Analiza

1.9K 190 46
                                    

Wpatrzony w ekran telefonu, jak we własne lustrzane odbicie. Dawno już przeanalizowałem wiadomość, a mimo to powoli z ogromną dokładnością czytałem każdy wyraz. Przyglądałem się całości, jakże krótkiego tekstu. Zachowywałem jakbym był pod wpływem magicznego zaklęcia, uroku. Słowa Violet'a przykuły wzrok, zamurowały mnie. Pierwszy raz, moją uwagę zwróciło coś innego niż ciemnowłosy chłopak. Zestawienie prostych słów, skłoniło mnie do zmiany swojego obecnego zachowania w stosunku do Sebastiana. Jeśli, teraz zacznę pokazywać swoją ekscytację, spowodowaną nastałą sytuacją, poprzez obarczanie chłopaka dziwnie przyjemnym uczuciem, zalegającym gdzieś w moim organizmie... Mogę doprowadzić do rozpadu naszej znajomości. Z jednej strony nie chciałbym tego, ponieważ mam wrażenie, że nasza relacja zmierza w dobrym kierunku, ale z drugiej, może gdyby porzucił mnie teraz, nie zaprzątałbym sobie głowy, osobą dla mnie nieosiągalną. Przecież prędzej, czy później to się skończy, gdy tylko prawda wyjdzie na jaw. Przyjemne, wyimaginowane przeze mnie wizje zderzą się z rzeczywistymi faktami, rujnując świat, który budowałem fundament po fundamencie, we własnej wyobraźni. Prawda jest taka, że nie da się pokochać kogoś mojego pokroju. Jestem naiwnym idiotą, omamianym przez większość społeczeństwa. Czasem bywam zbyt dobroduszny, lecz rozumiem to dopiero w momencie, gdy ludzie pokażą swoje szczere intencje. Niby na pierwszy rzut oka, oddaję wrażenie rozpieszczonego bachora, którego spotkała wielka tragedia, po czym jest rozpieszczany do granic możliwości. W rzeczywistości, do końca tak nie jest, ale nie da się ukryć, że bywam też chamski i oschły. Szczególnie w stosunku do kuzynki, lecz mam ku temu powody.
- Nie uważasz, że trochę to podejrzane? - popatrzyłem na chłopaka z niezrozumieniem wypisanym na twarzy. - Mam na myśli rozdawanie ról, bez przesłuchania. Według zasad obowiązujących w tym teatrze, to niezgodne, dziwna sprawa - popadł w zamyślenie. Miałem ochotę powiedzieć ,, Nie mylisz się Sebastianie, ale wiesz co? Śmieszna sprawa, zauroczyłeś mnie w sobie, a Violet tylko próbuje nas ze sobą spiknąć. Zabawne, nieprawdaż? Haha... ha". Nerwowo szukałem jakiegokolwiek interesującego przedmiotu, abym mógł zawieść na nim oko, a nie jak zazwyczaj na chłopaku.
- Nie rozumiem Violet'a - skomentowałem niepotrzebnie, wcale nie chciałem ciągnąć tego tematu.
- W tej sytuacji, również nie rozumiem. A pomysleć, że w gimnazjum byliśmy tak blisko - uśmiechnął się na powrót do wspomnień. Zaniepokoiłem się, a zarazem chciałem zacząć drążyć temat przeszłości Sebastiana.
- W jakim sensie blisko? - zerknąłem kątem oka na chłopaka w sposób dość podejrzliwy, bazgrząc przy tym w zeszycie. Chyba zignorował moją zazdrość, albo nawet jej nie spostrzegł. Zaczął beztrosko opowiadać, iż niegdyś byli najlepszymi przyjaciółmi. Rzekomo Gregory dużo mu pomógł w związku z trudną sytuacją rodzinną, oraz był pierwszą osobą, która chciała go poznać za czasów, gdy nie był jeszcze ,,znanym" w całym Weston College Sebastianem. Akurat ciężko w to uwierzyć.
- Rozumiem, zabieramy się za dalszą część? - chłodno zerknąłem na książki. Nie mam pojęcia dlaczego poczułem się zazdrosny. Sam bardzo lubię Violet'a, lecz gdy Sebastian mówi o nim dobrze, jestem zły. Zachowuję się jak dziecko, a na codzień nie wykazuję przejawów infantylności.
- Nie skończyliśmy na dziś? Przecież opracowaliśmy ustalony materiał - spojrzał pytająco w moim kierunku. Pochłonięty zazdrością zapomniałem o rzeczach ważniejszych w moim życiu, niż głupie zauroczenie. Jeśli dalej będę snuł okropne myśli w obecności mojego korepetytora, będę musiał to zakończyć. Albo powiem mu prawdę, albo powoli zacznę go sobie odpuszczać, co łatwe nie będzie.
- Racja, wybacz. Momentami bywam roztargniony - uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem ponownie w stronę biurka, mimo że moje oczy niechętnie na to przystały. Przy nim czuję dyskomfort, ale z drugiej strony lubię jego obecność. Powinienem być naturalny w stosunku do każdego, ale gdy pomyślę o nim... Gdyby zobaczył moją prawdziwą twarz, zawstydziłbym się. Uważam, że Sebastian nie chciałby wtedy, tak chętnie ze mną przebywać. Póki nie zna moich uczuć i nie ma dostępu do ,,pewnych" wyobrażeń, które same w sobie zadają mi ból, wszystko utrzymuje się w normie.
- Coś cię trapi? - zerknął z zainteresowaniem na moją osobę. Z chęcią odpowiedziałbym, że moje uczucia względem niego są zbyt męczące, ale wolę pozostawić go jeszcze trochę w niewiedzy.
- Spektakl? Nigdy nie grałem głównej roli. Zazwyczaj zajmowałem się pisaniem scenariuszy do historii, a aktorstwo wykorzystywałem w życiu codzienniem, gdy było mi to na rękę - rozłożyłem ręce w geście zakończenia wypowiedzi. Głowę zaprzątały mi myśli związane z Sebastianem. I jak tu nie zwariować?
- Może wyobraź sobie, że spektakl to jedna z sytuacji życiowych i graj, najlepiej jak potrafisz - jego słowa były lekarstwem na okropne samopoczucie, ale teraz miałem mętlik w głowie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, co myśleć. Chamsko gapiłem się na ruch jego ust, popadłem w trans. Od dawna zastanawiałem się nad ich smakiem. Nigdy się nie całowałem, teraz nadarzy się okazja. Niby powinienem się cieszyć, przecież pocałuję go, prawda? Ale trochę przykre jest to, że będzie to zwykła gra, a dla mnie stanie się ona czymś nowym i dość poważnym. Czy powinienem był o tym wspomnieć? - Hm, mam coś na ustach? - uśmiechnął się w ten sposób, który przyprawiał mnie o przyjemne ciarki.
- N-nie, dlaczego pytasz? - moje pytanie podchodzi pod usilne zgrywanie głupka, raczej zorientuje się, że moja ,,niewiedza" wynika ze strachu.
- Śmiem twierdzi, że pożerasz wzrokiem moje usta - dostrzegłem w jego oczach szatańskie iskierki. Sposób w jaki na mnie patrzy, nie... Sposób w jaki się na mnie gapi, przyprawia mnie o dreszcze. Bardzo nieprzyjemne, mam wrażenie jakby czytał moje myśli. Chamsko, bez pytania mnie o zgodę. Stres powoli narastający w moim ciele, skłonił mnie do gwałtownego podniesienia się z miejsca. Zrobiło mi się duszno, podszedłem w stronę okna. Potrzebowałem świeżego powietrza.
- Wydaje ci się - palnąłem. Wtedy usłyszałem jak kroczy w moim kierunku. Czułem jego obecność, za własnymi plecami.
- Chyba jednak nie - schylił się by szepnąć mi do ucha. Spanikowany potknąłem się i uderzyłem plecami o ścianę, która była dla mnie jedyną deską ratunku, przed upadkiem. Cholera, on zachowuje się dziwnie. Czy to przez to, że skupiłem całą swoją uwagę na jego ustach? Dlatego wydaje się taki przerażający i nieobliczalny? Nie mam bladego pojęcia, co chodzi mu teraz po głowie, ale jest zdecydowanie zbyt blisko mnie.
- Znajdujemy się obydwaj w bardzo niekomfortowej sytuacji, nie uważasz? - pytałem na darmo, nie odpowiadał na to. - Dobra! Powiem prawdę, ale odsuń się - natychmiastowo podziało. Chytry, czy on planował to od początku?
- Zamieniam się w słuch - jego zachowanie w stosunku do mnie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Zachował odpowiednią odległość, ja natomiast pozwoliłem sobie przycupnąć na parapecie.
- Gramy główne role w tym przedstawieniu, dokładniej parę kochanków. Raczej nie będzie to spektakl pozbawiony uczuć. W którymś akcie, będzie miał miejsce pocałunek, a problem w tym, że... Będzie on moim pierwszym - poczerwieniałem z zawstydzenia. Schowałem twarz w niewielkich dłoniach, tak jak to robiłem za czasów dziecka, kiedy chciałem stać się niewidzialnym.
- Boisz się, że nie będzie on wyjątkowy? Czy przeszkadza ci to, że będzie to twój pierwszy pocałunek z chłopakiem? - spoglądał biednie na zawstydzonego mnie.
- Nie! - wydarłem się gwałtownie. - Przepraszam, nie przeszkadza mi to. Właściwie to nie przepadam za dziewczynami... - wydusiłem to z siebie i znowu zrobiłem się czerwony. Chłopak ewidentnie się zdziwił. Przecież nie mówiłem wcześniej o swoich preferencjach, to jasne.
- Jesteś gejem, tak? - spoglądał na mnie z taką samą troską w oczach, jak mama, gdy zrobiłem sobie krzywdę, bądź czegoś się przestraszyłem.
- Tak, teraz jesteś jedyną osobą która wie - skłamałem, ale gdybym wspomniał o Violet'cie, stałoby się to podejrzane. - Boję się, że na scenie ośmieszę się. Nie całowałem się i nie wiem jak się to robi - otworzyłem się przed nim, poczułem że mogę mu ufać.
- Rozumiem. Jako, że będę twoim pierwszym, postaram się nie przestraszyć cię. Poza tym... Może pocieszy cię to, może nie. Z mojego punktu widzenia pierwszy pocałunek jest uznawany w chwili, gdy czujesz że osoba nie jest ci obojętna - to było bardzo miłe z jego strony, ale nie pociesza mnie fakt, że ja poczuję to ,,coś", a on potraktuje to jako przymus. Nie oszukujmy się, on nie patrzy na mnie tak, jak ja na niego.
- Nie uważasz, że byłoby okrutne gdyby jedna osoba coś poczuła, a druga nie? - chyba było to zbyt śmiałe pytanie. Momentami mam odczucia, że nasza rozmowa przypomina grę w szachy. Temat rozmowy zamieni się w planszę, a słowa w pionki. Złudna partyjka przypomina bitwę o prawdziwe znaczenia wypowiedzianych słów. Gracz, którego ,,pionek" zbije ,,przeciwnika", dowiaduje się cząstki prawdy ukrywanej przez innego gracza.
- Sugerujesz, że powinienem wtedy także coś poczuć? - odważnych pytań nie zaliczałem do moich ulubionych.
- Także? Zakładasz, że coś poczuję? - brnąłem w to dalej, nie zważając na konsekwencje.
- Jeśli chcesz możemy się przekonać? - poruszył brwiami dwuznacznie. Chyba żartuje!Przełknąłem ślinę. Czy dobrym pomysłem byłoby przejść na taką stopę znajomości? Przez tego chłopaka głowa mi eksploduje, a może nawet i serce?

Witam was!
Mam nadzieję, że wybaczycie mi moje lenistwo -,- oddaje wam długo wyczekiwany rozdział i znikam jak na razie (czeka mnie 8 testów po majówce :')))) Czy liceum może się już skończyć???)

Love me at least once! | KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz