wspomnienie

5.8K 214 18
                                    

Młody chłopak siedział na brzegu morza oparty o brzuch ogromnego gada. Głaskał delikatnie jego płaski łeb, a wzrokiem błądził po widnokręgu.
- Pamiętasz jak z tamtąd uciekliśmy ?- smok zamruczał jakby potwierdzająco.
- Nie żałuję, nikt by nas tam nie zrozumiał. Przyjaźń wikinga i smoka... Jakby ojciec to usłyszał pewnie przywiązałby mnie do masztu i puścił na fale, bo by pomyślał, że zwariowałem. - westchnął ciężko podnosząc się z piasku. - No ale cóż, było minęło, trzeba żyć dalej.- Chłopak podszedł do wody, przemył w niej mały nożyk, postanowił uporządkować swoją fryzurę.
Kiedy odlatywał z rodzinnej wyspy miał krótkie proste włosy i grzywkę. Po miesiącach lotu włosy stały się dłuższe i  grzywka zaczęła przeszkadzać  młodemu Haddockowi.
Szatyn przeglądając się , w zrobionym przez siebie lusterku, ostrożnie skracał pojedyncze kosmyki, przywracając włosy do poprzedniej długości i lekko je ,,cieniując''. To samo czekało grzywkę.
Po chwili chłopak podniósł się z ziemi w zwrócił w stronę gada.
- Jak ci się podoba nowy Czkawka? - zaśmiał się patrząc na smoka. Nocna Furia przekrzywiła łeb i popatrzyła na chłopaka z ukosa. Po chwili podeszła do niego i zaczęła lizać po twarzy.
- Musiałeś dodać swoje trzy grosze ? - zaśmiał się chłopak ocierając z siebie ślinę. Trzeba przyznać, że nowa fryzura dodała chłopakowi lat w dobrym tego słowa znaczeniu. Wydawał się dojrzalszy i starszy.
- To co Szczerbatek wracamy na koniec świata? - na pytanie chłopaka smok zaryczał radośnie.

***3 lata później***
Czkawka przebywał na pobliskiej wyspie w celu zaopatrzenia się. Kiedy uznał, że nazbierał wystarczająco owoców, zagwizdał. W tej chwili zza krzaków wyłonił się uradowany czarny smok.
Szatyn wskrabał się na siodło latajacego  wierzchowca. Jedną nogę umieścił w jednym strzemieniu, a protezę drugiej, lewej, wsunął w specjalnie zaprojektowane drugie strzemię. Jego zielone spojrzenie utkwiło w metalowej nodze.
- Nie ma to jak łowcy smoków- wymamrotał pod nosem i poderwał smoka do lotu.
Wylądował na drewnianym podeście na drugiej stronie wyspy. Zsunął się że smoka, który zaraz pognał w sobie tylko znanym kierunku.
Czkawka przechadzał się po drewnianym mostku rozwiniętym między kilkoma chatami. Pracownia, sypialnia, kuźnia, budowanie tego z pomocą szczerbatka i kilku dzikich smoków nie było trudne. Większość czasu chłopak spędzał na zgłębianiu smoczych zwyczajów. Te gady wręcz inspirowały go. Dzięki nim powstało wiele wynalazków takich jak piekło, smocze skrzydła, tarcza, i wiele innych. Szatyn zawzięcie szukał sposobów, żeby oswoić każdego napotkanego gada. Jego smok miał przez to wiele pracy. Chronienie człowieka który zbliża się do wszystkiego co potencjalnie niebezpieczne i może uszkodzić, nie jest proste. Naszczescie póki co źle mu to nie szło. Jedyny uszczerbek na zdrowiu jego jezdziec odniósł w potyczce z łowcami( sztuczna noga) i w próbie oswojenia paszczogona ( blizna przy oku).

Czkawka przechadzał się po lesie w towarzystwie napotkanego przypadkiem koszmara ponocnika.
W pewnym momencie smok spiął się i zaczął warczeć nie spokojnie. Chłopak uspokoił gada i kazał mu się schować a sam wdrapał się na pobliskie drzewo.
Za moment do lasu wkroczyła blondynka, którą bardzo dobrze znał.
Zanim zdąrzył się zastanowić co ona tu robi stracił równowagę i zawisł przed dziewczyną głową w dół.
- H..hej. - wydukał
Blondynka wyjęła zza pleców topór i wystawiła przed siebie.
Szatyn lekko się wzdrygnął, ale nie dla tego, iż przed jego twarzą zastygł topór, tylko dla tego że wyczuł obecność swojego niedawnego towarzysza.
- Proszę odłóż to- powiedział lekko przestraszony.
- Niby czemu ? - powiedziała z lekką satysfakcją, nie miała pojęcia, że chłopak nie jej się boi, ale właśnie o nią.
- Błagam odłóż to bo...- nie skończył bo coś odepchnęło blondynkę do tyłu.
Płonący koszmar ponocnik stanął między nią a chłopakiem, który ostatecznie zsunął się do końca z drzewa i wylądował na ziemi.
Przerażona blondynka wpatrywała się w żółte oczy bestii. Nie miała pojęcia co robić, jej topór wylądował gdzieś daleko od niej, za daleko.
Stała jak wryta. Smok już miał się na nią rzucić, więc zacisnęła powieki i czekała na ból. Nic nie poczuła. Gdy uchyliła powieki ujrzała przed sobą chłopaka, który stał opanowany między nią a gadem z rozportartymi rękoma. Zbliżał się powoli do zwierzęcia, które nie wydawało się zaniepokojone tym faktem. Ostatecznie szatyn położył mu dłoń na pysku, wyszeptał coś i zwrócił twarz w stronę blondynki. Zwierzę odleciało jak zaczarowane.
Niebieskooka obrzuciła szatyna zaskoczonym spojrzeniem.
- Ale ...jak.... Dla czego on cię nie zabił?! - z jej ust wydobył się wręcz krzyk.
-Czemu miał by to zrobić ? Nie rzuciłem się na niego z toporem. - odpowiedział oddając dziewczynie broń. Przez moment przeszło jej przez myśl, że go zna. To spojrzenie , ten głos. Szybko jednak wygoniła tę myśl z głowy, chwyciła topór w obie dłonie i przystawiła mu go do gardła.
- Znowu? - niemal prychnął
- Kim jesteś? I Czemu ten smok cię obronił?!
- Chcesz mu się znowu narazić?- zachichotał, jak gdyby wcale przy jego krtani nie zastygło błyszczące ostrze.
-Pow...- nie dokończyła bo zza pleców chłopaka wyłonił się Czarny smok, którego spojrzenie przeszyło ja na wylot. Nie ustraszona wojowniczka upuściła swoją broń jakby to była tylko wykałaczka. Upadła i odsunęła się do tyłu.
Chłopak odwrócił się gwałtownie.
- Szczerbatek ! - szatyn jak gdyby nigdy nic podszedł do smoka i go przytulił. Zaszokowana dziewczyna przyglądała się tej sytuacji, jak gdyby ujrzała przed sobą samego Thora.
- Ale...ale...to nocna ...
- Furia- dokończył za nią stanowczo.- wiem. Pozwól że teraz ja zadam pytanie- dodał po chwili wciąż głaskając i uspokajając poddenerwowanego smoka.
- Co ty tu robisz? I jakim prawem atakujesz mnie i moje smoki? - w jego głosie poraz pierwszy było słychać zdenerwowanie.
- Twoje ?- powtórzyła z niedowierzaniem.
- W sumie to ja jestem ich - uśmiechnął się i podał dziewczynie rękę.- Ja bronie ich one mnie tak to już jest. Żyjemy sobie razem...
-Co ?!- przerwała mu odpychając jego dłoń.
- No właśnie to, jesteśmy tu gośćmi to ich wyspa i należy im się szacunek.
- Ale to smoki?! - oburzyła się dziewczyna.
- Smoki to dobre zwierzęta. Mają instynkt i potrafią być wspaniałymi przyjaciółmi. Kiedy wezmą cię za jednego z nich, nie dopuszczą żeby coś ci się stało. Kiedy zdobędziesz lojalność smoka nie ma takiej rzeczy której by dla ciebie nie zrobił.- powiedział ze spokojem.
- Dziewczyna patrzyła na niego jak na wariata.
- Jak masz na imię?- Zapytał. W duchu modlił się żeby to nie była ta dziewczyna, o której pomyślał,gdy ją zobaczył.
-Astrid -odparła podnosząc się z ziemi.
Chłopaka oblał rumieniec.
-A ty ? -zapytala w końcu
-Cz....- w tej chwili uświadomił sobie że przecież nie może zdradzić jej swojego prawdziwego imienia.
-Noun - wydusił ostatecznie.
- Zacząłeś od ,,Cz" dla czego?- dopytywała.
- Przejęzyczenie- odparł wymijająco.
- To co tu robisz? - dodał po chwili.
- Moja Łódź się rozbiła.- odpowiedziała spoglądając smutno w dół.
- Jest was więcej ?!- zapytał zdenerwowany szatyn.
- Tylko moja przyjaciółka Hether.- odparła.
- Gdzie ona jest ?!- spytał z przerażeniem.
- Nie wiem rozdzieliliśmy się i wtedy spotkałam ciebie.
Czkawka dosiadł smoka i wyciągnął rękę do dziewczyny.
- Mam wsiąść na ten pomiot burzy i śmierci ? - zapytała zaszokowana.
Smok zawarczał, ale zaraz został uspokojony przez właściciela.
- Muszę znaleźć tę twoją przyjaciółkę zanim któremuś ze smoków stanie się krzywda. - odparł łapiąc ja za nadgarstek.
- O smoki się martwisz?!
- Tak , bo jakoś tylko one się o mnie martwiły przez najbliższe 3 lata- dopiero teraz dotarło do niego co powiedział. O dziwo dziewczyna posłusznie wsiadła na smoka.
- Przepraszam wydusiła.
On tylko spuścił wzrok i poderwał gada do lotu

Witam.
Oto moja nowa książka, a raczej jej pierwszy rozdział. Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu.
Do nexta kochani 💓💓

Przyjaciel smoków [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz