spowodowane, niby niewinnym kłamstwem, narastało. Uczucie krwi w gardle, prowadziło do większego załamania. Przez moment nastała cisza, bardzo niezręczna. Siedziałem w bezruchu, chyba miałam nadzieję, że jak stanę się kamieniem, on przestanie mnie zauważać.
- Więc, o co chodzi? - ukląkł przy mnie. Na tej wysokości doskonalone widziałem całą twarz chłopaka, każdy jej szczegół.
- Nigdy, nikt przedtem, nie odwiedzał mnie. Nie spędzał ze mną czasu, nigdy nie miałem kogoś bliskiego i jak dowiedziałem się, że dzisiaj spotykamy się u mnie, bardzo się zestresowałem. Nie chciałem wyjść na dziwaka - odetchnąłem ciężko. Zaciskałem zęby i powstrzymywałem łzy wstydu. Sebastian nic nie mówił, ponownie zapadła cisza. W całej posiadłości panował podejrzany spokój. Albo Francis wyszła, albo obserwuje nas z ukrycia? Oby pierwsza opcja była prawdziwą. Poczułem coś ciepłego na swoim udzie, Sebastian położył tam dłoń.
- Rozumiem. Gdy byłem w twoim wieku, miałem podobny problem. Tyle, że głównym powodem, przez który nie miałem przyjaciół był mój ,,dziwny" charakter i ojciec - otworzyłem oczy szeroko, nie dowierzałem w to co przed chwilą powiedział. Ciężko jest mi sobie wyobrazić Sebastiana, nieotoczonego kółkiem dziewcząt i kolegów z klasy lub z poza niej. W szkole bywało nawet, że niektórzy nie mogli się do niego dopchać. Od zawsze był uwielbiany przez wszystkich. Nawet dziewczyny z mojej klasy podkochiwały, albo nadal podkochują się w nim. Ja sam... zakochałem się w jego osobie.
- Ciężko uwierzyć, zawsze otacza cię grono ludzi - stwierdziłem z przygłupim uśmiechem. Wtedy spojrzał na mnie zmartwiony, poczułem się bardzo niezręcznie. Uraziłem go? - Przepraszam, bywam chamski momentami - spuściłem wzrok w dół.
- Teraz wiele osób, sądzi podobnie jak ty. Nikt nie wie, że kiedyś spędzałem każdą wolną chwilę w samotności, ze stosem mang i ukochanym kotem. W szkole siedziałem cicho, zbierałem dobre oceny, przez co nie byłem zbytnio lubiany - westchnął i oprał głowę o moje nogi, które ledwo dosięgały ziemi. Poczułem ucisk w brzuchu, to chyba ze stresu.
- A twój ojciec? Co ma z tym wspólnego? - spytałem odruchowo, potem jednak pomyślałem, że może jeszcze nie pora, wypytywać o przeszłość. - O - oczywiście nie musisz odpowiadać, jeśli nie masz ochoty - dodałem dla świętego spokoju. Wstał i usiadł obok mnie, bardzo blisko. Naruszył moją przestrzeń osobistą, lecz nie miałem nic przeciwko temu z wiadomych powodów. Przełknąłem ślinę, nie byłem pewien tego co zaraz powie. Niczego nie byłem pewien, podczas konwersacji z nim. Z jednej strony miałem ochotę zniknąć i nie wiedzieć nic, z drugiej pragnąłem go wysłuchać. W duszy błagałem, aby Francis pojawiła się znienacka i przerwała naszą pogawędkę, ale chciałem też by tak się nie stało. Czułem się w obecnej chwili rozdarty, nie wiem czego potrzebuję.
- Ojciec? - zaśmiał się sarkastycznie. - Znęcał się nade mną, nad moją matką. Lecz najczęściej każdą jego frustrację odczuwałem ja, na własnej skórze. Co prawda nie bez powodu, nie od zawsze był taki, ale gdy dowiedział się, że jestem gejem, wpadł w szał. Wyzywał mnie od pedałów, bez powodu wpadał do mojego pokoju i wszystko niszczył. Widziałem to na własne oczy, odczuwałem na własnej skórze. Moją spokojną naturę tępił, nie cieszyły go dobre stopnie, bo nie byłem wymarzonym synem. Na siłę zapisywał mnie do klubów sportowych, na treningi piłki nożnej, której po dziś dzień nie trawię. Pamiętam jak płakałem momentami, bo nie dawałem już rady. Moja mama bardzo mi współczuła, lecz nie była w stanie nic zrobić. Miałem to wszystko przeczekać, taki był plan. Tyle, że nie powiódł się - zaśmiał się nerwowo, po czym odetchnął na moment.
- Co mam rozumieć przez ,, Tyle, że się nie powiódł"? - zaniepokoiłem się, niepewny koniec jego wypowiedzi zaintrygował mnie, jak i zmartwił. Oparty o ramię chłopaka, podniosłem głowę do góry, by mieć lepszy widok na jego twarz.
- To był najgorszy dzień w moim życiu. Wróciłem do domu, tak jak zwykle, od razu po zakończeniu lekcji. Usłyszałem krzyki z pokoju rodziców. Zakradłem się po cichu pod same drzwi. Całe zdarzenie początkowo oglądałem przez dziurkę na klucz. Niby zwyczajna rozmowa dwojga ludzi. Wtedy mama zaczęła temat mojej orientacji. Dostrzegłem, że ojciec już zaczął się unosić, przestał panować nad emocjami. Mama starała się mnie bronić, chciała, żeby ojciec zrozumiał. Wtedy uderzył ją w twarz. Hałas było słychać na korytarzu. Przestraszony zakryłem usta, aby powstrzymać krzyk. Ojciec rzucił się na mamę i zaczął ją szarpać, wypowiadając przy tym słowa, które na zawsze utkną w mej pamięci ,,Skoro popierasz tego małego skurwysyna, może pozbędę się was obojga"?! Wystraszony, jak i zdenerwowany szarpnąłem za klamkę, wbiegłem do środka. Rzuciłem się na tego zwyrola, żeby puścił ją. Lecz zaczął mnie dusić. Przyszpilił do ściany, ściskał coraz mocniej. Obraz zaczął mi się rozmazywać. Bezradna kobieta wybiegła na korytarz i krzyczała ,,Pomocy! Pomocy! Mój mąż chce zabić syna!" Mieszkaliśmy wtedy w bloku. Wszyscy sąsiedzi zerwali się z mieszkań. Dwóch naszych sąsiadów wbiegło do pokoju rodziców. Zaczęli go obezwładniać. Słyszałem tylko jego marne krzyki, potem straciłem przytomność. Obudziłem się w szpitalu. Na skrawku mojego łóżka spała wykończona mama. Było mi cholernie niewygodnie, zacząłem mamrotać coś pod nosem. W sali pojawiła się średniego wzrostu pielęgniarka. Czarne, lokowane włosy i intensywne, zielone oczy w dodatku całkiem młoda. Gdy dostrzegła, że nie śpię, zdziwiła się. Powiedziała mi, że spałem przez całe trzy dni, przez co trochę zaczęli się niepokoić. Niedowierzałem, nagle moja mama obudziła się. Zaczęła płakać i mówić, że już wszystko dobrze. Dowiedziałem się, że ojciec nie będzie z nami mieszkał, odetchnąłem wtedy z ulgą. Od tamtego zdarzenia nie spotkałem go, ani razu - zapadła cisza. Historia Sebastiana wstrząsnęła mną. Miałem ochotę płakać i przytulać go na zmianę. Mówił to z takim opanowaniem. Nawet teraz, nie uronił łzy. Siedział i czekał najwyraźniej na komentarz z mojej strony. Niestety, nie byłem w stanie wydusić, chociażby słowa. To dziwne, ale żałuję, że nie było mnie wtedy. Żałuję, że nie znałem go. Wiele razy rozpaczałem, że moi rodzice opuścili mnie, że to już koniec. Ale, za czasów gdy żyli, zapewniali mi bezpieczeństwo, obdarzali miłością bezgraniczną. Podczas, gdy Sebastian przeżywał piekło, ja spędzałem czas z rodziną.
- Jestem okropnym egoistą - spojrzał na mnie, jakby nie rozumiał, czego tyczy się moja wypowiedź. - Gdy moi rodzice żyli, miałem wszystko podawane na tacy. Byłem cholernie rozpieszczony, gdy zginęli rozpaczałem, mówiłem, że mam najgorzej na świecie... Podczas, gdy ty miałeś, wtedy znacznie gorzej. Żaden z moich rodziców, nigdy nie podniósł na mnie ręki. Byli nawet, nazbyt kochani, a ja... Gdy odeszli, krzyczałem, że są okropni i nie wybaczę im, że opuścili mnie bez słowa pożegnania. Jestem samolubny i nie zasługuję, na to, co po ich śmierci otrzymałem - myślałem, że za chwilę zapłaczę się i nici z naszych korepetycji. Niewiele mi do tego brakowało, to pierwszy raz, kiedy byłem w stosunku do kogoś szczery do bólu. Moja wypowiedź, również wywarła na chłopaku ogromne wrażenie.
- Obydwaj, wiele przeżyliśmy. Trochę kaleki przeszłości z nas - poczochrał mnie po włosach, jakbym był jego młodszym bratem. Wpatrywałem się w niego, jak w lustrzane odbicie. Przed chwilą w tym pomieszczeniu unosił się jakby smutek i rozpacz, zmieszane z nutą nienawiści do przeszłości. Jeden gest obrócił całą sytuację o sto osiemdziesiąt stopni. - Mam pomysł. Może przejrzymy dzisiaj z grubsza materiał, nad którym mamy pracować, a potem pogadamy na dowolny temat? - przytaknąłem tylko i wstałem z miejsca. Wychodząc z pomieszczenia zerknąłem na niewielki zegar, wiszący na ścianie. Spędziliśmy tutaj godzinę. Czy Sebastian nie uważa, że traci tylko czas? Za każdym razem zadawałem sobie to pytanie, gdy dochodziło do jakiejkolwiek wymiany słów między nim, a mną.
————————————————————————
W godzinę opracowaliśmy materiał, który początkowo uznałem za nużący w chwili, gdy spojrzałem na sam tytuł. Teraz muszę zmienić zdanie. Szczerze, wiele wierszy na pierwszy rzut oka wydaje się nieść te same wnioski i przemyślenia, a w rzeczywistości interpretacja jest dowolna. Nawet jeżeli wydaje się, że ktoś wymusza na nas tą samą wizję analizy utworu, nieświadomie wyciągamy z tekstu to co chcemy, aby przekazywał i to w jaki sposób, według nas jest odbierany. To zasługa Sebastiana, czy tak naprawdę wiele tematów z literatury jest interesujących, a ja oceniam je powierzchownie? Chłopak opowiadał mi o swojej rodzinie, a dokładniej o mamie. Kobieta wydawała się być w porządku. Ciekawe, czy kiedyś będzie dane mi ją poznać?
- Sebastian... - zacząłem. Poczułem, że to chwila, w której powinien dowiedzieć się prawdy. Przysiadłem się bliżej niego. Złapałem za tył jego głowy i przyciągnął do siebie. Nie wiedział co zamierzam zrobić, widziałem to w tych rubinowych oczach.
W tym samym czasie przyszły do nas SMS-y z teatru, idealna pora jak zwykle. Sebastian złapał za swoją komórkę, ja również. Zdążyłem tylko otworzyć wiadomość od Violet'a, gdy usłyszałem...
- Nie wierzę... Ciel będziemy parą kochanków - śmiał się, niedowierzając.
To niemożliwe, wtedy przeczytałem wiadomość od Gregory'ego. ,, Tak, sobie pomyślałem, że pobawię się w dobrego przyjaciela. Może zapytasz się Sebcia, czy nie udziela także korepetycji z całowania? A może sam sprawdzisz, czy ma do tego kwalifikacje? Haha, nie musisz dziękować". Czy ja już mówiłem, że mam ochotę go zamordować?

Love me at least once! | KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz