Kontynuacja

1.9K 177 76
                                    

Obudziłem się piętnaście minut przed alarmem ustawionym w telefonie. Starałem się zamknąć oczy, chociażby na chwilę, lecz z wrażenia nie potrafiłem. Wczoraj Sebastian poznał moje uczucia, co więcej chyba je odwzajemnił. Niby nie powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy w związku, ale czy przyjaciele, okazują sobie, tak wylewnie uczucia? Wstałem i rozprostowałem nogi. Wyjrzałem przez okno, podczas nocy napadało sporo białego cholerstwa, jest to inaczej zwany przeze mnie śnieg. Co prawda czasem zdarzy mi się zachwycić śnieżnobiałymi drzewami, ulicami, ale obawiam się, że przez taką temperaturę i pogodę mogę się równie dobrze rozchorować. Coraz bliżej moich urodzin, nie dziwię się, dlaczego tyle tego przybyło. To zjawisko zawsze nawiedzało mnie w tym oto dniu, ze wzmożoną ilością. Uchyliłem lekko okno, miałem zamiar wpuścić trochę świeżego powietrza. Nie miałem pojęcia co założyć. Z braku kreatywności, postanowiłem wybrać wczorajszą bluzę i standardowo czarne spodnie. Tym razem nie były porwane, prędzej bym zamarzł, niżeli w nich wyszedł. Dokładnie sprawdziłem plecak, spakowałem wszystko, łącznie z pracą, z literatury. Z szuflady wziąłem świeży ręcznik, skierowałem się w stronę łazienki.

————————————————————————

Ubrany już w dzisiejszy zestaw, myłem leniwie zęby. Miałem dużo czasu w zapasie, gdy skończyłem, poprawiłem włosy. Wyglądałem dziś zaskakująco dobrze. Następnie chwyciłem plecak w dłoń i skierowałem się na dół do jadalni. Zająłem swoje miejsce. Kamerdyner Tanaka postawił przede mną świeże, dopiero co gotowe tosty, które zamierzałem zjeść z dżemem truskawkowym. Zupełnie nie spostrzegłem, a razem ze mną miejsce zajęła i kuzynka. Rzadko kiedy jadała o tej porze co ja, jej lekcje zazwyczaj zaczynały się godzinę, bądź dwie później.

- Smacznego! - zakomunikowała do mnie, gdy zobaczyła, że zamierzam skosztować ulubionych, porannych tostów. Zacząłem ten dzień na tyle dobrze, że sama obecność Elizabeth nie zabrała moich sił witalnych. Przyjemne uczucie, ciężko by inaczej stwierdzić. Spojrzałem na nią w dość pogodny sposób, lekko uśmiechnąłem się.

- Wzajemnie - odparłem i podchwyciłem konfiturę. Niedługo potem, zacząłem delektować się smakiem potrawy. Poczułem się spragniony, dlatego zaczerpnąłem łyka ciepłej, Earl Grey. Na zegarze widniała godzina wpół do ósmej. Miałem trochę czasu przed wyjściem. Powoli kończyłem pierwszy posiłek. Wtedy dołączyła do nas ciotka Francis. Nie zdążyłem się jeszcze przywitać, a stało się coś dziwnego. Kobieta zahaczyła o moje krzesło, pogłaskała mnie po głowie i uśmiechnęła. Starałem się nie okazać zdziwienia, ale nie pamiętam kiedy ostatni raz była taka pogodna, o tak wczesnej porze. Dzisiejszy dzień zapowiadał się zaskakująco dobrze.

———————————————————————

Chemia minęła szybko, zresztą jak zawsze. Najprzyjemniejsze lekcje trwają niedługo. Zaraz potem miałem mieć literaturę, stresowałem się niebywale. Od tych prac już w pięćdziesięciu procentach będę pewny oceny na pierwsze półrocze. Nerwowo oddychałem w ławce, podczas gdy reszta mojej klasy wygłupiała się, niektórzy spisywali od siebie dzisiejsze wypracowania. Dla nich liczyło się zaliczenie przedmiotu, dla mnie jak najlepsze wyniki. Przygotowałem pracę na ławce, sprawdziłem każdą stronę, posegregowałem, spiąłem je i włożyłem do koszulki. Dzwonek zadzwonił, a razem z nim pojawiła się profesor. Głośno przełknąłem ślinę i zacząłem ponownie zagłębiać się w swoją pracę.

———————————————————————

Myślałem, że zajęcia z nią nie będą miały końca. Gdy oddawałem pracę przy wyjściu z sali, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, przerażajace. Mam nadzieję, że uśmiech był szczery. Zacząłem kroczyć korytarzem, który z każdą chwilą stawał się coraz to bardziej pusty. Miałem skręcić, gdy usłyszał znajome głosy zza ściany, za którą się ukryłem. Był to Violet, rozmawiający z Sebastianem. Zdaję sobie sprawę, że to nieładnie z mojej strony, ale ich rozmowa wydawała się być ciekawa.

Love me at least once! | KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz