Cień Nadziei

2.2K 200 27
                                    

Kruczoczarne włosy, wysoki. Mam nadzieję, że... to nie...
- Błagam nie odwracaj się w tą stronę! - krzyczałem w myślach. Od początku miałem dziwne przeczucie. Ten dzień był... zbyt spokojny, wiedziałem. Poczułem jak nogi zaczęły uginać się pode mną. Marzyłem o tym, by móc się wycofać, teraz.
- Po co? Czemu musiałem się w to wpakować? - powoli zacząłem panikować. Stres przejmował kontrolę nad ciałem. Głos zaczął się trząść. Zbladłem. Wyglądałem jak zwłoki, w które ktoś postanowił tchnąć odrobinę życia z czystej ciekawości. Czułem, jak wzrok wszystkich wędruje na moją osobę. Ku mojemu nieszczęściu, przeczucia się sprawdziły. Chłopak, który przykuł moją uwagę, okazał się być Sebastianem. Również zdziwił się, gdy ujrzał moją, niedużą osobę w drzwiach ich prywatnego azylu. Poczułem, jakby nawroty nieszczęsnej astmy. Dawno się ze mną nie droczyła. Teraz ma okazję. Przez kolejne kilka minut stałem wgapiony jak sroka w gnat. Gregory kilka razy usiłował do mnie dotrzeć. Byłem świadom tego, że wychodzę w tej chwili na kompletnego idiotę.
- Ciel - złapał mnie za ramiona i delikatnie potrząsał. Nagle wróciłem do żywych. Postanowiłem oswoić się z tą zaskakującą sytuacją.
- W porządku, nic mi nie jest. Zestresowałem się, nigdy wcześniej nie przyszło mi poznać tyle osób na raz - tłumaczyłem się. Z początku czułem, że swoim irracjonalnym zachowaniem, straciłem wiele w oczach Violet'a. Jednak myliłem się, na szczęście. Nie spotkałem się z żadnym przykrym komentarzem ze strony mojego nowego " kolegi ". Pogładził pasemko moich włosów i uśmiechnął się. Czułem jak cały strach powoli znikał. Miał dar do uspokajania mojej osoby. Następnie dodał parę miłych słów, mających za zadanie podnieść na duchu takiego pesymistę, jak ja. Jego chłopak musi czuć się przy nim dobrze. Po dniu znajomości, udało mi się wywnioskować, że raczej jest on godny zaufania. Nie jest zły, ani tym podobne. Obdarowuje ludzi ciepłem, gdy tego im trzeba.
- Już lepiej? - złapał ponownie za moje ramię, ciepło jego dotyku zabierało ode mnie wszelki stres. Aczkolwiek w dalszym ciągu oczy wszystkich dokładnie ilustrowały mnie. To krępujące. Nagle zauważyłem, jak ktoś zaczął się zbliżać w naszym kierunku. Chłopak z irokezem, dużą ilością kolczyków w uszach i ciemno pomalowanymi oczami.
- Kto to jest?! - pokazał na mnie palcem. Wydawał się być zdenerwowany, patrzył na mnie morderczym wzrokiem. Nie było to przyjemne. Naprawdę miałem ochotę uciec.
- To jest Ciel, od dzisiaj dołączy do naszej grupy teatralnej - oznajmił Gregory. Niestety chłopak wydawał się już nie przepadać za mną... Czym mogłem go zdenerwować? Nawet się nie znamy, przynajmniej... ja go nie kojarzę.
- To twój nowy chłopak?! Przyznaj się! - wydarł się na cały głos. Czułem się niezręcznie w całej tej sytuacji. Wydawało mi się, że swoją obecnością, powoli psuję wszytskim nastrój.
- Uspokój się Cheslock, nie zdradzam cię. Ciel to tylko mój przyjaciel i nasz nowy aktor - wyjaśnił, jednak chłopak gotował się w środku.
- Cheslock? No tak, teraz rozumiem - toczyłem monolog w myślach. Przecież on i Violet chodzą ze sobą. Aczkolwiek nie poznałem go. Zmienił się. Kiedyś wyglądał dość zwyczajnie, jak reszta uczniów. Teraz przypominał mi gwiazdę rock'a, bądź punk'u.
- Spokojnie, nie jestem z Violet'em. Jeśli, tak pomyślałeś, to przepraszam - starałem się być pewny siebie, kulturalny i nie uciekać wzrokiem w dół. Nie mogłem pokazać, że się go boję. Gdyby to zobaczył byłoby jeszcze gorzej... Przez chwilę popatrzył na mnie z góry. Był wyższy ode mnie, zresztą jak każdy. Nie należałem do wysokich, przez co wyglądałem na jeszcze młodszego... w dodatku, przez ten cholerny wzrost, ludzie nigdy nie brali mnie na poważnie. Nawet jak próbowałem zabrzmieć groźniej, twierdzili, że zdenerwowany wyglądam słodko.
- A ciebie kto pytał o zdanie? kurduplu - obraził mnie. Przesadził.
- Coś ty powiedział? - mój głos stał się poważniejszy i niższy. - Za kogo ty się uważasz?! Myślisz, że pozwolę sobie żeby ktoś wyglądający jak ćpun, poniżał mnie? Starałem się być miły, ale najwidoczniej to zbędne - zapadła cisza. Wywołałem u aktorów ogromne zdziwienie, sam Cheslock wyglądał na przerażonego moją postawą. Natomiast Gregory wydawał się być najbardziej zszokowany.
- Hej, hej spokojnie, to były tylko żarty. Nie spinaj się tak - tłumaczył się. Czyżbym go przestraszył? Teraz już chyba nie będzie dla mnie uszczypliwy.
- Kogoś ty tutaj sprowadził Gregory? W tym niewinnym, małym ciele siedzi istny demon - szepnął na ucho Violet'owi. Nie był świadomy tego, iż mam bardzo dobry słuch.
- Demon? Zabawny jesteś - krzywo się uśmiechnąłem. Znowu dostał przeze mnie zawału. Miałem wrażenie jakby ciemna strona mnie przejmowała kontrolę nad resztą ciała. Poczułem się zbyt pewny siebie, muszę się opamiętać.
———————————————————————
Chwilę po tym dziwnym zajściu, zacząłem zapoznawać się z nowymi znajomymi, z grupy.
Jak na razie, wydawali się być w porządku, ale nie mogę zaufać im w stu procentach. Nie jestem do tego zdolny. Nigdy w życiu nie miałem osoby mi bliskiego. Żadnych przyjaciół, drugiej połówki. Czułem się samotny. Jak przyszedłem do tej szkoły, miałem znowu przeczucie, że czekają mnie nudne, aspołeczne lata. Teraz wszystko zaczęło się zmieniać... Może chociaż ten raz, nie będzie tak źle... Poczułem jak coś dużego rzuca na mnie swój cień.
- Hej - usłyszałem za sobą. Odwróciłem się i zaczerwieniłem lekko, jednak starałem się to ukryć.
- O, Sebastian! - podekscytowałem się. Miałem ochotę pokazać mu najlepszą odsłonę siebie.
- Obym tylko nie przedobrzył - powiedziałem.
- Co? - spytał rozbawiony.
- Cholera, powiedziałem to na głos, ale wstyd - pomyślałem. Zdenerwowałem się trochę, nie mam zamiaru się przed nim wygłupić.
- Em, co tam u ciebie? - szybko zmieniłem temat. Może nie zorientuje się, że coś ze mną nie tak.
- Miło, że pytasz. W porządku, nawet bardzo. Dostałem dzisiaj wyróżnienie w konkursie fizycznym, do którego długo się przygotowywałem - uśmiechał się. Wyglądał przy tym uroczo, ani grama obrzydliwości jaka towarzyszy ludziom.
- Jeej! Gratuluję - uśmiechnąłem się. Bardzo cieszyło mnie jego szczęściem, może to dziwne, bo nawet nie jesteśmy parą, ale chcę dla niego jak najlepiej.
- A u ciebie? Wszytsko w porządku? - spytał. Wyglądał na zainteresowanego. Dziwne, nikt nigdy nie przejmował się moim życiem.
- Cóż nienajgorzej, pomijając fakt, że zirytował mnie taki jeden z klasy. Nie przepadam za nim - westchnąłem. Położył dłoń na moim ramieniu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Nie przejmuj się ludźmi, którzy są dla ciebie nieznaczący. Ja też nie przepadam za większością, ale nie pokazuję im tego - powiedział poważniej. Zaskoczył mnie.
- Czy to znaczy, że nie przepadasz za mną, bo nic dla ciebie nie znaczę? - wyrwało mi się niechcący. Czułem jak czerwienię się ze wstydu. Popatrzył na mnie. Wydawał się dziwny, przerażający.
- Przepraszam, nie to miałem na myśli. Wiesz, nie znamy się, jeszcze na tyle dobrze, abym mógł cokolwiek stwierdzić. Na razie wydajesz się być sympatyczny i... przepraszam - wprowadziłem go w zakłopotanie. Nie czuję się z tym dobrze, cholera.
- Wybacz, nie chciałem wywrzeć na tobie poczucia winy. Rozumiem już, co chciałeś powiedzieć. Mam dość podobnie do ciebie, jedynie Violet, po kilku dniach znajomości wydaje się być w porządku i odziwo ufam mu, natomiast do innych mam wątpliwości, bo nie znam ich. Ale to nie znaczy, że ich nie lubię, tylko... ach, może powinienem już się uciszyć - powiedziałem speszony. Popatrzyliśmy na siebie. Zaczęliśmy się śmiać.
- Co my wyprawiamy? - ledwo powiedział rozbawiony Sebastian. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się śmiałem, to takie dziwne, ale nie przeszkadza mi to.
- Nie mam pojęcia, ale dziwna sytuacja. - śmiałem się. - A właśnie, co do korepetycji... na pewno odpowiada ci ten termin? - spoważniałem, ale nie wyglądałem przy tym na niezadowolonego.
- Tak, to nawet lepiej, że posiedzę w spokoju i odrobię lekcję. W domu, szczególnie w weekend moja mama jest strasznie zakręcona i męczy mnie jakimiś wyjściami do kina, tym podobne. A, gdy powiem jej, że w piątki udzielam korepetycji, sama wyjdzie gdzieś na miasto i da mi spokój - wytłumaczył. Poczułem się trochę wykorzystany w tej sytuacji, ale nie dziwię mu się. Też mam ochotę pozbyć się mojej pokręconej rodzinki, przynajmniej na weekend.
- Znam ten ból, tylko że ja przez cały tydzień narzekam na rodzinę. Ale to długa historia. - westchnąłem niepocieszony, przywołując do głowy obraz rodziny Midford'ów. 
- Hm, mam pomysł może poznalibyśmy się lepiej. Dzisiaj po teatrze idziemy na japońską herbatę, co ty na to? - zaproponował. Miałem ochotę skakać ze szczęścia. Jedyne co muszę teraz zrobić to wybłagć Francis. Myślę, że jak nie miała nic przeciwko tym zajęciom. To na to, też nie powinna być sceptycznie nastawiona.
- O tak, z chęcią! - krzyknąłem podekscytowany. Przeciągnąłem tym uwagę innych. Wtedy podszedł do nas Gregory.
- Nie chcę przerywać wam tego flirtu, ale musimy zacząć zajęcia, chłopcy. - uśmiechnął się rozbawiony. Po tych słowach poczułem motyle w brzuchu.
——————————————————————
Po kilku minutach wszyscy usiedliśmy w kółku i zaczęliśmy dyskutować na temat nowego przedstawienia, wymienialiśmy się pomysłami. Starałem się skupić na temacie, jednak rozmarzyłem się przez dzisiejsze spotkanie.

Hejka! ❤️
Oto wasz wyczekiwany 4 rozdział :3 Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni? Wasza autorka się kuruje, bo niestety nieszczęsna choroba :// Ale jestem przeszczęśliwa, bo nareszcie zjadłam swoje upragnione pancakes'y*^* wgl śmieszna sytuacja, akurat gdy wyczekiwałem na swoje pancakes'y to Yana pisała na tt, że chce pancakes'y :00 byłam wtedy mega shocked :0

Love me at least once! | KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz